czwartek, 29 października 2020

Jesteśmy w domu

Wróciliśmy w zeszły wtorek. Byliśmy w drodze w pon wieczorem, ale zawróciliśmy. Niestety, Klara zaczęła w aucie wymiotować :( 

Mąż od środy, po powrocie, wrócił do pracy.

My z Klarą próbujemy się jakoś w domu ogarnąć. 

Te wydarzenia ostatnie mocno mną wstrząsnęły. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Coraz więcej zakażeń, moja Podopieczna na kwarantannie więc nie pracuję. Sąsiedzi z góry też na kwarantannie (i jedni i drudzy przez kontakt w placówkach z zarażonymi).


Mieliśmy w niedzielę piękną pogodę! Pojechaliśmy nad jezioro. Plaża pusta, było super. Klara w swoim żywiole. Jak nam zasnęła po powrocie, tak nie mogliśmy jej obudzić po 3g :) 










Codziennie staram się z nią iść na plac zabaw. Z reguły jesteśmy same. Ale w tej sytuacji to nawet lepiej. Jedynie słońca brak. 

Klara jest bardziej marudna :( 

Przestaliśmy chodzić na basen, wiadomo, zakaz 🤬

Nie wróciliśmy też na sensoryczne zajęcia. Nie wiem, czy dobrze robię. Ale boję się, że mi się Klara zarazi już nawet nie 👑, ale czymś innym. I będziemy mieli znowu problem z pediatrą.. dopiero antybiotyki były bo tak chora była ;( 

Klarcia coraz więcej gada. Więcej układa - np puzzli. Dalej uwielbia pojazdy. Lalka na chwilę. A tak na prawdę biegać, skakać, fruwać ;) 

Razem staramy się gotować ;) 


Przykryła tatę i się "schowała".

Kącik Klarci po nowemu ;) mamy więcej zabawek... Na razie namiotu nie rozłożyliśmy.
Klara dostała piękną smoczycę z Krakowa! (Jest na macie za Klarą).
I dziadkowie na Śląsku uzbierali naklejek na biedronkowego psiaka! Aktualnie przesiaduje na kaloryferze :D 


Kończę, mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze! 

sobota, 17 października 2020

My się deszczu nie boimy

 ...i na spacer wychodzimy!

Już mi bokami to wychodzi. Młoda średnio zadowolona, bo wszędzie błoto. Ale dziś też byłam z nią 40 min. 

Drzemki nie było! Coraz częściej robi sobie takie dni. Już prawie zasypiała a mąż nie wiedział, że jeszcze nie śpi (30 min) i przyszedł. I dzieć oczy jak 5 zł. 

Co tu robić jak nie śpi.. wzięłam smakołyki i psią karmę.. psie zabawki i trochę pobiegaliśmy z piesełem. Wyrzut w psich oczach był. Nie powiem. Ale już od wtorku będzie miał znowu święty spokój.






W ten sposób Klara pokazuje,
gdzie piesek ją polizał :D 
Pełnia szczęścia!



Życzymy udanej niedzieli i dobrego tygodnia!


piątek, 16 października 2020

Dalej leje!

Już mam dosyć. Leje, leje i końca deszczu nie widać!

Dzisiaj mimo ulewy poprostu ubrałam Klarę, siebie i poszłyśmy na dwór. Stwierdziłam, że nawet jeśli będzie zbyt dużo deszczu, poprostu zaraz wrócimy do domu. 

Ale nic takiego się nie stało! Tzn powrót do domu. Byłyśmy 45 min i była super zabawa! 








A w domu radzimy sobie jak możemy. "Napadłam" na action. Kupiłam naklejki - dużo naklejek, dodatkowe kredki, kolorowanki. 
Mamy też puzzle, układanki, zwierzaki i farbki, kuchenkę.


U kuzyna w pokoju.
Klara zaczyna zaglądać do 🕷️🕸️.
Nawet do nich stuka haha.




Baby shark to do do do, 
Baby shark to do do dooo..
Kolorowanka wodna! 
Jak wyschnie, można malować ponownie!
Jest do tego pisak, ale Klara woli pędzel.

