sobota, 17 lipca 2021

W domu... Ciężko

 ... Po tak długim wypasie.. Jest masakra. Dopiero drugi dzień za nami. A ja mam ochotę tam wrócić, byle tylko młoda była tu taka jak tam. 

O wszystko jęczy, jojczy, rozwala - głównie zabawki. Nie chce później sprzątać. My jej oczywiście pomagamy, nie chodzi o to żeby sama wszystko robiła. Dzisiaj miałam wrażenie że mówię do słupa. Cokolwiek od niej chciałam, ona jakby nie słyszała moich słów. Pokój czasem przypominał mi dziś salę zabaw :(

Nawet kwiatka na balkonie mi przewróciła :/ 

Poszliśmy za ciosem i ściągnęliśmy młodej pieluchę. Miało to być później, ale nie wytrzymałam. Bo..

..Rano jak zwykle scena awantury, ona nie będzie się rozbierać z piżamki, a już tym bardziej NIE BĘDZIE ściągać pieluchy. Gdy w końcu udało mi się jej tą pieluchę (pantsy) ściągnąć, to uciekła. Na golasa. Pytam: chcesz pieluszkę? - NIE! Więc szybko wyjęłam z szafy zapas majtek. Ofc z psim patrolem haha. Założyłam, pokazałam w lustrze. Wytłumaczyłam wszystko powoli ponownie. Po jednym nocniku w pokoju. Nie minęło 5 min, weszła częściowo do szafy gospodarczej (odkurzacz, deska do prasowania itp). Woła do nas, że się schowała. A ja pół żartem pół serio do męża że jeszcze chwila, a młoda nam zasika odkurzacz jak będzie tam siedzieć. No i (prawie) miałam rację, bo zrobiła siku ale nie na odkurzacz. Na szczęście!!!!

W sumie trzy razy siku do nocnika (posadzona na siłę trochę, bo każda propozycja żeby usiadła i zrobiła siusiu kończyła się: "nie!" I w nogi). Raz co nieco też w majtki. 

Kilka razy gdyby nie kałuża, to bym nie wiedziała, że coś się zadziało. 

Nie powie, nie usiądzie sama.

Na razie próbujemy w domu, na spokojnie bez spiny. Na wyjścia na razie pielucha jest. Powoli do celu. Jak nie uda się do września, będę wcześniej przecież widzieć jak to przebiega, to pójdę pogadać z dyrektorką i wychowawcą jej grupy. 


27go lipca mamy wizytę u psychologa. Najpierw my. Bo dzieci i tak inaczej się zachowują gdzieś, niż w domu. A potem zobaczymy co dalej.

---------------------------------

Pozdrawiam Was z mojego zakątka. Relax! Zbieram siły na jutro. 






czwartek, 15 lipca 2021

Szczyt zdobyty!!

Klara wczoraj zdobyła szczyt! Swój pierwszy na nóżkach ;)

Mianowicie zdobyła Skrzyczne!!


Ale od początku. Pojechaliśmy sobie do Szczyrku. Najpierw kolejką gondolową na Halę Skrzyczeńską. Tam zjedliśmy niewielki obiad i Klara miała okazję się pobawić na mini placu zabaw. A widoki...rozpływałam się!




Mąż miał nam zrobić foto przy
kanapach, przy wyciągu. Tyle zrobił ehh.



Tam po jakimś czasie została włożona do nosidełka, które pożyczyłam. Nasze zostało sprzedane, bo Klara nie chce w nim już siedzieć. A nie chciałam trzymać, bo mniejsza nie będzie ;) żeby nie było cyrku, wytłumaczyłam jej co i jak, dlaczego musi siedzieć w nim. A musiała, bo wjeżdżaliśmy kolejką z kanapami. Klara jest zbyt ruchliwa, bałam się że jeden ruch i nie przytrzymamy jej. Bezpieczniejsza była w nosidle na mnie. 

No i wjeżdżaliśmy na górę. Z Hali Skrzyczeńskej na Zbójnicką Kopę.


Tam teoretycznie chcieliśmy sobie tylko pochodzić, porobić fotki. Tak sobie tam błądzimy i nagle jest znak, że Skrzyczne 20 min. Podjęłam decyzję za nas troje. Idziemy! Oczywiście że idziemy! Jeszcze po drodze pytałam ludzi jaka trasa, żeby w razie co wrócić. 

