wtorek, 22 stycznia 2019

5 miesiąc


Klarcia skończyła 5 mcy.
Waga: 6 kg
wzrost około 62 cm
Pieluchy: pampers "3"
Ubranka - 62 są idealne!

W tym miesiącu sporo się wydarzyło w życiu naszego bobaska.
Przede wszystkim zaczęła się interesować wszystkim - począwszy od zabawek po jedzenie czy nas z mężem.
Na przewijaku ściąga mokre chusteczki i woreczki na pieluchy, zwija je w ekspresowym tępie. Ale najpierw się czai na spokojnie, a potem pac! i już są w rączkach i myk do paszczy.
Długo się wyginała w jedną stronę próbując się przewrócić z plecków na brzuszek. Robiła to najczęściej właśnie na przewijaku.

Gdy mnie nie widzi np z 2g i potem nagle jestem to jest tak ucieszona że szok.
Gdy mąż przychodzi z pracy to najpierw się z nią wita! (nie ze mną ;) ) a ona aż cała chodzi z radochy.

Jak jemy coś a ona widzi (bo najczęściej nie śpi) to patrzy uważnie, obserwatorka.
Pokochała gryzaki miłością wielką. Czasem aż świszczy jak ich używa, ale zębolków nadal nie ma.
W sumie to nawet i dobrze, mogę się nacieszyć bezzębnym pysiem :P

Przez 2tygodnie pięknie zasypiała na drzemki w łóżeczku swoim (wcześniej na łóżku zasypiała). A potem nastąpił zwrot (ale o tym za chwilę) i już nie jest tak łatwo ją uśpić w łóżeczku.

Oprócz tego mamy sporo pierwszych razów.
- Pierwsze stałe posiłki! zaczęłyśmy od batata, potem ziemniak i cukinia. Dziś dostała dynię ze słoiczka, tak średnio smakowało.
Przez kilka dni dostawała najpierw kaszkę - kleik ryżowy na swoim mleczku (15ml) a potem kaszkę jaglaną też na swoim mm.
Kleik ryżowy zdecydowanie bardziej podchodzi niż jaglana. Ale dostaje 20-30 ml max.
Warzywka do tej pory też ładnie je, ale nie dostaje za dużo. Tak ze 30g (pi razy oko ;) ) i potem po posiłku troszkę wody i jeśli chce to mleko (ale tak po 15-30min od warzywa).
Wodę dostaje z łyżeczki bo z butelki nie chce.

- Basen - jak wiecie, chodzimy z Klarą na zajęcia dla maluszków 3-6mcy.
Moja córcia to Foczka! uwielbia basen.
Wczoraj (21.01.2019) zaliczyłyśmy pierwsze nurkowanie! boszz Jej to tam nie obeszło, po nieźle sobie ziewnęła, natomiast u mnie gorzej. Wszystko w nosie :/ no ale co zrobić..chciałam to mam! ;)

- Od tygodnia Klara przekręca się z plecków na brzuszek. Skubana czasem po kilka razy stęka jęka aż w końcu ta głowa pójdzie za ciałkiem, a czasem pyk - i już jest na brzuchu :D tak więc skończyło się zostawianie jej tam gdzie była (chyba że jest na podłodze).

- Polubiła matę edu - już na niej nie płacze, chętnie się bawi, a najbardziej lubi lusterka i kopać w żyrafę :D w ogóle ona non stop jest w ruchu! nogi chodzą, mostki robi, no masakra mówię Wam. A nakarmić ją to trzeba w ciszy bo inaczej nie zje tylko się patrzy śmieje zagaduje..

- Łapie swoją stópkę (na razie jedną) ale najczęściej robi to na golaska (przecież pielucha i ubranka krępują ruchy ;) )

- Coraz częściej budzi się między 3 a 5 rano :/ i gada! albo domaga się mleka. Smok jest ok ale nie powoduje że ciumkając zaśnie (nie zawsze).

- Nie zawsze śpi na spacerku - lubi się rozglądać! Zaczęliśmy wkładać jej do gondoli klin, żeby była wyżej.

