piątek, 22 lutego 2019

Problem z zaśnięciem na noc.


U nas coś się zmieniło na gorsze w zasypianiu na noc.
Rytuały te same, nic nie zmieniliśmy. 

Nie ważne ile śpi w dzień. Czy śpi tuż przed snem nocnym, czy ma 3g przerwy. 
Czy się wyszalała na macie edu czy nie.

Podczas mleka zasypia. Wypije je jak zawsze. Przysypiającej daję smoka i chwilę trzymam na rękach aż zaśnie i odkładam. Albo trzymam z 15 min i odkładam, czasem sama od razu się domaga odłożenia.

A od tygodnia po kilku minutach się budzi. I jakby zaczyna się sama nakręcać.. kręci się z boku na bok. Jedna strona, druga. Kopie nogami, wyciąga smoka (odkorkowuje się) i przede wszystkim zaczęła mnie zaczepiać. Łapie za twarz, włosy i się śmieje jak mysz do sera. 
Po czym znowu się przekręca itd. Już nie liczę ile razy w pysk mi dała oczywiście nieświadomie, ile razy mnie skopała. 

Przyjemność z przytulania wieczornego zamienia się w umordowanie :/ płakać mi się chce bo nie wiem jak sobie z tym radzić. 

Nic nie pomaga, żaden sposób. 
Ani przytrzymanie, ani mocniejsze przytulenie, ani zostawienie jej samej sobie. Ani Szczeniaczek do snu ani konik morski .. Ani szumienie do uszka (do niedawna działało) i mizianie po główce. 
Czasem już ma oczy zamknięte, a dalej się rzuca. 
W łóżeczku też. Jak jest w śpiworku to też kombinuje jak się przekręcić i wali nogami o materac.


Dziś trwało to 40 min. W końcu posmarowałam dziąsła żelem, zaczęła ssać i 10 min później zasnęła.

Ok. Może coś się przebija. Ale.. Mam się posuwać do smarowania? A jak się uzależni od tego? Mam masę wątpliwości. Czy to to.

Nie słychać, by miała katar. Gorączki też nie ma.

Ze względu na problemy skórne Klary, już nie grzejemy. Znajomi, których synek też ma problemy ze skórą mówili, że lepiej by było chłodniej + nawilżacz. No i nasz nawilżacz przed snem działa. Wcześniej nie włączaliśmy go. I grzaliśmy, ale problemy skórne już były.
Mam maść od pediatry, pomaga ale po tygodniu dwóch wszystko wraca. Mamy smarować 4 dni i odstawić.

Może ten nawilżacz jej przeszkadza?? Kurczę nie wiem sama co robić, bo z tym się nie spotkałam nigdy u nikogo.

Jutro wyłączę nawilżacz.

W dzień nic się nie dzieje takiego.
Wszystko jak do tej pory.

czwartek, 21 lutego 2019

Rozszerzanie diety Klary po mojemu ;) cz1

Tyle lat słuchania, tyle lat wdrażania tego co mówią inne mamy.
Tyle lat nie decydowania o tym co dziś dziecko zje.

Teraz mogę się wykazać ;)
Opowiem Wam, jak to u nas wygląda/wyglądało.


Kwestia mleczka:
Klara od pierwszych dni życia jest na mleku modyfikowanym.
Najpierw była na mleku normalnym, po 3tyg życia wprowadziliśmy mleko na kolki i zaparcia.
I na tym mleku jest do dziś. Przy próbach wprowadzenia mleka które miała zaraz na początku swojego życia jest masakryczność pod kątem kupek i słychać przelewanie się w brzuszku. Dlatego też ma brzuszek specjalne potrzeby ;)
Aktualnie Klara jest już na mleku "2". Przechodziliśmy stopniowo, ale w sumie prawie nie ma żadnej zmiany w stosunku 1 do 2 więc nie ma tragedii.
Jak wiadomo, mleko jest podstawą żywienia niemowlaka do roku. Także nie ma spiny :)

