wtorek, 25 lutego 2020

Wielkie wyzwanie...

Od 8 dni Klara śpi w dzień (z niewielkimi wyjątkami) i w nocy w swoim łóżeczku. Ale to nie wszystko!
Ona w nim zasypia!!!
I to jest hit.

Od urodzenia zasypiała u nas w łóżku, a potem siup do siebie.
Później pojawiły się problemy ze snem..z zaśnięciem.
Mam nawet posta napisanego o tym i tak zastanawiam się nad publikacją, bo to istny  elaborat ;)

Więc następne było usypianie przeze mnie jej na łóżku, gdy to przestało "działać" zaczęłam usypiać ją w wózku. Ale! Pojawiły się momenty, że wózek też był be! Wtedy już brałam nosidełko. Ale przecież nie chodziło o to, żeby ją tak usypiać.. Ciągle w innym miejscu.

9 Dni temu nie chciała zasnąć nigdzie! Chociaż była nieprzytomna, postawiona na nogach się przewracała.
Więc wymyśliłam,że idzie spać do łóżeczka. 3-5 min było ok, a potem zaczęła wrzeszczeć aż do etapu, gdzie zaczęło ją zbierać na wymioty. Po 40 min prób uspokajania odkładania miałam dosyć kompletnie.
W końcu zasnęła mi na siedząco na rękach. Zapłakana. Pociągająca..

Następnego dnia opracowałam plan. Poszłyśmy na spacer, wybiegała się. I powiedziałam jej, że mleczko przed drzemką dostanie w łóżeczku.
I, że będzie spać w swoim ślicznym łóżeczku.
Była tak zmęczona, że po wypiciu butli zasnęła.
Więc poszłam za ciosem i wieczorem to powtórzyłam.

Na drzemkę zasnąć jej o wiele łatwiej, bo wstaje wcześnie (6:30-7) plus spacer, a ostatni tydzień codziennie szaleństwa na placu zabaw.
Powrót do domu, zmiana pieluchy, rozbieranie ze spodni i siup do łóżeczka.
A tam muzyka (ah śpij kochanie, siwa chmurka, plus kilka piosenek które ja jej śpiewam).  I odlot.

Ale wieczorem.. Od 3 dnia jest z dnia na dzień gorzej.
Bo już wie czym to pachnie. I walczy.
Również jest muzyka, później ja śpiewam (długo), jest mleko (oczywiście cały rytuał wieczorny).
I się zaczyna - wstaje, biega po łóżeczku, wspina się na warkocz ochraniacz, kombinuje jak koń pod górę.
Musi być kompletna ciemność, bo wszystko jest ciekawe, rolety też prawie zaciągnięte, bo na przeciw mamy drugi blok i w oknach świecą się światła i to jest taaaakie ciekawe..:/
Staram się unikać gadania, ale jak mi gania po łóżku to poważnym tonem mówię, że nie biegamy teraz jest czas snu. A jak skupi na mnie uwagę mówię że ma się położyć, to jej pośpiewam.
Następuje oczywiście kombinowanie jak przełożyć nogi przez szczebelki czy walenie nogami w boki łóżeczka. Ale dopóki nie wstaje to luz. Wyrzuca smoka, potem za nim ryczy (zawsze mam 2 w kieszeni, żeby nie szukać i nie robić hałasu ;) ).
W końcu przestaję śpiewać, mówię jej dobranoc i czekam aż zaśnie. Czasem jeszcze wstaje, ale z reguły leży sobie. Czasami trzyma mnie za rękę. Zmienia jeszcze pozycje, ale raczej nie wstaje żeby chodzić po łóżeczku.
Koniec końców zasypia.

Nawet w nocy udaje mi się podać jej smoka i nie wyciągam jej. Nawet jak wstanie a nie jest to np 5 (czas na mleko) to daję jej smoka, albo picie i smoka i odkładam. Po czym po chwili zasypia.

Trzymajcie kciuki, żebym się nie "złamała" podczas dalszych wieczorów :)










Oby tak dalej.. :) 💪 ✊


niedziela, 9 lutego 2020

Półtora roku razem!

18 miesięcy!!!! Panienka nam rośnie

Nie jest łatwo, Klarusia to mała diablica ;)  przyszła faza na "noś mnie na rączkach". Wszystkiego musi dotykać, sprawdzić, zrzucić, wyrzucić (buty, nasze a nie swoje; pranie czy to na suszarce, czy w szafie czy  w pralce.
Tu wejść, tam zejść, przepchnąć się.

- Schodzi z kanapy coraz częściej już nie tyłem a przodem i czasem spada jak kot na 4 łapy, a czasem i na twarz.

- W tym m-cu zaczęła jeść sama łyżeczką kaszkę, jogurt.

- Poznała smak schabowego w panierce (tak tak mama dała, bo mi go prawie z talerza zwinęła) i filet z kurczaka z płatkach kukurydzianych.

- Spróbowała też jedną frytkę (możecie sobie wyobrazić reakcję męża haha). Smakowało bardzo bardzo!
Zasmakowała w płatkach na mleku (zwykłym).

- Nadal nie lubi pomarańczy i mandarynek, ale wyciśnięty sok z nich wypije.

- Wie o co chodzi z klockami lego duplo, ale nie chce jej się ich składać. Nie ma na tyle cierpliwości.

- Czasem można mówić do niej, a ona jak słup. Ręce zakłada z tyłu nad pośladkami i idzie sobie jaśnie panienka.