- W dzień (w domu) śpi różnie, od 20min do 3g! (ma czasem takie zapędy, wtedy nie wiem co mam ze sobą zrobić i latam sprawdzać czy żyje).

- Słyszeliśmy już parę razy jak nasze dziecko..płacze! bo do tej pory nie płakała. A teraz już daje znać częściej, że coś jej nie odpowiada, albo się żali i czasem łezka poleci (takie hmmm zawodzenie).

- Chusty nadal nie akceptuje. Próbowałam z innym wiązaniem, też nie. Tym razem jest płacz już na etapie wiązania :/ Udało mi się wypożyczyć nosidełko, które zostało do Klary dobrane i wydaje mi się, że jest lepiej. Zobaczymy jutro.

- Uwielbia telewizor, tablet, telefon, laptop..w sensie jak tylko coś się świeci to Klara ma oczyska jak 5zł!

- Lubi podróżować, podróż na Śląsk i ze Śląska była całkiem niezła. W sobotę znowu jedziemy, zobaczymy jak będzie tym razem.

Jaka ogółem jest Klara?
Wesoła pogodna spokojna słodka i zarazem gdzieś tam różki jej rosną ;)
(nawet mam diablęcy dresik, ale jest jeszcze za duży ;) ).
Wymagająca - lubi jak ktoś się z nią bawi, samej szybko się nudzi mimo zabawek. Wścieka się jak zabawki/gryzaki wypadną z rączek i lubi mieć podane je tu teraz natychmiast ;).

Aa, lubi sobie pogadać, wykłócić się trochę ;)

Jaka jest?
Do SCHRUPANIA! ;) tak wiem, moja wymarzona, więc będę Wam słodzić ;)  

czwartek, 17 stycznia 2019

Akcja: Basen!

Od 2 tygodni nasz bobas jest małą Foczką.
6.01 br pierwszy raz zabraliśmy Klarę na basen.
Na pierwszy raz szliśmy można powiedzieć na żywioł. Wiedzieliśmy mniej więcej co i jak.
Klara była godzinę po mleczku i mniej więcej 1,5g po drzemce.
Pierwsze chwile w basenie? Trochę się denerwowała. Była niespokojna ale nie płakała. Najpierw mąż ją miał, później ja. Była na początku cały czas przytulona do nas. Później mąż ją wziął tak jak w wanience ją trzyma i już było dobrze. W sumie pierwszy raz był dobry, na sam koniec dziecko było już bardziej zadowolone ale.. było już ponad 2g od drzemki i widzieliśmy, że Klara już jest senna.
Pierwszy raz w wodzie: 20-25 min, wejście na godzinę.
Zjadła i zasnęła na 3g :)

Drugi raz na basen poszliśmy 13.01 br.
Tu już byliśmy bardziej przygotowani.
Klara została nakarmiona po drzemce, w międzyczasie wszystko spakowałam.
Na basenie byliśmy godzinę po drzemce i ok 45 min po jedzeniu.
Już wszystko wiedzieliśmy, było łatwiej.
Jedno się szykuje, drugie zaczyna przebierać Malucha.
I potem zamiana. Ostatnio ja byłam tą drugą do ogarnięcia się i mąż w międzyczasie pokazał Klarci otoczenie. Razem szliśmy na basen.
Tym razem tylko chwilę na początku była niepewność. Później było łatwiej, nóżkami ruszała, pojawiły się uśmiechy.
Najpierw z 15 min byliśmy w małym basenie, później przeszliśmy do dużego (110 cm wody) i chyba w nim Klarci bardziej się podobało. Miała większą swobodę w ruszaniu nóżkami itp.
Drugi basen trwał 30 min. Wejście na godzinę.