Klara mogłaby dostawać posiłki stałe już w wieku ok.4 mcy. Ale nie uważaliśmy (my rodzice i pediatra) by była na to gotowa.
Owszem, łyżeczkę ogarniała już wtedy - od mniej więcej drugiego mca życia dawaliśmy malutkiej na owej łyżeczce probiotyk. Więc to miała ogarnięte ;)
Poza tym, w tym czwartym miesiącu dopiero jakby ustabilizował się też rytm karmień.
Wcześniej lubiła pojeść często a mało.
Dopiero w tym czwartym miesiącu porcje zrobiły się stałe i mniej więcej co 2,5 - 3,5g były karmienia. Nie mówię już o tym, że nie siedziała nawet z podparciem, głowa jeszcze "latała".
Tak więc spokojnie czekaliśmy. Zresztą, WHO zaleca wprowadzanie stałych pokarmów po 6mcu.

Ale! w piątym miesiącu zauważyliśmy, że Klara nas bardzo obserwuje jak jemy.
Nie ważne czy się bawi czy nie, przerywa to co robi i się...gapi. Byliśmy zdziwieni ;)
Do dziś tak jest. Teraz czasem ma oczy kota ze Shreka żeby jej coś dać mimo że jest najedzona ;)

W międzyczasie - głowę trzyma sztywno, siedzi na chwilę z podparciem plecków (nie lata na boki).
Bywały momenty, że sprawiała wrażenie jakby coś żuła, mlaskała.
No i oczywiście wszystko z rączek trafia do buźki.


Konsystencja:
Wychodzę z założenia, że jak się nie da ugnieść widelcem/łyżką to blenduję, ale mój blender nie robi gładkiego pure. Albo dodaję odrobinę kleiku (jeśli jest za gęste) i wtedy grudki się robią.
Jak karmię? Zaczynamy oczywiście odkilku łyżeczek, max pół słoiczka.

Klara nie do końca ogarnia wkładanie jedzenia do ust (choć gryzaki idą natychmiast do paszczy).
Jak już ma przy ustach to jej to wypada, denerwuje się i po dwóch trzech próbach marudzi, albo..się rozpłacze. Sama z blatu nie bierze, ale sięgnie np po zabawkę.
Zresztą, ma czas. Nic na siłę, przecież do 18tki nie będę jej karmić ;)
Ja się cieszę, że je. Przyjdzie czas, dostanie i papu do łapki i zje sama. Dorośnie do tego.
Poza tym - coraz częściej sięga po łyżeczkę. Dawałam drugą umoczoną w posiłku, ale za daleko sobie ją wkłada.. :/ Musi się nauczyć granic ;)

Z czego je?
Prawie od początku karmię ją z jej miseczki (bardzo sporadycznie je z domowej).
Uważam, że od początku powinna wiedzieć że to jest jej i kojarzyć z jedzeniem.
Łyżeczka jest malutka, idealna do małej buźki.





Jak je?
Chętnie!
Czasem coś gotuję, a ona mi towarzyszy to (przepraszam..) jest jak piesek. Wręcz ślinotoku dostaje i czasem warzywko jej skapnie - tak jak ostatnio buraki ;) które uwielbia.
Mąż mówi na nią pisklak, ponieważ szeroko otwiera swój mały dzióbek.

W czym je?
W krzesełku do karmienia PegPerego PrimaPappa 0-3. Sprawdzone, mogę polecić. U moich rodziców ma 14 letnie przywiezione z Włoch też prima pappa 0-3 .
Pozycja (prawie) siedząca ale nie półleżąca.


W jakich godzinach? Kaszkę dostała w porze drugiego mleka. Teraz mniej więcej o tej porze dostaje owoce. Warzywa jak zaczynałam wprowadzać, dawałam między 13tą a 15tą jak wypada mniej więcej karmienie mlekiem. Nie mamy super stałych pór, bo Klara różnie śpi i w różnych godzinach ma ochotę jeść, więc dlatego te godziny są różne.

niedziela, 10 lutego 2019

6 miesiąc Klary!

O 13:17 stuknęło mojemu Pysiakowi SZEŚĆ MIESIĘCY!


