niedziela, 29 sierpnia 2021

Moje dziecko przedszkolakiem!

Nie sądziłam, że tak to będę przeżywać.Chyba bardziej niż Klara. 


Już jutro idziemy do przedszkola! Najpierw będzie adaptacja - po godzinie na placu zabaw przed przedszkolem. 

Od środy teoretycznie powinna być już od 8 - 14, ale na początek chcę odbierać ją po drugim śniadaniu, a przed drzemką ok 11:30. Chyba, że będzie chciała zostać z dziećmi, to żaden problem. 

Najbardziej martwię się kwestią pieluchy i smoka do drzemki.. eh.

Niestety, nasze dziecko rozwija się w swoim rytmie. Wizytę u psychologa mamy za sobą, a w razie co, będą zaświadczenia. Ja mogę nawet przychodzić i ją przewijać jak trzeba. Po cichu liczę, że jak zobaczy, że dzieci idą do kibelka i mają majteczki, to nie będzie chciała pieluchy. 

A tak w ogóle to moja mała dziewczynka już do przedszkola idzie. No przecież dopiero wróciłam z nią ze szpitala do domu, z takim okruchem tonącym w foteliku samochodowym. 

Przeżyłam podopiecznych w przedszkolach, z uśmiechem prowadziłam. Super przygotowanych. Bez smoka, bez pampersa. Sami ubierali buty, sami prawie się ubierali/rozbierali. Szli totalnie świadomi, wręcz w podskokach. A swojego nie umiem przygotować :( totalnie nic jej nie interesuje. Nie mogę wymóc ściągnięcia spodni (na gumce), o założeniu ich nie ma mowy. Znowu z przewijaniem problem :( powtarzam sobie tylko, że ona nie musi tam iść. Jeśli coś będzie nie tak, może zostać ze mną. A pójść za jakiś czas..

W dodatku nasze rodziny nie pomagają. Tylko dowalają - tego nie umie, tamtego nie robi, nie uczysz jej itd :/ eh


Do następnego!


wtorek, 24 sierpnia 2021

Łeba cz 2

Pogoda poprawiła się tylko tyciu tyciu.

Owszem, przestało padać w końcu, alee ten wiatr. Jezusie, no mam go dosyć. 


W sobotę mieliśmy wielką wyprawę!! Na ruchome wydmy! Rok temu nie doszliśmy. W tym roku ciężko bo ciężko, ale się udało. 3/4 trasy przejechaliśmy meleksem. Oczywiście płatny. 

Taką ciekawostkę Wam sprzedam - mieliśmy ze sobą nasz rowerek biegowy. Musieliśmy zapłacić za niego 10 zł w jedną stronę. Nie ważne, że jest dużo mniejszy niż wózek, nie ważne że moglibyśmy złożyć kierownicę. A koniec końców Panna i tak na nim prawie nie jeździła :/


Wstęp na Wydmę Łącką dodatkowo płatny..
Ale widoki cudo!



Na Wydmę Łącką szłam sama. 
Ale już na "zwykłe" ruchome wydmy szłam razem z Klarą.


W niedzielę byliśmy w Jastrzębiej Górze. Rety, ależ było pięknie! I ciepło! Aj jak ja żałowałam, że nie mam stroju kąpielowego. W dodatku przyszedł okres i zdychałam. 

Klara biegała w koszulce i pieluszce do wody. 




Zdecydowaliśmy się przedłużyć pobyt o dwa noclegi. Bo MIAŁA być pogoda. Yhyy. Nie no, była. Nie padało. Ale wiało tak, że piasek był wszędzie. Dziś pod tym kątem było troszkę lepiej. Klara zaliczyła 2,5g drzemkę w wózku na plaży. 

Ale jako że zostaliśmy, to wczoraj obeszliśmy Łebę z drugiej strony - port jachtowy i tamte rejony, w których byliśmy tylko raz. Jadąc autem na wydmy. 