- Odkryła swoje okolice intymne ☺️

- Umie pokazać gdzie lala/miś/mama/tata mają ucho, oko, nos, włosy. Ogląda sobie paluszki u stóp. U siebie też w/w rzeczy pokaże, ale nie zawsze.

- Bajki:
Bing,
Stary Donald farmę miał,
była sobie żabka mała,
koła autobusu kręcą się,
jadą jadą misie,
AgiBagi,
Pszczółka Maja (stara wersja Wodeckiego i Maja tańczy) są tymi naj naj.
Trochę mniej lubi Teletubisie i Peppę oraz Maszę (ku mej rozpaczy).

- Książeczki:
cała seria Czereśniowej,
Cała seria Pucia,
Elmer (zarówno taka książka dla starszych dzieci do czytania, jak i wersja tekturowa)-potrafi go wskazać wśród słoni hehe,
Puchatek i spółka,
Fisher Price książki,
Żółw Franklin,
Olesiejuk: Klara robi porządki, mały chłopiec - kolejka, auto policyjne, a kuku Maluszku,
Jano i Wito w mieście (mamy też 'w lesie' ale nie jest jeszcze zainteresowana).

- Kilka przespanych nocy bez pobudki ok 5, tylko np sen na noc bliżej 22 i pobudka ok 7 bez mleczka! Albo tylko się napiła wody.

- Pierwsze zajęcia wśród dzieci też były.

- Poznaliśmy, a w zasadzie ja poznałam żygające dziecko w aucie...i nikomu nie polecam, zwłaszcza na autostradzie.

- 18 mc to choroba, gorączka w nocy 38st, akurat drugiego dnia na urlopie.
Jest i katar z którym walczymy już tydzień. Odciąganie to koszmar.
Wyszła pierwsza górna 3ka. Reszta jest tuż tuż, prawie są widoczne. Ślini się mega.

- Pierwszy śnieg tej zimy widziała, dotykała. W górach, w Karpaczu.
Jazda na sankach też była!
Nie lubi śniegu! Zwłaszcza takiego intensywnie padającego na buźkę. Dramat.

- Nie boi się psów, dotykała huskiego. Podchodzi sama, często trzeba ją hamować.

- Prawie nie bawi się sama















Mimo, że czasem mam ochotę wyjść i nie wrócić, to uważam że jest to 18 m-cy Szczęścia ❤️
Kocham mocno!

sobota, 8 lutego 2020

Skrzaty - zajęcia sensoryczne.

Tym razem, też w 4 dłoniach, byłyśmy z Klarą na zajęciach sensorycznych.
Akurat tematem była zima! ❄🌨❄

Gdy przyszłyśmy, podłoga była w folii malarskiej :D
Panie prowadzące mnie ostrzegały, że to nie będą czyste zajęcia i, że dobrze by było żebyśmy miały ubrania które nie są cenne ;) cóż, dowiedziałam się na miejscu już, ale miałam legginsy na zmianę (na tych muzycznych zajęciach było troszkę chłodno, dlatego jeansy) i to je później Klarci założyłam.

Na początek trochę śpiewania, powitanie wspólne z dziećmi: "witaj Klarciu, witaj Klarciu, jak się masz? Wszyscy cię witamy, wszyscy cię kochamy, witamy się!" I machanie rączkami. Podobało jej się! Muzyka, tańce z mamą i trochę sama.

Na początek był "śnieg" z kulek papieru i z takich kolorowych małych kuleczek. Dzieciaki to rozrzucały, sortowały. No co komu przyszło do głowy ;)

A potem wjechała kasza jaglana ekspandowana. Tu Klara ćwiczyła chwyt pęsetowy. Wybierała ziarnko po ziarnku hehe.
Biegała po tym, przynosiła mi..i jadła :)

Następnie wjechał lód. Kolorowy i z dodatkami. Oglądała, brała do rączek, jadła oczywiście, rozrzucała te małe kawałki.
Te większe też, próbowała nawet wydłubać jarzębinę hihi.
Wyciągali sobie wzajemnie z rączek. Nie ingerowałam. Sama super dawała sobie radę.
Zdjęłam też skarpetki, żeby i na stopach poczuła ;)  no a poza tym, od tych kolorowych kostek lodu była taaaaka brudna, że szok.
Moje ręce były straszne, jej wcale nie lepsze haha.

Na koniec przyszedł czas na "śnieg". Czyli mąka ziemniaczana.
Najpierw sama, później z olejem.
Jaaa, to była zabawa!
Mówię Wam.
Ugniatanie, rozmazywanie, jedzenie! (Klarci nie smakowało hahaha)
robienie kuleczek..oblepione łapki plus całe białe moje spodnie. Jej oczywiście też, ale to ja wracałam do domu później w takich brudnych heh bo ona miała ciuchy na zmianę ;)

Gdy już brudne zabawki zostały posprzątane, były kolejne piosenki no i na koniec wieelkie igloo z folii. Dorośli trzymali, dzieci się chowały.
Ale oprócz tego się owijały tą folią, skakali po niej.

Całość trwała ok 1,5g a ostatnie pół godziny to karmienie i mamowe rozmowy :) ale my już w rozmowach nie uczestniczyliśmy, bo tego dnia wyjeżdżaliśmy do kuzynki Klary, na 7 urodzinki. (Domyć dziecku rąk nie mogłam, musieliśmy ją umyć bo nawet pod leginsami na nóżkach miała kolorowe barwniki hihi).




Chcę powtórzyć to i na kolejne takie zajęcia z nią pójść.
Jak tylko będziemy w Poznaniu a zajęcia będą w dni, kiedy nie będziemy chodziły do pracy.