Info techniczne ;)
Długość: ok 65 cm
Ubranka - z 62 wyrasta, 68 są już dobre
Z kappahl body 56 są dobre, 62 ciut za duże.
Spodenki jeszcze 62, chociaż w pepco 68 ma dobre ;)
Pieluchy: pampersy "4", te z "3"są już ciasnawe i często zawartość jest poza pieluchą.


Jaka jest Klara?
Pogodna! Uśmiechnięta!

Ciągle ją słychać, nie gada ale masę dźwięków wydaje.

Bardzo pięknie je i chętnie - radzi sobie z grudkami i ma mega apetyt (jak widzi jedzenie to aż się trzęsie!). Bardzo nas obserwuje podczas jedzenia. Jedzenie dostała do rączki ale wypada i się denerwuje, płacze. Na razie je z łyżeczki.


Lubi jeździć autem, nie denerwuje się w foteliku, ale ciągiem przejechała 3g. Śpiąc. Nawet jak nie śpi, to się bawi gryzakami, mało marudzi.

Uwielbia swoje gryzaki z mombella (grzyba i żółtego słonika), inne też, ale mniej.

Nie boi się ludzi - wręcz zaczepia uśmiechem. Po 2mc widziała wczoraj swoich dziadków i nie płakała, chociaż miała chwile niepewności.

Jak zaczynam z nią tańczyć, to jej nóżki "chodzą". Zresztą, i tak non stop jest w ruchu.

Przewraca się tylko na lewą stronę z pleców na brzuch, w drugą stronę prawie wcale i z brzucha na plecy też się już nie przekręca.
Oczywiście jeśli dam jej rękę i zachęcę do przewrotu na drugą stronę to to zrobi.
Ćwiczymy. Ściąga też skarpetki ;) i bawi się na macie edukacyjnej.

Dolne środkowe zdj:
Nosidełko które mieliśmy :)


W dniu 6 miesiąca po raz pierwszy trzy razy podniosła pupę do góry leżąc na brzuszku.
A jak się jej zablokuje nogi i poczuje opór to się odpycha.

Kocha swoją lampkę misia - śmieje się do niej i ją zaczepia. Często przy niej zasypia i jeździ z nią jak podróżujemy w ciemności.

Lubi spacery i wózek - często śpi. Chociaż już mamy momenty, że nie śpi tylko patrzy. Na szczęście nie płacze, bawi się czymś co mamy ze sobą. Ostatnio wytrzymała 40 min. Ale są też momenty ze marudzi i wtedy gadam, śpiewam a ludzie patrzą jak na ufo.

Nie cierpi jak się ją przykrywa, szybko kocyk czy kołdra nasza idą w kąt.

Śpi nadal u siebie.
Mieliśmy 2 tygodnie takie, że (w dzień) położona w łóżeczku zasypiała. Jednak odkąd się przewraca na bok, to masakra jakaś. Ja ją na plecy, ona na brzuch.. Odpuściłam. Teraz zasypia najczęściej ze mną, leżę obok niej na łóżku i się tulimy. I do tego w dzień włączam konika morskiego, a na wieczór ulubionego szczeniaczka uczniaczka na dobranoc.
Wieczorem zasypia przy szczeniaczku, często podczas picia mleka.
I wtedy odkładam ją do łóżeczka, do śpiworka. Zapinam, włączam monitor oddechu, lampkę misia przełączam na kolor ciemny i wychodzę.
Czasem zdarza się, że wieczorem też kombinuje, to zasypia tak jak w dzień u nas. I potem ją przenoszę.
Śpi przeważnie od 21:00 - 06:00
Zdarzają się pobudki. Często sobie pogada i sama zasypia.
Ale mieliśmy w tym m-cu dwie takie sytuacje, ze zasnęła o 19tej i z chwilą gdy szliśmy spać ok 23ciej obudziła się. Więc tylko w półmroku zmiana pieluchy i ubranie w piżamkę. Szybkie karmienie w ciszy żeby nie rozbudzić i spać.
Rano po karmieniu do niedawna spała 2-3g teraz już nie bardzo śpi. Czasem godzinę, czasem dwie. Ale też nie od razu.