Jeszcze weekend i potem wracamy do domu. 

 


poniedziałek, 12 października 2020

U dziadków na Śląsku!

Przyjechaliśmy w piątek w nocy. Prosto z lubuskiego. 

W sobotę była przepiękna pogoda, ciepło, słonecznie. Klara prawie cały dzień spędziła przed domem. 


Bawią się z Kubą w "a ku ku".

A od niedzieli leje. Popołudniu nie padało, to poszła na spacer z moim tatą z wózkiem. Ale już było zimno. 

Dziś mamy już ulewę taką, że szok. I tak cały dzień. Mimo wszystko ubrałam Klarę i poszłam z nią na dwór na 45 min. Stwierdziłam, że trzeba wyjść. W domu jest maruda, brakowało jej chyba wyjścia. A tak, trochę pochodziła z psem, trochę pobiegała. Niestety, piaskownica jest totalnie mokra, musiałam ją od góry jeszcze zabezpieczyć bo bokami wlewa się woda. Przy poprzednich ulewach podobno było tego tak dużo, że piasek wypływał ;(  Klara niepocieszona no ale nie było wyjścia.




A wiecie, co jest najgorsze?!? Ma tak lać do soboty! :( A my najprawdopodobniej w środę będziemy wracać. Mieliśmy tyle planów, m.in. chcieliśmy pojechać w góry, pochodzić...a tu kurła leje! Może jeszcze z początkiem przyszłego tygodnia się uda.. Oby. 

Nawet zaczęłam szukać dla Klarci kurtki zimowej. Teraz mamy +6 st. Ubieram jej body na krótki rękaw + bluzę niezbyt grubą + wiatrówka na cienkim polarku. Do tego jeansy skarpetki i buciki skórzane emelki. Obawiam się tego, że jak kurtka będzie faktycznie potrzebna, to w rozmiarze Klarci (92) nie będzie fajnych rzeczy w sklepach. 

Siedzimy w domu, nie jest łatwo przy tylu osobach.. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, a my z Klarcią też swoje mamy..

Nie ma tu placyków zabaw w pobliżu czy sal zabaw. Poza tym, Klara dziś skończyła antybiotyk. Pokasłuje jeszcze. Więc lepiej żeby nie miała z dziećmi kontaktu, bo teraz taka osłabiona.. :( w domu (Poznań) też byśmy chyba się kisiły w chacie.. 

Za to ja nie cierpię takiej pogody i ciężko mi się z łóżka zwlec :( 

Na koniec karmionko. Klara Goldiemu wybrała wszystkie chrupki z miski (karma) i postanowiła go dokarmić. 



Jeszcze mam do nadrobienia dwie wycieczki z Zielonej Góry - park i ruiny pałacu w Zatoniu oraz ogród botaniczny z mini zoo.
Posty się piszą.

wtorek, 6 października 2020

Pediatra pilnie poszukiwany!

Muszę się tym z Wami podzielić. Pół dnia szukałam dla swojego dziecka pediatry! Wydawało mi się nieprawdopodobne, że w dużym mieście nie znajdę pediatry. Co prawda jesteśmy pod miastem, ale tu tylko dom dziadków. Do miasta jest 10-15 min jazdy. 

Zaczęło się od wczorajszego wieczora. Klara bardzo mocno kaszlała. Wręcz jakby się dusiła. Kaszel w nocy był suchy, męczący, jakby szczekający i świszczący.

Około 2 nad ranem to był już dramat. Budziła się raz po raz. Raz co 8-10 min raz co 20 min. I jęczała przy tym. Ledwo zasnęła, już znowu kaszel. Nie wiedziałam co jej dać, teściowie nie mają tu nic dla dzieci. Ja nie miałam nic przeciw kaszlowego. Jedynie udało mi się dać jej na smoka dentinox na ząbki. Taką większą ilość. I wtedy nagle.. Cisza! Przestała kaszleć! Udało się do 5tej bez kaszlu przespać, później już na nowo się zaczęło. 

W dzień nie było tak źle, ale oczy miała "chore". Pokasływała, ale mniej. 

