niedziela, 27 września 2020

Pływalnia miejska po przerwie.

Byliśmy po przerwie na pływalni krytej miejskiej.

Dopiero w lipcu ponownie została otwarta. W niedzielny wieczór było pusto! A zwykle są tłumy hmm..

Już na tzw "dzień dobry" szatnie zamknięte (więc buty, kurtki czy bluzy trzeba było mieć ze sobą w szafkach :/ ).

I połowa ławek do przycupnięcia podczas ubierania butów zniknęła, sklepik również zniknął! A przy reszcie ławek kartki żeby nie siadać! :/ To jak ja mam dziecku buty założyć?!? O sobie nie wspomnę.

Aa, nie ma też pieluszek do wody. Był przy kasach taki automat, gdzie można było je kupić. Dla nas to niepotrzebne, bo zawsze mamy swoje. Ale nie każdy ma :)

Minus, taki najbardziej odczuwalny - nie dostaliśmy rodzinnej przebieralni. Bo tylko część mogą udostępnić. I musiałam się sama trochę z Klarą siłować. Najgorsze było umycie jej po basenie, bo te prysznice są tragiczne. A w rodzinnej jest taki zdejmowany prysznic. Jak domowy. I przy spłukiwaniu głowy ryk, że chyba cały basen słyszał (zrobiła nura i włosy mokre, zawsze je płuczę z wody basenowej, jak się da to je myję). Czekała na mnie w takim nietypowym kojcu, jak szłam się przebrać. No nie było szans, żeby się zmieściła ze mną w przebieralni. Ale dałyśmy radę. Jakoś.

Po umyciu chwila pocieszenia
                             ze smokiem ;)

Klary nie mogłam dziś wyciągnąć z wody! W marcu była na nie, a teraz taki "skok", sama zjeżdża, biega w wodzie. Udało mi się trochę poćwiczyć to, co pamiętałam z zajęć basenowych. Na moje nieszczęście, jacuzzi wyłączone z użytkowania ;( buuu










piątek, 25 września 2020

Zajęcia wielozmysłowe! Cz 2.

Dziś było wiejsko, sielsko. 

Ale niestety pierwsze 10-15 min Klara trzymała się mnie kurczowo za szyję :( Jedynym sposobem na odklejenie jej od siebie było oglądanie zwierzaków czy prośby o przyniesienie mamie książeczki. Wtedy troszeczkę się przekonała. 

Standardowo: przywitanie, piosenki. Dzisiaj były pacynki: kury, bociana, pluszowe ptaszki i owieczki oraz figurki zwierząt. 



Prowadząca opowiadała dzieciakom o zwierzętach, robiła odgłosy zwierząt. 


Dalej było sortowanie orzechów, cebuli i jajek (drewnianych), ale skoczyło się hmm.. obieraniem cebuli, rozwalaniem i roznoszeniem tego wszystkiego. Klarci bardzo bardzo się to podobało. Ona lubi przekładać, wkładać. 





Następnie kasza gryczana, fuuul kaszy. Do tego miski, garnki, lejek, sitko.. hulaj dusza piekła nie ma!!! Klara w pewnym momencie odwróciła miseczkę do góry dnem i poklepała drewnianą łyżką jak podczas zabawy w piaskownicy :D 'babko babko udaj się'. 

Z kolei na cebulę ciągle mówiła mniam mniam hahaha. Nawet językiem spróbowała! Ale łupinki. Idealne wielozmysłowe zajęcia. 







Później przerwa na jedzonko.. dzieci miały przerwy na mleko mamy.. A moja Klara miała tubkę i swoje chrupki oraz bidon z piciem. To taka przerwa techniczna, bo trzeba było kaszę ogarnąć ;) 

Na koniec już spokojne piosenki, czytanki, piórka, rymowanki i piosenki. No i pożegnanie. 


Jeszcze była chwila na przekąski i w drogę. 

Dziś było dużo dzieci, 5. Prawie wszystkie w wieku Klary. 

Był mega hałas!

Klarcia trochę była zdezorientowana, bo oni krzyczeli wołali biegali.

Zapisałam ją na następny tydzień. Ale pierwszeństwo mają osoby z karnetami, czyli większość :/

Później wyjeżdżamy i dopiero z końcem października wracamy na zajęcia. 