Były oczywiście momenty "nieee, domuuu" wołane z płaczem. Ale obiecałam, że jak dojdziemy do takiego małego domku, to tam kupimy dla niej soczek (miałam w plecaku, piła cały czas wodę) i ciacho. Po drodze był piesek, szli dziadkowie z dwójką dzieciaków szkolnych. Patysie i kamyczki. No i pod koniec znowu pytałam jak trasa i czy to daleko. Klara nie miała butów na górskie tereny, my adidasy. Ale w swoich primigi dała radę. No i nosiliśmy ją na rękach (nosidło - zuoo). 

Wietrzymy brzuszek ;)



Biegiem do schroniska ;)

Po 45 min byliśmy na szczycie!! Potem schronisko i od razu dostała soczek. 200 ml duszkiem poszło ;) w schronisku jogurtowe ciasto ze śliwkami pychaaaa.



Powrót z przygodami, bo nie zapisałam do której wszystko czynne, a internety mówiły trochę inne rzeczy. I wyszło na to, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozmu. I pojawiły się na naszej drodze wyrozumiałe i pomocne osoby ❤️. 

Muszę Wam powiedzieć, że pogoda to była mega. Nie czuło się upału, wiał lekki wiatr. Klara została wysmarowana filtrem 30, mąż też. Ja tylko 10, bo już opalona jestem trochę.

I takim oto sposobem pierwsza wyprawa w góry, na szczyt za nami! :) 

Na koniec zajechaliśmy do centrum, na lody i moczenie stópek w rzece.. Jak za starych dobrych czasów. 🥺




Klara była tak zmęczona, że w mig w aucie zasnęła. 

niedziela, 11 lipca 2021

Wakacjones ;)

My jeszcze u dziadków na Śląsku. 

Nie wiem, serio, nie mam pojęcia, jak my wrócimy do domu. Nie będzie psa, nie będzie ogrodu, nie będzie wylegiwania się na leżaku w cieniu obok bawiącej się Klary. 

Czasem na obiad nie było czasu..


"Hau! Łapa!"








Kuzyn już coraz mniej bawi się z młodą, a ona za nim jak ćma.. Ale on już ma 11 lat, ciężko oczekiwać, że będzie się z trzylatką bawił ;)

Klara przy upałach wchodziła z nami do basenu, ale potrafiła się też bawić wiaderkiem i wodą wlaną do taczki. Albo wodą wlaną do "dziurek" materaca dmuchanego. Tam kąpała wszystkie swoje zwierzaki - figurki.






Praktycznie cały tydzień spędziliśmy przed domem. Wczoraj byliśmy w restauracji wieczorem całą rodziną. A dzisiaj pojechaliśmy do parku zdrojowego na plac zabaw. 

Nie jest idealnie. Nie nie. Moim rodzicom nie podoba się wiele rzeczy, np z wychowania Klary, ale najwięcej przykrych słów słyszę na temat swojego wyglądu. ;( Niestety, ostatnie wydarzenia - praca, niedogadywanie się z mężem i problemy z zachowaniem Klarci, sprawiło, że zaczęłam zajadać stresy. Nie jest źle ale super też nie. Jednak to raczej nie powód, żeby mi kazania walić raz po raz i umawiać mnie bez mojej zgody do natur house (tam moja mama się odchudza już kilka lat). Wieczorami ukrywam się trochę przed rodzicami..


Do Poznania wracamy w czwartek. 

--------------------------------------------

Patrząc na Klarę zastanawiam się, jak będzie wyglądało to jej przedszkole. Mam wrażenie że ona jest czasem na etapie dwuletniego dziecka, a nie trzyletniego. W niektórych momentach czasem jest nawet mądrzejsza niż 3 latek. A w niektórych mam takie odczucie, że jest jak dwulatek. Ciężko mi to opisać.. na przykład kwestia rozbierania się, czy wciągania na siebie ubrania. Niby wie co z czym, ale nie chce tego robić. Krzyczy i awanturuje się, żebyśmy to my jej to zrobili, czyli na przykład w ciągnęli te spodnie. Albo kwestia butów był moment, że sama pięknie te buty odpinała z rzepów i ściągała, a teraz nie chce nawet ich odpiąć, ale ściągnąć i owszem. O wszystko jest walka - obiad nie taki, kubek nie ten, picie nie to. Klara, jemy obiad. Nie! Albo zaczyna jeść i pluje po drugim czy trzecim razie :/  zaczęła się bawić sama, 5 min ale dobre i to. 