Ta noc uświadomiła mi, że nie ma co czekać. Trzeba jechać do lekarza. Tylko... GDZIE?! 

W nd na wszelki wypadek pytałam szwagierkę, gdzie się udać. Chciałam być przygotowana. Dostałam kilka namiarów. Napisałam też na FB, się to pokryło. Nie sądziłam, że przyjdzie mi tego szukać już we wtorek.

Rano zaczęłam od lux med w Nowej Soli. Na podany nr tel bezpośredni oczywiście nikt nie odbierał. Zadzwoniłam na centralę, po wysłuchaniu muzyczki, wyjaśniłam co i jak. Ale żeby dostać się do placówki, Klara musi mieć odbytą teleporadę..
No spoko. To pani mnie połączyła. "w ciągu dwóch trzech minut połączy się z panią pediatra". 20 min czekałam aż się ktoś odezwie. Odpuściłam. 

Zaczęłam szukać po innych lekarzach, ale albo nikt nie odbierał, albo nie chcieli Klary przyjąć, bo nie jest tu zameldowana (a jakie to kur..de ma znaczenie? Przecież mogę tu z nią mieszkać, a meldunek Poznań). 

Dzwoniąc dalej.. Albo pediatra nie przyjmuje tak małych dzieci (ale że jak?), albo tego pediatry nie ma! 
Albo termin najwcześniej na czwartek czy piątek i to dopiero popołudniu. 

A ja potrzebuję na już, na zaraz, na dziś! Bo ona przepukliny dostanie od kaszlu. 

Potem ponownie wróciłam do wydzwaniania do lux med, ale tym razem udałam tzw głupią i zadzwoniłam na ogólnopolską infolinię i podałam, że mam abonament (bo mam od męża z pracy, Klary nie dodawaliśmy).
Oczywiście narzekanie bla bla. Przełączyli na Nową Sól. I zaś caała litania od nowa. A babka "ale tutaj już była teleporada". Eh, nie wytrzymałam. Mówię jaka porada?! Nikt się nie odezwał tylko muzyka grała! "Ah, no tak, rozumiem" :/ no łał. 
Powrót do muzyczki.
Tym razem połączyła się pediatra. Odpowiedziałam całą historię od nowa. "Ah, no faktycznie tu trzeba wizyty, to ja wystawię skierowanie na wizytę w placówce".
Hurra! Jestem w domu!
Jedną nogą, jak się okazało. Termin na czwartek wieczór. WTF?!! "Możemy zaoferować państwu Poznań, coś się znajdzie, ewentualnie może Wrocław?" Podziękowałam. Nie chcieliśmy wracać do domu jeśli nie byłoby takiej potrzeby. A Wrocław tym bardziej za daleko! 

Usiadłam, dzwonię pod kolejne numery lekarzy pokazanych przez Google. 

W międzyczasie się poryczałam, wróciła też teściowa z pracy. Była prawie 11 ta. Teściowa mówi, że po drodze rzucił się jej w oczy szyld pediatry. Wchodzimy na net, jest! Ale wizyty dopiero jutro popołudniu. Jednak teściu mówi dzwoń. 
Odezwała się pediatra, więc z płaczem wręcz ponownie wszystko tłumaczyłam. "Niech pani dzwoni ok 14". Nie powiedziała nie!

W międzyczasie jeszcze dodzwoniłam się do naszej przychodni, ale pediatry już nie było. A druga nie chciała nic udzielać..
Klara poszła spać, ale te 2g drzemki, to non stop kaszel. 

Mama pokazała filmik mój nagrany, jak młoda kaszle, na pediatrii. Mówią: jak najszybciej do lekarza. Ten kaszel brzmi nawet jak astma. Nie wiem jak te dwie godziny przeżyłam. 
Jeszcze dostałam ochrzan od ojca męża, że okno otwarte. Bo zimno.. Wrrr! Ale tylko tak Klara przestawała tak często kaszleć (zimno dobrze jej robiło, była okryta). 