Szczepienie mieliśmy w poniedziałek. 2 wkłucia, m.in. kolejne pneumokoki. Ojj po raz pierwszy było tak dużo płaczu, ze aż mi się serce krajało. Ani ja ani mąż ani smok ani butla.. Nie mogliśmy jej dobre 10 min uspokoić. W końcu jakoś się udało, ale po całej akcji była mokra od potu :( tak bardzo mi jej żal było.. Ale przecież to dla jej dobra.

Klara dostała pierwszą maść, miała suche czerwone plamy na dekolcie, pediatra mówi, że od powietrza ogrzewanego kaloryferami. Miała to od listopada, a od tygodnia przed szczepieniem zaczęła się drapać o to aż do krwi :( octenisept pomagał na chwilę. Maść pomogła, ale mała się drapie nadal. Smarujemy emolientem, liczymy że to minie wraz z zimą.
Myślałam, że to może od marchewki. Bo akurat dostała 2 dni wcześniej. Ale pediatra mówi, że wtedy miałaby śluz w 💩. A tego nie zaobserwowałam.

Kocha kąpiele, wodę. Lubi bardzo basen. Chodzimy na zajęcia dla maluchów.
Mieliśmy kolejne nurkowanie - tym razem tylko rodzice.. Kupiłam sobie okularki, bo musimy mieć swoje.
Po basenie jest nieprzytomna 2g ;) a apetyt ma mega.


Aa! Nie przeszkadza jej jak mamusia ją stroi.. Znaczy przebiera ;)

Płacze jak jej źle lub jest zmęczona i chce spać a nie może zasnąć.
Albo jak się jej zabierze zabawkę! Chociaż nie zawsze.

Nie przepada za obcinaniem pazurków..I u stóp i u rąk.

No i uwielbia pozować do zdjęć oczywiście z mamą..selfie musi być.

Zębów nadal 0.

W tym m-cu mieliśmy wypożyczone na tydzień nosidełko ergonomiczne fidella. Jako nieliczne z dostępnych w Pl można tak bardzo zmniejszyć. A tkanina jego przypomina chustę! Byłam bardzo zadowolona, w wypożyczalni nam dopasowali do mnie i do Klary.
Bardzo chciałabym je mieć, ale koszt.. No niestety. Na tą chwilę nawet 300 zł nie możemy wyłożyć. Byłyśmy na spacerku i w sklepie tak właśnie we dwie.
Chusty niestety nie zaakceptowała :/ a zdarzają się sytuacje ze muszę coś zrobić a ona akurat nie chce leżeć.

Kąpie się w dużej wannie już. Wanienka sprzedana :(

Uwielbia tv ;)


Lubi książkę opowieści z Tinga Tinga "dlaczego kameleon zmienia kolor". Książka ma duże kolorowe obrazki, super się czyta.
Mamy pożyczoną od kuzyna ;)



Buziaki!

sobota, 9 lutego 2019

Drobny apel

Kochani, przez przypadek skasowałam Wasze komentarze pod ostatnim postem :(((
Czy mogę prosić o ponowne napisanie? ;) dziękuję z góry!

sobota, 2 lutego 2019

85 urodziny Prababci!

Przyjęcie urodzinowe w lokalu z niemowlakiem.. czemu nie?

Klara ma 5,5 m-ca. Jest już dużym bobasem i wszędzie ją zabieram. Jak na razie nie boi się ludzi, nie przeszkadza jej większa ilość osób.
Pod warunkiem, że mama i tata są obok.
Średnio raz w m-cu jeździmy do moich rodziców. A tam znowu "nowe" twarze. Tzn zawsze te same, jednak dla niej są trochę nowe.
Zawsze staramy się jechać tak, by wypadły drzemki na czas podróży.

Tym razem byliśmy w lokalu. Nie powiem ze się nie niepokoiłam jak to będzie. Na szczęście było super.