Teraz kilka informacji praktycznych, które mogą się przydać.
1) pielucha do wody (np babydream) to konieczność
2) 2 szt ręczników lub 1 szt ręcznika i 1 np otulacz albo duża pielucha. Zapytacie po co 2 szt. A no po to, że po owinięciu bobasa jednym ręcznikiem zaraz po wyjściu z wody, jest on mokry bo i pielucha do wody jest mokra. A wycierac bobasa mokrym ręcznikiem.. słabo.
3) 2 szt zwykłych pieluszek
4) rozciągliwe ubranko, może nawet być ciut za duże, po takiej kąpieli ciężko malucha ubrać, jeden dodatkowy zapas ubranka w razie w.
5) jedzonko, po basenie bobas będzie mocno głodny a może szybko zasnąć na dłużej. A jak ma spać, jak brzusio pusty. Najlepiej od razu dać jeść - mleko, owocki, warzywka. Czyli to co dziecko je. U nas butla mm.
6) jeśli basen zimą - czapka i ciepłe ubranko oraz kocyk (przyda się na przewijaku, średnio wygodne są)
7) podkład jednorazowy żeby nie zasiusiało kocyka.
8) aż pod basen (jeśli ten dla bobasów jest daleko od szatni) bierzemy ręcznik i smok jeśli maluch używa.
9) można zapytać przy płaceniu za basen, czy są szatnie rodzinne, wtedy i mama i tata są razem i nie trzeba się rozdzielać
10) przed planowanym basenem dobrze kilka razy malucha wykąpać w chłodniejszej wodzie, tak ok 33 st bo w 90% taka jest na pływalniach
11) po wyjściu z wody pod prysznic spłukać chlor, Klarcia się prawie rozpłakała jak pod prysznic z nią weszłam (mocno leci woda) i szybko wyszłam nie bardzo ją opłukując. Może następnym razem.

Trzeci raz byliśmy na basenie 14.01 br ale już na zajęciach zorganizowanych - na innym basenie z instruktorem w 12os grupie.
Mamy za sobą pierwsze moczenie uszu, pierwsze zanurzenia twarzy tak do brody (ale jak któryś maluch się bał - nic na siłę), pierwsze przecierania twarzy mokrymi rękami i pierwsze chlapanie w twarz dziecku (rodzice zanurzali usta w wodzie i robili bąbelki prosto na buzię dziecku). Było też polewanie z konewki i prawidłowe pozycje noszenia niemowlaka. Zajęcia trwały 20 min + część organizacyjna + część rozgrzewki.
A po basenie jak poszłam się ogarnąć, Klara czekała na mnie wraz z dwiema dziewczynkami w kojcu - przy okazji mieliśmy integrację z innymi bobasami (przeraziłam się, jak zobaczyłam 6,5 - 7 mc bobasy próbujące wstawać! :O


Zapisałam Klarę na cały letni sezon basenu, cieszę się niezmiernie z tego. Uważam, że skoro tak jej fajnie to muszę kuć żelazo póki gorące i chodzić z nią.



W weekend planujemy wybrać się znowu popluskać ot tak, w poniedziałek zajęcia.
A później już od 30.01 najprawdopodobniej będziemy chodzić co tydzień.

środa, 2 stycznia 2019

2019!

Spędziliśmy świąteczny tydzień u moich rodziców na Górnym Śląsku.

Klara wybawiona, wynoszona, zaprzytulana wręcz na amen ;)
Oczywiście jak to ja, zabrałam pół domu. I wiem, że więcej tak nie zrobię.
Najlepszymi "zabawkami" byli dziadkowie, kuzynostwo, ciocia i chrzestny, wujek (mój brat) mniej.
Klara dostała pod choinkę matę edu, więc na niej dużo czasu spędzała, trochę u mojej babci na kanapie, gdzie babcia prababcia jej śpiewała i opowiadała co nieco ;).
W zasadzie najbardziej przydał się gryzak grzyb od mombella, ukochany tygrysek z Puchatka, lusterko w bujaczku.
Książeczki mieliśmy od kuzyna, więc czytać też było co.
Następnym razem wezmę 60% mniej!
Nawet ubrań malutka nie potrzebowała aż tyle. Mieliśmy kilka awaryjnych sytuacji i dokonałam prania, a kaloryfery były non stop ciepłe. W mig ubranka wyschły :)


Święta były rodzinne, spokojne.
Przed Wigilią tatuś miał urodzinki, zeszła się cała moja rodzina. Klara była oczywiście gwiazdą, a jakże by inaczej. Nasze dziecko to dusza towarzystwa i oby tak zostało.