O 14tej dzwonię do tej pediatry. Przyjdźcie zaraz, jestem godzinę w domu. 
Obudziłam Klarę, ubrałam, dałam tubkę, pojechaliśmy autem te 5 min. 

Pediatra Klarę zbadała, osłuchała, obejrzała filmiki nagrane podczas drzemki, zajrzała do buźki i gardła. 
Zapalenie oskrzeli. No i ten kaszel, który jest jak przy zapaleniu tchawicy :( :( ledwo na nogach stałam. Ona tak płakała..i kaszlała. 
Antybiotyk i syrop na kaszel. 

Po 3g od podania antybiotyku, jadła. Bez wmuszania niejako. A, że dziś teściu ma urodziny, to było ciasto. Zażądała kawałka ciasta kakaowego z bitą śmietaną i porzeczkami i zjadła to w większości sama! I jeszcze powiedziała "mm mniam mniam" :D 

Jest 22ga. Klara od 1,5g śpi. Bez kaszlu. Spokojnie.

Ale żeby nie było.. Tym razem i ja glut po pas :/ blee. Nażarłam się Ibuprom zatoki i idę spać. 

W sb, nd i pon było dość ciepło. A dziś 14 st, raz słońce raz deszcz i wiatr. Dobrze, że zabrałam ubrania na niepogodę. 

Na koniec Dzielni Pacjenci :) 

U pediatry.

W domu u dziadków.




U dziadków w ZG..

Pierwszego dnia było ok, a potem już tylko gorzej. 

No, dobra, nie jest źle aleee.. 

Klara znowu jest chora ;( jak, skąd? Tym razem katar miała tylko jeden dzień (poprzednio tydzień i potem dopiero kaszel) i pod wieczór już kaszlała. I tak kaszle do teraz. Całą noc dziś kaszlała :( dramat jakiś. Nie śpi od 6, bo ją to męczy. Ja do 2 nie spałam bo czuwałam i kombinowałam jak jej pomóc. Wzięłam jej z domu wszystko, czym leczyłam ją poprzednio po wizycie u pediatry. 

Nie mam już sił :( 

sobota, 3 października 2020

Zajęcia wielozmysłowe! Cz. 3.

Skrzaty po raz trzeci. 

Tym razem były dźwięki. 

Niestety, jak Klara zobaczyła basen z kulkami toooo tylko w nim siedziała :D Basen miał służyć do wrzucania do niego piłek, stukania nimi.. W sumie wyszła z niego na chwilę posłuchać jak prowadząca gra. A tak to jeden wielki szał. Wpadała na główkę, wypadała z tego basenu...przesuwała.. Rzucała tymi piłkami.. Wszyscy mieli z niej niezły ubaw haha. 



Były też rurki którymi mieliśmy stukać, ale Klarci trzeba było pomóc stukać, bo ona to tylko trzymała. Nie bardzo wiedziała, co ma z tym zrobić.

A dalej była mąka, woda, barwniki spożywcze i przez 20 min mojej córeczki nie było! 

Pytanie, czy dopiorę ubranka ;) ale specjalnie wzięłam takie, które mogę wyrzucić. 











Był moment, że Klara siedziała w tej zielonej papce :D  
A jak dzieciaki wychodziły z tych pojemników, to się na folii ślizgały. Niestety, Klara takiego orła wywinęła, że byłam pewna że krzywdę sobie zrobiła. Ale udało mi się ją szybko uspokoić. Niby na podłodze były puzzle piankowe, ale takie cieniutkie.. najgorsze, że ona.. Taki brudas.. przyszła się przytulić hehe..

Później prysznic, przebieranie.

Jeszcze chwila czystej zabawy i pożegnanie. Klara robiła papa!! Pierwsza taka interakcja.

Następne Skrzaty z naszym udziałem za mc.

W drodze do domu poszłyśmy jeszcze na chwilę na plac zabaw, do piekarni. Wracając, Klara zasnęła o 12! W wózku na siedząco! (A z reguły chodzi spać ok 14 hehe).


Wychodząc rano z domu zabrała szczeniaczka uczniaczka :)
A na zajęcia podwiózł nas Tata.