Niestety, jesteśmy tutaj ponad tydzień, a ona niby chce iść do babci ale i tak płaczliwym głosem woła nas. W nocy się budzi i nas woła. A łóżeczko dostawione do łóżka. No chyba, że śpimy razem w jednym łóżku, to śpi bez pobudki. 

Boję się, jak będzie wyglądała kwestia odpieluchowania. Ostatnia próba była w Boże Ciało. Później była dwutygodniowa blokada - nie dawała nam dotknąć tej pieluchy. O smoku to już nie wspomnę, bo jak mnie nie było, to bardzo sobie rekompensowała moją nieobecność, domagając się go non stop. Dopiero to u rodziców ponownie go ograniczyliśmy tylko do snu. I po zaśnięciu wyciągam jak sama go nie wypluje. 

Myślę i myślę..Neurolog dziecięcy?! Psycholog?! Albo tylko i aż terapeuta SI?

Jedynie na plus zmieniło się to że bardzo mocno ograniczyło się bicie i gryzienie nas.

sobota, 3 lipca 2021

Historia kaszlu i aktualności

Jakoś we wtorek, podczas drzemki Klary, zauważyłam że kaszle. Ale pomyślałam że może zakrztusiła się ślinami.. ma jeszcze tego nieszczęsnego smoka do snu. 
Środa trochę też pokasłała. Kilka razy. W czwartek drzemki nie było, jechaliśmy na Górny Śląsk późnym popołudniem. 

Całą noc z czwartku na piątek (1/2.07) kaszlała. Co chwila. Nawet dałam jej drosetux i Tantum Verde aerozol i nic. Hmm tak lekko przyćmiło. W piątek na drzemkę to masakra jakaś była. Nie mogłam patrzeć jak ona się podrywa do kaszlu. 
Ale wszyscy tutaj mi mówili, że nic jej nie jest!! Wymyślam. W dzień radosne dziecko, miała troszkę szkliste oczka i jedno oczko załzawione. Ale biegała, bawiła się z psem itp. Mężowi mówiłam, że kurczę nie podoba mi się ten kaszel. To nie wydaje się być "zwykły kaszel". 

Druga noc 2/3.07 to samo. Nad ranem wzięliśmy Klarę do łóżka, a ta dalej kaszel. Niewiele myśląc, wystartowałam, otworzyłam na ful okno. Po paru minutach... Cisza! Dziecko spało do 8:30!

Rano mówię mamie, że tak być nie może. Jedziemy na POZ na nocną i świąteczną pomoc pediatryczną. I znowu - po co że zdrowym dzieckiem. 
Bardzo miła pediatra była! Spokojnie nas wysłuchała, powoli dokładnie zbadała Klarę.

Ostre zapalenie krtani. Najczęściej w nocy kaszel się nasila. Dostała wziewy i dwa syropy. Bardzo niewiele kaszlała pod wieczór. Dostała syropy, pod wieczór zrobiliśmy inhalacje i widać poprawę. Śpi i nie kaszle. Ale też dodatkowo mamy otwarte okno. 

Intuicja mnie nie zawiodła. Powiem Wam, że cieszę się, że nie dałam się rodzinie. Jestem spokojniejsza. 



A poza tym, Klara mówi "dziudziu" na dziadka!! (Klara powiedz 'dziadzia'. Klara: 'dziudziu' :) !! ). 
Cały czas spędza z psem. Bawi się z nim, leży obok niego, przytula, głaszcze. Jak on ma jej dość i idzie sobie, to jest krzyk "hauuu hauuu" takim tonem zawodzącym ;) 



Od samego rana na dworze. Gdyby mogła to boso, w pizamie jeszcze bez śniadania poleci! Wstaje "Tata tam!" I nie ma wała, trzeba zejść na dół. A potem do psa. 
Na pytanie "gdzie jest Goldi? Mówi i pokazuje "dół" - on ma w piwnicy takie swoje miejsce do snu, w dzień jest na dworze. Z reguły ma dla niego jakiegoś smaczka ;) 

No i jest Kuba - jak w dym za nim. "uba dom" jak jej zbudował dom z klocków Duplo. Biegnie do jego pokoju, siada na jego krzesło i odpychając się stopą, kręci się na tym krześle. I u niego w pokoju od razu biegnie do 🕷️🕷️🕷️ bo ma trzy. I czeka cierpliwie aż on porusza kawałkiem "wystroju" terrarium żeby 🕷️ się poruszył 🤦:D 

Jedyny minus, jak pada to w domu nudno trochę. 

Wieczorową porą. 

Do następnego! 
Od poniedziałku ponoć upały!