W oba świąteczne dni byliśmy w kościółku; pierwszego cała msza przespana w wózku, drugiego nie - 3/4 mszy spędziła u mnie na rękach. Ale nie bylo płaczu tylko się rozglądała. Przy ołtarzu u rodziców w parafii stały duże choinki więc było co oglądać.
Dziadkowie nosili, bujali, opowiadali, zabawiali.
W pierwszy dzień świąt spadł śnieg! Magia :)
Udało się nam wypróbować wózek na śniegu.
Ogólnie było bardzo fajnie, dowiedziałam się kilka ciekawostek z czasów dzieciństwa mojej mamy itp.


Podróże Klara zniosła całkiem nieźle. Śpiewająco, a wręcz śpiąco ;)
W podróż DO moich rodziców wyjechaliśmy o 7 rano.
Pobudkę Klarze zrobiliśmy jak już sami byliśmy gotowi. Wiązało się to oczywiście z naszą pobudką o godzinie 5 nad ranem. Ale tak to już bywa..
Tylko pozostało nam ją nakarmić, przebrać i przewinąć, dać chwilkę na odsapnięcie i wiooo do samochodu :) oczywiście w foteliku. Wszystkie rzeczy mieliśmy już spakowane w samochodzie. Zostało tylko gniazdko w którym spała, śpiworek i butelki oraz mleczko.

W podróż OD moich rodziców wyjechaliśmy o 8 rano. Pobudka tym razem o 5:30, Klara miała spać do 7ej - teoretycznie. Praktycznie obudziła się o 6:15.
Co prawda my byliśmy gotowi, ja jeszcze miałam parę rzeczy do ogarnięcia (spakowanie poświątecznej wałówki od rodziców :D ).
Po nakarmieniu, przebraniu i przewinięciu Klarci, moja mama przejęła nam ją. Dzięki temu mogliśmy się zająć swoimi sprawami.
Ja jadłam, w międzyczasie jeszcze robiłam kanapki na podróż i pakowałam jedzonko. Mąż wynosił rzeczy do samochodu - u rodziców nasz samochód stoi na zewnątrz, całą noc padał deszcz i nie chcieliśmy żeby rzeczy były wilgotne. Dlatego zostały spakowane rano.
Gdy już wszystko mieliśmy gotowe i spakowane, Klara powędrowała do fotelika i wraz z nim do samochodu (nie obyło się bez niespodzianki pod postacią kupki i przy okazji przebierania bodziaka = powrót do domu rodziców).

Z podróżą wpisaliśmy się niejako w drzemki naszego bąbla. Rano, po pobudce (6 rano), karmieniu i zmianie pieluszki często z nami dosypia - do 9-10. Później ma jakieś 2 godzinki aktywności i pada na drzemkę.
Droga na Śląsk - zasnęła przy wyjeździe z miasta, przez które przemknęliśmy w 10min! (pusto, sobotni poranek) i obudziła się tuż za bramkami na autostradzie A4. Po godzinie spędzonej w mcdonald i 15min zabawy w foteliku już w drodze zasnęła ponownie.
Droga do Poznania - zasnęła na autostradzie A1 i spała aż do wejścia do mcdonalda pod Wrocławiem na autostradzie A4.
Po wejściu do samochodu prawie wcale się nie bawiła ze mną tylko zaraz oczka się jej zamknęły. Obudziła się przy wjeździe do Poznania i te 20-25min ją zabawiałam w foteliku. Chcieliśmy już dojechać do domku i tam bobasa nakarmić. Pech chciał że była czerwona fala ;)





Taka ciekawostka, po 6 latach, 28.12 br hokeiści z mojego rodzinnego miasta zdobyli Puchar Polski. Nawet Klarcia kibicowała :D zresztą, ona kibic jest bo z tatusiem oglądają nhl ligę amerykańsko-kanadyjską więc się zna dziewczyna :D ;)

Po przyjeździe do domku, rozprostowanie nóżek na kanapie i mleczko a potem rozpakowywanie gratów.

Jedny problem był z drzemką, jakby nie mogła się odnaleźć. Musieliśmy być oboje z mężem obok niej.