Cóż to był za super statek!


Dziś tylko spacer po mieście i plaża. Ale naubierani jak niedźwiedzie :D 



Pojechaliśmy też popołudniu pożegnać się z konikami ;(




I byliśmy też na ostatnim zachodzie słońca ;( 








Jutro powrót do Poznania. 

środa, 18 sierpnia 2021

Łeba!

 Hej Kochani!

Od kilku dni jesteśmy w Łebie.

Pierwsze dwa dni, pogoda całkiem spoko. Nawet jeszcze wczoraj nie było tak źle. Wczoraj przed południem. A popołudniu zaczął się Armageddon. Wiało, lało, zimno jak pieron. Dramat! I trwało to popołudnie i wieczór, całą noc - łupał nam deszcz w okno i prawie cały dzisiejszy dzień (z niewielkimi przerwami).

Wczoraj nie chcieliśmy iść do naszego pensjonatu na nogach w tym deszczu, więc wymyśliłam, że podjedziemy melexem. Idziemy w miejsce, gdzie zazwyczaj stoją. Doopa! Nie ma. Pani ze sklepu mi mówi "tam jest numer, niech pani dzwoni, podjadą". Niestety.. Wszystkie autka były zajęte. Klara chyba czuła, że coś jest nie halo, bo nie chciała spać w wózku (zazwyczaj minuta osiem i śpi). W końcu przyjechał jeden, to normalnie pobiegłam jak sprinter, żeby mi go nikt nie podebrał. W międzyczasie Klara zasnęła!! Wzięłam ją na ręce, wsiadłam do meleksa. Mąż składał wózek. Klara się obudziła i taaki ryk, bo tata został (choć tylko staliśmy).

Mówię Wam, cyrk na kółkach.


W pobliskiej Biedronce ludu tyle, jakby dawali coś za darmo. Raz dwa, nie ma płowy asortymentu :/ w piekarni nie nadążają z pieczywem. 

Dziś byłam w martes sport żeby kupić sobie kalosze. Stałam przed wejściem15 min w kolejce. Po kaloszach ani śladu. Za to kupiłam sandały, żeby w razie co, wytrzeć i chodzić. 

Próbujemy, mimo tej fatalnej pogody, chodzić na plażę..po to tu przyjechałam.


Klara od piątku chora. Najpierw katar. Myślałam że jej minie po przyjeździe. A guzik. Było coraz gorzej, przed wczoraj zaczęła kaszleć i to tak czasem mokrym odrywającym kaszlem. Ble. W końcu wczoraj byliśmy u lekarza (cyrki świata, bo taka świąteczna pomoc przyjmuje tylko mieszkańców Łeby). W końcu znalazłam jednego pediatrę. Starzy pan, wręcz jakby dziadek. Dostała furę leków, katar zielony.. Ah, brak mi słów. Trochę poprawy jest, ale nie jakoś mega.

Ubrania nam nie schną, jest zimno (13 st, odczuwalna ponoć 8). Nie sądziłam, że pogoda tak się sprawdzi. Moja bratowa była dwa tygodnie wcześniej, pogodę petardę mieli. A prognozy też były kijowe. 

Oby jutro było lepiej.


Zostawiam Wam "trochę" zdjęć.. ;)


Dziś:





17.08.2021:





Pierwszy raz w wesołym miasteczku!
Wybrała sama autko, którym jechała.
Radość ogromna! Nic a nic się nie bała.


16.08.2021, poniedziałek to jedyny dzień bardziej rozebrany niż ubrany..




15.08.2021

Popołudniu wyszło słońce.

Przed południem było chłodno i padało. Ale nie tak i intensywnie jak dziś i nie wiało tak mocno.



Nd rano - pierwsze spotkanie z morzem po roku.





Wracamy w poniedziałek :(





poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Trzy latka Klary!

 Moje cudowne Słoneczko ma już trzy latka!