Najpierw była msza w kościele, tu nie ma problemu, bo Klara chodzi ze mną do kościółka, gra muzyka, jest głośno. Często śpi. Jak nie śpi to się patrzy - wyciągam z wózka na ręce. I tak też było tym razem.
Na sam koniec mszy mała zasnęła. Nie obudziła się jak została włożona do fotelika, tylko dopiero na sali.
Po przebudzeniu widziała nas - rodziców -więc było ok. W naszych ramionach powoli oswajała się z nowym miejscem.
Miejsca niestety mieliśmy blisko głośników.. chociaż naszemu bobasowi zdawało się to nie przeszkadzać.

Podczas obiadu leżała obok nas w wózku i bawiła się zabawką z domu. Przeważnie jest na spacerach z nami w wózku ;)

Starałam się aby nie wędrowała z rąk do rąk. Była noszona przez nas z mężem, chwilę przez chrzestną (żonę mojego brata), trochę "siedziała" u swojej kuzynki na kolanach i była na rękach u mojego taty.

Pod koniec pozwoliłam swojej kuzynce wziąć ją na ręce, ale Klara zbyt zadowolona nie była.
Spotkałam się z hasłem "czemu nie chcesz jej dać żeby ją ponosić" - odpowiadałam, że to nie jest lalka i nie lubi jak dużo osób ją nosi, zwłaszcza nieznanych.

Miałam ze sobą zabawki i gryzaki. Przydał się tylko jeden gryzak. Słonik z mombella.
Mieliśmy wózek, fotelik, nosidełko ergonomiczne.
Przydał się tylko wózek.

Z racji tego, ze na miejscu w lokalu nie było przewijaka, musieliśmy improwizować i przewijać Klarę na stoliku w takim jakby przedsionku-szatni. Nie było zimno, pod warunkiem, że nikt nie wychodził na dwór (niestety nikt sobie z tego nic nie robił że my przewijamy i przebieramy dziecko).
Na stoliku położyłam górę od śpiwora z wózka, na to mata do przewijania i jazda.
Tylko musiałam mieć wszystko ze sobą czyli pieluchy, mokre chusteczki itd, bo stolik mały to raz, Klara szybko zbierała się do przewrotów to dwa. Nie było mowy o zostawieniu jej ani na moment by po coś sięgnąć. Ewentualnie zmiana - ja idę po rzeczy mąż pilnuje itd.

Klara wyjechała z domu nakarmiona.
Pierwsze karmienie było już na sali. Zrobić mleko - żaden problem. Wyzwaniem było nakarmić bąbla. Z racji dużej ilości ludzi miałam problem z nakarmieniem. Rozglądała się, uśmiechy itp no nie było szans na nakarmienie jej. Gdybym odpuściła, chwila moment i znowu chciałaby jeść.. Więc całe popołudnie można by karmić.. Wyszłam do w/w przedsionka, wzięłam ze sobą krzesło z sali i w najdalszym kącie karmiłam. Prawie jak mamy kp ale inaczej się nie dało. Klara musi mieć pełną kontrolę co kto gdzie haha.
Po nakarmieniu akurat był obiad więc trafiliśmy idealnie. Bo nasz Bobas był wyspany najedzony i przewinięty, a my mogliśmy spokojnie zjeść.

W zasadzie cały ten czas spędziła na tańcach z mamą :D bujałam się w rytm muzyki, byle jak bez ładu składu. Ale Klarci się podobało bardzo.
No i dodatkowa atrakcja - światełka. Pan który zapodawał klasyki muzyczne miał światełka ala dyskotekowe... normalnie nie poznawaliśmy dziecka. Piała z zachwytu, śmiała się w głos, podskakiwała mi na rękach i tylko światełka musiała widzieć. Nie było innej opcji.

Gdy zrobiła się marudna, przebrałam ją z sukienki w spacerowy kombinezon i poszliśmy we troje na spacer, później ja wróciłam na salę, a mąż jeszcze spacerował.
Brzdąc tak zasnął, że 2,5g spała. Ale nie chciałam jej zostawiać samej, więc siedziałam w tej szatnio-przedsionku ;) Taka już rola rodzica.
Mąż mi na szczęście lody przyniósł :D  Oczywiście wszyscy chodzili i gadali że mam ją wziąć na salę i takie tam. Ale ja nie chciałam żeby tak brutalnie muzyka ją obudziła. Koniec końców obudziła się sama, zjadła ponownie i została znowu przebrana w sukienkę. I już było git.

