wtorek, 23 lutego 2021

Pociąg!

Zaczynę od tego, że bardzo blisko domu podopiecznego są tory kolejowe i jeżdżą pociągi.

Klarci się to bardzo podoba, krzyczy zawsze ciuch ciuch oczywiście po swojemu. Idąc do malucha często stoimy i patrzymy jak pociągi przejeżdżają. Czasem jadą dwa albo trzy (towarowe głównie) podczas spaceru.

W piątek byłyśmy do 16:30 i postanowiłam przetestować podróż do domu pociągiem. Pociąg odjeżdża o 15 minut po zakończeniu pracy, więc idealnie by dojść na peron.

Klara oczywiście w siódmym niebie jak jej powiedziałam, że pojedziemy pociągiem do domu!

Gdy byłyśmy już na peronie, to okazało się że pociąg opóźniony najpierw 5 minut.. później 15, a dalej 30... Koniec końców był opóźniony o prawie 40 minut. Ale skoro obiecałam Klarze przejażdżkę pociągiem, to nie chciałam już z tego rezygnować. Chciałam dotrzymać danego jej słowa.

Gdy usiadłyśmy do pociągu, było puściutko i Klarusia mogła sobie wybrać siedzenie na którym chciała siedzieć. Wózek miałyśmy postawiony bardzo blisko. Pociąg jest szynobusem. W sumie trochę przypominał tramwaj ;)

Klara siedziała zapatrzona, z oczami jak 5 zł.

Jedyny minus to to, że za oknem było już ciemno i młoda prawie nic nie widziała.

Jechaliśmy w sumie trzy stacje: z Poznań Junikowo - Poznań Górczyn - Poznań Główny i wysiadałyśmy na stacji Poznań Garbary.

Dalej już autobusem ;)

Gdyby ten pociąg był o czasie, to byłoby to super i udałoby się skrócić czas powrotu do domu. W 17 min pokonuje 3/4 mojej trasy do domu. Ale podobno te spóźnienia to u niego norma ;(

Bilet kosztował mnie 5,30 zł. Klarcia oczywiście nie płaciła nic. Bilet kupowałam przez internet. Ale konduktor miał terminal kart płatniczych.

Wracając jeszcze do Klarci, to troszeczkę pochodziła, troszkę siedziała ale ogólnie chłonęła całą sobą wszystko. 

Teraz oczywiście opowiada "ciuch ciuch mama (Klara - tu pokazuje na siebie) bobo hau". Tzn jechała z mamą pociągiem od bobo i pieska ;) :D  nawet kupiłam jej książkę Kicia Kocia w pociągu :D 








Koniec podróży ;)
Smutne bardzo papaa było..

Dzisiaj jak jechaliśmy do malucha to w tramwaju Klara powiedziała do mnie ciągiem "mama am am". To pierwsze takie jej zdanie. Ostatnio w ogóle się nam trochę bardziej rozgadała po swojemu, sporo pokazuje paluszkiem.


PS. Moja kuzynka urodziła synka. 
Jednak zachciało mi się drugiego dziecka.. Chociaż po narodzinach Klarusi mówiłam, że nigdy więcej.

PS 2. U młodego trochę lepiej już. Dziś pierwszy raz siedział w piaskownicy! Z Klarą oczywiście.

sobota, 20 lutego 2021

Pierwszy tydzień pracy!

Mamy za sobą pierwszy tydzień w pracy. Codzienne jeżdżenie, wieczorem pakowanie się... Chociaż mam wszystko przygotowane, rano tylko dokładam jedzenie i robię picie. Wyrabiamy się w godzinę po wstaniu. Tzn 50 min+dojście do autobusu.

Zaczynamy wpadać w jakąś rutynę.. Tak myślę.

U młodego wcale nie jest łatwo. Pierwsze trzy dni było całkiem spoko. A potem wróciły jego straszne histerie. Jak tylko mama czy tata się odsuwali na parę centymetrów, ten wpadał w ryk :( a co za tym idzie, Klara też od razu robi się niespokojna, chce na ręce do mnie. W czwartek skończyłam z nimi obojgiem na kolanach. Młody prawie godzinę ryczał. 