Nie mogę w to uwierzyć. Dopiero była taka maleńka, ubranka r44 były duże. A teraz to już panienka 🥺.

Aktualnie ma 97 cm wzrostu. Waży równo 13 kg.

Impreza urodzinowa się odbyła u nas w mieszkaniu. Pierwotnie miało nie być nic. A później wymyśliłam, że skoro jedziemy do Łeby, to nadłożymy trochę drogi i zrobimy urodziny u teściów. Moi rodzice z dzieciakami mieli być w weekend przed urodzinami. 

Mąż jednak wymyślił, że w takim razie on jednak zaprasza wszystkich swoich też w tym czasie, robimy wszystko w jednym dniu. Jak mi to oznajmił, mało co z krzesła nie spadłam! Gdzie ja umieszczę 12 osób, na 40m2. W dodatku tak, żeby było też kawałek miejsca dla dzieci do zabawy. 

I kolejna sprawa: na czym ja im podam jedzenie?!?? Mamy 4 głębokie talerze, 4 płytkie i 6 na których jadamy śniadania/kolacje i kilka miseczek. Nie mam misek, desek, pater itp. miałam ochotę w pierwszej chwili uciec i niech sobie sam wszystko organizuje. Ale w końcu wzięłam się za to. 

Koleżanka sąsiadka pożyczyła stół i krzesła oraz część talerzy. Drugą część przywiozła mi mama. M.in. filiżanki do herbaty/kawy. I dwa mniejsze obrusy na stół.

Ja kupiłam sobie szklanki do napoi, kilka misek i marmurową deskę do wędlin i serów (chodziła za mną już hoho, wreszcie była okazja kupić!).  

Moi byli w sobotę przedpołudniem. Klara oszalała na punkcie Kuby. Byliśmy na spacerze wszyscy, na placu zabaw i w restauracji na obiadokolacji. Jak przyjechali, to się bardzo cieszyła, biegała skakała. Jeszcze przywieźli jej baloniki więc już w ogóle była radość. A popołudniu babcia dała jej prezent - m.in. piżamkę ze Skye z psiego patrolu. Ileż było radości!!

Tort miałam zamówiony, Klara wybrała sobie taki ze Skye :) 

Mąż w nd rano złożył stół, do tego krzesła i już. Teściowie byli o czasie, szwagrostwo się spóźniło i w sumie jak przyszli to miało się wrażenie, że to oni są najważniejsi :/ 

Klarcia uciekła pod stół :(. Ale potem jakoś wyszła. Przy sto lat, jak śpiewało jej tyle osób, zaczęła się we mnie chować. No i na rękach była. Ale bardziej chyba wstydzioszek się zrobił ;) 

Po jakimś czasie po torcie, mąż z bratem i jego dziećmi, z Klarą i moim bratankiem, poszli na plac zabaw. Ja z mamą i bratanicą w kuchni. Udało mi się podać zimną płytę to akurat wrócili. Trochę też tam z nimi gadałam ale tak to się kręciłam. 

Na koniec o 16 tej mąż zrobił pizzę i rodzinka się zbierała. 

Mama z bratanicą poogarniały mi stół i talerze i jechali też do domu. 

Było ciężko, jedną osobę miałam ochotę wywalić przez okno. 🤬 Już na tzw dzień dobry. 

Ale już zapowiedziałam. Pierwszy i ostatni raz. 






Dzisiejszy urodzinowy dzień spędziliśmy na basenie i na sali zabaw.

Życzymy wspaniałego tygodnia!!

wtorek, 3 sierpnia 2021

Codzienność

I rutyna nas dopadła. 

Dom, plac zabaw, dom.. Czasem spacery z sąsiadkami. Byłyśmy razem też nad jeziorem. Fajnie było, ale z racji tego, że Klary młodsza sąsiadka nie zaśnie na dworze w wózku czy na kocu, to szybko wracały do domu. My byłyśmy nad jeziorem cały dzień. Następnego dnia rano odkryłam, że moje dziecko ma całe nogi i rączki pogryzione. Cały dzień działałam octeniseptem a później jeszcze fenistilem. Oj było grubo. 