Jeśli jedziecie do dziadków a mają miejsce w domu, warto się zastanowić nad możliwością zostawienia u nich "paru" rzeczy dla Malucha.
U swoich rodziców zostawiłam:
- kilka pieluszek tetrowych, które już w domu nie są mi potrzebne
- matę antypoślizgową do wanienki
- płyn (kiedyś miałam próbki płynu i wkorzystuję je), którym myjemy wanienkę i gąbeczkę też do mycia wanienki
- ręcznik z kapturkiem
- pachnące woreczki na pieluszki
- podkład do łóżeczka na materac
- kilka zabawek niewielkich
- organizer (do niego powkładałam większość rzeczy, żeby rodzice mogli sobie to wszystko razem schować i żeby nikomu nie przeszkadzało)

Moi rodzice, jak wiecie, kupili materac do łóżeczka po mnie, pokrowce na przewijak, wanienkę; czekało na Klarę mleko, woda, pieluszki i podkłady jednorazowe, dzbanek na wodę na mleczko oraz osobny garnek do grzania wody na mleko. Żeby nasz bobas miał wszystko swoje.

Tym razem udało się nam spakować we troje do jednej walizki! :D

Tym razem nie wzięliśmy z domu suszarki do butelek. Nie była potrzebna. Ręcznik czysty do naczyń miałam na blacie w kuchni rodziców i na nim układałam umyte butelki i smoczki.

Po raz ostatni braliśmy bujaczek i gniazdko.
Bujaczek był używany u rodziców kilka razy, gniazdko codziennie - ale jest za małe już na naszego bobaska, więc po powrocie do domu rezygnowaliśmy już z niego.

Do samochodu (do środka) zabraliśmy:
- Mleko w pojemniku poporcjowane, wody (gorąca i zimna), śliniaczek, miarkę do naszego mleka (w razie gdyby chciała dojeść, to dorabiamy 1miarkę = 30 ml)
- ubranka na zmianę x2 (z czego jedno body przydało się jeszcze przed wyjazdem z domu rodziców :D )
- windi rurki, termometr, paracetamol
- zabawki i gryzaki (w torbie podróżnej, osobno dla zachowania higieny)
- otulacz bambusowy i kocyk
- stale i niezmiennie: pampersy, mokre chusteczki i podkład jednorazowy
- czapeczka na wyjście z samochodu
Reszta jechała normalnie w bagażniku ;)

Z tego wszystkiego przydał się tylko zestaw do przewijania. Nawet czapki nie założyliśmy, bo udało się stanąć przy samym wejściu do McDonalda.

Następna podróż pod koniec stycznia, najpierw do moich rodziców, tydzień później do kuzynki Klary, na urodzinki.



Pierwszy SYLWESTER Klarci był już w domku.
W zasadzie dzień jak codzień. Tyle że tata był w domu i poszliśmy na spacer.
Niestety, ja się rozchorowałam i do dziś jeszcze ledwo żyję. Mąż wrócił do pracy.
Wieczorem planowaliśmy Klarcię położyć później spać, trochę z nią potańczyłam do muzyki z tv, ale szybko zrobiła się maruda.
Ale udało się godzinkę pobyć w odświętnym ubranku :) i nawet fotki mamy całą trójką. I jakiś balon też się znalazł :)
My z mężem graliśmy we wsiąść do pociągu kraje północy. Klara od 21:30 spała u nas na łóżku.
Tuż przed północą poszliśmy do naszej córeczki i tak trzymając się wszyscy za ręce witaliśmy 2019 rok.
Klara ani drgnęła, spała jak zabita. Nawet fajerwerki jej nie obudziły! Tuż przed 1 w nocy poszliśmy spać, a Bąbel zarządził pobudkę o 5:40.

A jak u Was minęły świąteczno noworoczne dni??
Czy u Was też takie pustki w sklepach? Ani warzyw ani wędlin.. Pieczywa.. Ehh. :/

Mamy też ogromny wiatr, Klara się boi jeśli wieje jej w twarz. Ale to normalne. Śpiworek do wózka super zdaje egzamin!