Bardzo bardzo było mi żal Klarci, bo ona nie za bardzo wiedziała co ma ze sobą zrobić, ten prawie bez przerwy płakał. Miałam ochotę uciec. Serio. Zabrać Klarę i w nogi, jak tylko mama dziecka wróci. Ale przetrwałam. Całą drogę do domu przepłakałam. Chyba z emocji ;) w dodatku było deszczowo, zimno, szaro, smog i mgła wisiały nad miastem. 

Zabieram tam Klarci jej zabawki, ale ona nie chce się nimi bawić. Młody nie ma za dużo zabawek, jakieś takie no nijakie są. Ale ona się bawi. Chociaż najczęściej siedzi i się buja na bujaku little tikes. 

Jest też piesek, niewidomy. Trzy światy z nim.. Eh.

W piątek 19.02 byliśmy kilka godzin sami z maluchem. (A rodzice wychodzą na 2g od początku). Klarcia padła na drzemkę. Udało mi się ją uśpić. Maluch oczywiście płakał, ale już nie tak bardzo bardzo. I przede wszystkim, zjadł obiad! To chyba mały sukces.. Bo nigdy nikt inny niż mama i tata go nie karmił. Bardzo się bałam, że jednak nie dam rady. Ale udało się podać ten obiad :)

Dojazdy są ciężkie. Nie będę ukrywać. Ale jest jedna przesiadka, na tym samym przystanku. Więc nigdzie nie chodzę. Prawie jakbym ciągiem jechała! Wysiadamy z autobusu i dwie minutki później nadjeżdża tramwaj. Tylko z przystanku niestety mamy ok 15-20 min marszu. Jest jeszcze możliwy dojazd autobusem, alee on jedzie dłużej. Plus że połowę czasu drogi z tramwaju, mamy za sobą wtedy. Bo przystanek autobusowy bliżej niż tramwajowy. W drodze do domu Klara zazwyczaj śpi w wózku. Całą drogę przesypia. 

Zobaczymy co będzie dalej.. nie jest łatwo. Ale nikt nie mówił, że będzie. Do 1.03 jesteśmy 3g. dz. Od 1.03 ok 6/6,5g. dz.

Podróżniczka:

Przystanek autobusowy,
blisko naszego domu.

W autobusie Klara siedzi na siedzeniu obok mnie. Zazwyczaj jest pusto. W tramwaju też na siedzeniu siedzimy. Wózek stoi obok.



Tramwaj!


U malucha chodzimy też na górę, do pokoju gdzie są inne zabawki. Czasem tylko tak daje się uspokoić..


Wyprowadza pieseła na spacer!
Boszz ile radości było!


Piątek.. Klara śpi. Maluch się bawi.

19.02 br do domu wracałyśmy pociągiem!
Ale była radość!!
Wpis się jeszcze pisze 🤦


Od m-ca chodzimy też na Skrzaty! Na zajęcia sensoryczne. I będziemy chodzić do końca semestru.

wtorek, 9 lutego 2021

Wyprawa po zabawki!

Zrobiłam sobie i Klarci 'wycieczkę'.

Pojechałyśmy na drugi koniec miasta po... Wiaderko i łopatki!

Wczoraj tak się wkręciła w przesypywanie śniegu, że aż mi żal było że nie ma tutaj łopatki itp. no i się dowiedziałam, że w sklepie dziecięcym są. 

Więc szybko rano w autobus i na osiedle do centrum ;) bo moi rodzice mieszkają w części gdzie są domy.

W autobusie tam super, było pusto. Klara zachwycona, bo siedziała na siedzeniu i wszystko widziała. A nasze sanki stały obok, na miejscu dla wózków.