Tu jeszcze było love Marshallowe..




Byliśmy też u psychologa. Głównie rozmowa z nami, trochę z Klarą próbowała pani rozmawiać ale Klara w swoim świecie zabawy i nie chciała współpracować za dużo. Poruszyliśmy głównie kwestię pieluch. Po 5 dniach nie było żadnej poprawy. A wręcz wołała "nie, ble" i za Chiny na nocnik/WC nie usiądzie. Nie zwraca uwagi na to, że leci po nogach i jest kałuża. O 💩 to już nawet nie wspomnę. Chyba siłą musiałabym ją tam trzymać. Byliśmy tam niecałe 2g. Po przeanalizowaniu w tym temacie na razie musimy odpuścić. W innych tematach nas/mnie uspokoiła. Zauważyła, że Klara jakby jest pół roku do tyłu z niektórymi rzeczami. Ale nadrabia powoli. Dostanę zaświadczenie do przedszkola odnośnie tych pieluch. My próbujemy, ale widzę że nie chce. Tzn jak ma te majtki to przeszkadza jej to jakby i chce pieluchę. Czasem próbuje się wysiusiać i stęka. Proponuję nocnik/nakładkę. Nie! To idzie po pieluchę i jak założę to zrobi. 

Wracając do psychologa. Bardzo fajna babeczka, mama czwórki dzieci. Nie robiła nic na siłę. Kazała nam jechać na urlop i odżyć. Bardzo się zdziwiła, gdy powiedzieliśmy czym logopedycznie pracowaliśmy z młodą. Wg niej Klara jest za mała na takie rzeczy. 

Mówiliśmy też o relacji z psem u dziadków - Goldim. Pani powiedziała, że super, że tak trafiła. Bo pies anioł, a ona się mocno rozwinęła. Głównie w mowie i emocjach. Wcześniej tego nie było. Psycholog proponowała, żebyśmy się zdecydowali na psa. Że to jej też dużo da. Jednak nie tutaj. Wokół same bloki, nie ma gdzie ten biedny pies siku zrobić. O dwójce już nie mówię. Przecież nie nauczę go robić do kuwety, jak kota ;) hehe. 

Nie wyciągałam u pani psycholog nieporozumień z mężem. Nie umiałam przy nim. 

Ogółem Klara jest normalna. A to, że np nie słucha to norma. Ale zaczyna sprzątać swoje zabawki! Chociaż tyle. 


Niestety, od kilku tygodni jest mamoza. Nic tylko mama i mama. Jak męża nie ma, to ona jak rzep. Ciągle chce na ręce. 


Jeszcze wrócę do tematu przedszkola. Widziałam się wczoraj z panią dyrektor. Bardzo miła pani! Będziemy w przyszłym tygodniu mogły podejść do przedszkola na plac zabaw. Z końcem miesiąca będzie dwa dni po ok 2g adaptacja. Dzieci będą na placu zabaw, zobaczą wychowawcę i prawdopodobnie będą mogli wejść do szatni. Od 1go września za godziny 8-15tej się nie płaci. Odbiór dzieci po 14tej - po obiedzie. Ja będę chciała młodą odebrać wcześniej, tylko czy się zgodzą?!


Tymczasem żyjemy przygotowaniami do trzecich urodzinek! Wszystko wskazuje na to, że dziadkowie przyjadą (jedni i drudzy, kuzyn i kuzynka ze Śląska i kuzynki z rodzicami z ZG). Chcemy to zrobić u nas w mieszkaniu.. będzie grubo bardzo ;)


Klara od kilku dni jest "Skaj" (Skye z psiego patrolu). 



Za tydzień jedziemy na urlop do Łeby! 💙🌊