Aaa, dziś zajęcia były na 9!!! Więc poranek był hiper szybki ;) ja wstałam wcześniej i się ogarnęłam. Później mąż budził Klarę. Zmiana piżamki i pieluszki. Ja się do końca ogarnęłam, zjadłam; potem kaszka na śniadanko dla bobo. I 8:17 byłyśmy gotowe do wyjścia na autobus. Dałyśmy radę. Wieczorem spakowałam torbę i przygotowałam wszystkie ubrania na rano. Aaa! Nawet miałam 5 min na zrobienie panience kucyków! Ha! Fakt, że w autobusie poprawiałam, ale to nic haha. Wprawiam się ;) 

Buziaki!

wtorek, 22 września 2020

Zajęcia wielozmysłowe! Cz. 1.

Skrzaty. 

Wielozmysłowe zajęcia dla maluchów. Zaczęło się od piosenek, piórek, kocyków ('naleśniki' z dzieciaków). 


Dalej część brudna...w dwóch pojemnikach woda - chłodna, ale nie bardzo zimna i ciepła. Hulaj dusza piekła nie ma ;) zabawa skończyła się wylaniem wody z jednego pojemnika (na szczęście nie przez Klarę). Klarcia wchodziła do pojemnika nóżkami, przykucała. Dzieci dostały trzepaczki, chochlę, gąbki i była zabawa. 





A dalej były farby! I to jadalne!

Dzieciaki dostały pędzelki wielkie kartki i mogły robić co im się podobało! Widać na zdjęciach, jak to się skończyło. Ale zainteresowana była tylko Klara. 

Jak widać, Panna Klara postanowiła siebie pomalować ;) na szczęście w klubiku jest prysznic!!!!





Na koniec były bańki, baloniki i piosenki - takie jakby wyciszanki, połączone z delikatnym masażykiem dzieci. Tego nie nagrywałam, bo to część autorska pani prowadzącej. 

Było super!!


Kolejne zajęcia nam wypadły, bo Klara była chora. 

Jak będziemy na następnych zajęciach, opiszemy część 2 ;)

niedziela, 13 września 2020

Wrzesień 2020, aktualności.

 Hej hej! Wróciliśmy od dziadków i kilka dni później rozpoczęłyśmy szkołę ;) tzn odbieramy dziewczynkę ze szkoły, bawimy się, jemy i potem Klara ma drzemkę a ja się bawię z Gabi lub gramy w planszówki. Raz odrabiałyśmy razem lekcje.




Udało nam się pójść na zajęcia wielozmysłowe! Ale była zabawa!!! Planuje napisać posta. Ale ostatnio chyba doba za krótka. 





I jeszcze Klara się rozłożyła ;(  Zaczęło się od tzw wody z nosa. By po kilku dniach katar zrobił się gęsty, przestał wypływać nosem tylko mamy odczucie, że jej po gardle spływa. Włączyłam inhalacje. Ciężko było młodą przekonać. Ale w końcu się udało! Kupiłam też coś w stylu nebudose i dziś jeszcze syrop na kaszel. Ale już coraz mniej kaszle.. Królik Bing na kompie być musi podczas inhalacji.



Wczoraj, w sobotę, Klara miała chyba kryzys. Cały dzień nie chciała jeść. Po łyżeczce max. Nawet byliśmy w restauracji, to tylko focha strzeliła :/ :( aż wieczorem się nażarła (tak szybko jadła) a w nocy bóle brzuszka i giga 💩. Tak, że musiałam prać pościel i jej i naszą. Dobrze, że było w miarę ciepło, to mi to wyschło.

Z racji choroby, śpi obok nas. Łóżeczko mam dosunięte do łóżka. Tylko tak jestem w stanie działać w nocy. A czasem potrzebuje żeby ją trzymać za rączkę itp. Boję się, że jak ją nauczymy spać teraz z nami, to za jakiś czas samodzielność będzie dramatem. A jestem tak nieprzytomna, że nawet jak Klara była maleńka, to wstawałam i tak się nie czułam ..

Mamy też pierwszą prawdziwą pościel w łóżeczku.





Mamy też już jesienne trzewiczki. I smok w 80% tylko do snu w ciągu dnia. To sukces wg mnie. Fakt, więcej razy paluchy ciśnie do dzioba.


Kończę, bo trzeba iść spać.