A po wyjściu z autobusu poszłyśmy saneczkami do owego sklepu.
Na górze (tam gdzie są światła ;) ) jest główna ulica mojego rodzinnego miasta.


W sklepie oczywiście przetestowana została połowa zabawek. 
Kupiłam też Klarci czapkę (ni huhu nie mogłam znaleźć Klarci czapki żeby nie spadała jej na oczka albo nie było odkrytych uszu). Nie obyło się też bez piłeczki ;) mama ma miętkie ❤️ i zawsze coś drobnego kupi.

Za to powrót był jak zwykle z 'przygodami' ;)
Wyszłyśmy skrótem na przystanek, ale oczywiście to nie była ta strona. Sprawdziłam w tel na rozkładzie jazdy o której bus jedzie iiii okazało się za za. 3 min! A my miałyśmy do przejścia ze 100m + przejście dla pieszych ze światłami..
Więc matka polka sanki pod pachą jedną, dziecko niczym małpka pod drugą i biegiem. Na pasach już ją postawiłam no i z daleka widzę, że jedzie bus. Więc ja do Klarci, że musimy szybko biec, że autobus zaraz będzie na przystanku, że jeszcze kawałek, a ta biedna obiema rękami mnie trzymała. 
Nagle się okazało, że do nie ten!!!
A naszego busa na tablicy nie ma! Byłam pewna że pojechał wcześniej. Usiadłam z Klarą pod wiatą na przystanku i wzięłam głębszy oddech. Nagle pyk! Autobus. Nasz! Więc sanki pod pachę, Klarcia za rączkę i udało się. 
Zdążyłyśmy. 

U kierowcy kupiłam bilet. Tym razem było sporo osób, a autobus objechał pół miasta hahaha.
Ale udało się! 

Wysiadłyśmy, zaliczyłyśmy piekarnię, sklep mięsny, spotkałam koleżankę ze szkoły, gdzie w życiu bym się jej tu nie spodziewała! 
I z takim śmiesznym rogalem wróciłyśmy do domu.




Klara jeszcze godzinę szalała z kuzynem i psem. 






Po powrocie zupka i w mig odlot na drzemkę. 




poniedziałek, 8 lutego 2021

Zasypało nas!

Sypało, sypało i nas zasypało! 

Rano wstaliśmy w meeega szoku!

O 10tej poszliśmy do sklepu. Wózek nie miałby szans przejechać. Momentami ledwo się szło. Mój brat znalazł sanki, więc Klara jechała sobie na saneczkach. Trasę 15 min pokonaliśmy w 35 min. Upoceni. Umordowani. Ale Klarci się podobało a my mieliśmy trochę sportu. 

Chodniki nie odśnieżone ani na centymetr. Drogi zresztą też.

Dziękowałam niebiosom, że mamy te sanki. Inaczej chyba byśmy nie doszli. Było ślisko, więc pewnie nie dałabym rady nieść Klarci w nosidle gdyby nie chciała tuptać.





Po powrocie ze sklepu spędziłyśmy jeszcze niecałe 2godzinki bawiąc się przed domem z psem. 













Po jakimś czasie dotarł do nas i Klarci kuzyn z piłką. Ale była zabawa!




Aniołki śniegowe zrobione!

Do pełni szczęścia brakowało mi jeszcze słoneczka. Ale nie można mieć wszystkiego. 

Buziaki z zimowej śląskiej krainy.













niedziela, 7 lutego 2021

Mroźna kraina!

Witamy się z Górnego Śląska!

Wczoraj było mroźno i słonecznie.. Troszkę śniegu spadło. Zabawa była na całego. 




A dzisiaj (niedziela) śniegu spadło więcej i jest konkretny mróz (-7,5st).
Klara w siódmym niebie. Jest pies, jest kuzyn, jest śnieg. 







Jest 14:20, a Klarcia od 12:50 śpi. Ostatnio te drzemki są wcześniej! Co nas bardzo dziwi ;)

Popołudniu 'impreza' - Klarci kuzyn ma 11 urodzinki.