Minus takiej sytuacji - nic nie zjadłam ani z zimnej płyty ani z kolacji. Bo wyszliśmy po torciku.
Przed właściwą kolacją był mały poczęstunek jeszcze - danie meksykańskie.
No i kelnerzy wyszli na środek, zaczęła grać muzyka z desperados a oni..zaczęli strzelać.. i tu się Klara rozpłakała, bo oni 4x strzelili. Huk ogromny, sama się wystraszyłam. Wiedzieli - widzieli, że mamy niemowlaka - mogli mnie uprzedzić to bym wyszła z nią.
Mogłam wszystko obserowować zza drzwi z małą. No ale nasz bobo jest ugodowy ;) Wystarczyło poprzytulanie się do mamy i do taty oraz ukochany smok i wszystko było ok.
Szybko zjadłam (ale takie mikroskopijne te porcje ;) ) i poleciałyśmy tańczyć.

Wszyscy mnie podziwiali że tak non stop się z małą ruszam, ale ja się czułam trochę jak ryba w wodzie albo hmm pies spuszczony z łańcucha ;)
Ja tu w Poznaniu nigdzie nie wychodzę, 2x w mcu fryzjer i paznokcie. I tyle. Nie mam z kim w sumie..
A tam..makijaż, włosy, ładny ciuch i but :D poza tym chciałam pokazać tym wszystkim ciociobabciom, że jestem zadbana, no i że mam swoją wymarzoną wyczekaną córcię.
Że można się świetnie bawić z dzieckiem nawet z niemowlakiem.
Chciałam też pokazać kuzynce dalszej, że mając dziecko nie trzeba wyglądać jak uboga krewna. Poplamione za duże ubrania, albo na uroczystość jeansy i tshirt.. ba, ona na chrztach własnych dzieci była w jeansach..
Wiecie, że ja sama będąc 6 m-c bobasem byłam na weselu u brata mojego taty? :D tylko wtedy pilnowała mnie częściowo mojej mamy ciocia ;)


Dobre rady - bądźcie spokojni, pewni że wszystko będzie dobrze. Wtedy dziecko też jest zadowolone. Nie denerwuje się.
Starajmy się zachować rytm dnia malucha ale bez mega przesady.

Jeśli jest głośna muzyka, można prosić o przyciszenie jej. My zrobiliśmy sobie spacer. Poza tym, muzyka nie gra non stop ;)

Jeśli jest większy bobas, chodzący już, można zabrać zabawki. Zawsze jest ktoś, kto się pobawi. Oprócz Klary był jeszcze Mateuszek 20m-c. Synek mojej kuzynki. Miał autka, z wolnego stolika zrobili tunel i autka jeździły sobie pod stołem (z obrusem) a on za nimi. Jego tata i wujek bawili się z nim. No i tańce też były.

Zabrałam 3 porcje mleka, Klara wyjechała z domu nakarmiona. Zjadła 2 porcje.
Miałam swoją wodę - gorącą i zimną.
Mieliśmy też śliniaczki, których zawsze używamy. Jak w domu.

Zabrałam paracetamol w czopkach oraz rurki windi i termometr.
Tak w razie czego, chociaż do domu było 10 min.jazdy.

Obowiązkowo dwie zmiany ubranka - Klara lubi ulewać. Albo się obślinić na maksa. O 💩 nie wspomnę..

My byliśmy samochodem, żeby w razie co od razu móc pojechać do domku. Ogółem był odwóz, jednak z takim maluchem lepiej być mobilnym. Nigdy nie wiadomo ile przyjdzie czekać na transport. Poza tym.. my z niepijących, mąż miał piwo 0,0%. (W domu jak jedno pije choćby cydr, drugie nie pije). Lepiej mieć niż nie mieć.

Bawcie się dobrze i nie martwcie się na zapas (tak jak ja ;) ).


A dziś wybieramy się z wizytą do znajomych. Zupełnie nieznane Klarci osoby. :)