wtorek, 2 lutego 2021

U malucha ciężko..

 Jesteśmy po 3 wizycie u młodego.

Jezu, jaki dramat!!! 

Tydzień temu byłam z nim i jego tatą (i Klarą oczywiście). Tata nie mógł się odsunąć na centymetr, a jak już wyszedł z domu z psem to.. Był dramat. Tak krzyczał, tak się darł, nie mogłam go uspokoić. W końcu udało mi się smokiem go ogarnąć. Ale przy okazji i Klara zaczęła płakać, chyba z szoku i hałasu i nowej sytuacji. Oboje skonczyli ze smokami w dziobach i na moich kolanach. 

Ale dziś wręcz jak tylko weszłyśmy do domu, to on zaczął ryczeć. Oczywiście się uspokoił później, ale nie dał się dotknąć, nie dał podejść bliżej. Zaraz uciekał i mocno płakał. Aż do zanoszenia się. A mama chciała odejść dwa kroki żeby zrobić herbatę. No nie dało się. Byłyśmy jeszcze na placu zabaw. On z mamą i ja z Klarą, ale ona nie zwracała uwagi na nas ;). Mama musiała odejść na chwilę, odsunąć się, bo ktoś z pracy dzwonił. Ale też ja prosiłam, żeby dała nam ciut swobody. 

Młody darł się całe 5 min. Na sekundę tylko przestał. Histeria taka że momentami dmuchałam mu w twarz! Bałam się że nie oddycha. Jezu, Klara się zanosiła jak była małym niemowlakiem ale wiedzieliśmy jak jej pomóc. A temu maluchowi no nie dało się. Smoczek, misio.. No nic. 

A ja tego nie znam! Żadne z moich podopiecznych tak się nie zachowywało. Nie wiem co robić. Jak on tak krzyczy to i Klara potem się niepokoi, czasem płacze.Nie działa odwrócenie uwagi. No i nie uspokoił się aż do domu. ;( 

Z jednej strony mam ochotę wiać! A z drugiej, dali mi na serio fajne warunki, kasę całkiem spoko. No i najważniejsze! Mogę być z Klarą do września a nawet dłużej. Sporo idą mi na rękę. 

No wszystko super, ale jak go ogarnąć? 

Ja mu tłumaczyłam, że rozumiem że mu smutno, bo mama poszła. No ale mama za chwilkę wróci (on jej nie widział), opowiadałam, że będziemy się bawić, że o zobacz ptaszek, a tu coś tam, a gdzie Klara, o Klara biegnie do nas, brałam wózek i goniłam Klarę, a ta się śmiała itp. 

Ale on cały czas histeria. Nie wiem jak to ogarnąć. Muszę coś poczytać może. 

3 komentarze:

  1. Maly musi przywyknac. Pamietam jak moje Potworki zaczynalam oddawac do niani. Byly mniej wiecej w wieku tego malucha i trzymaly sie mnie kurczowo. Pani Marysia musiala ich na sile trzymac zebym mogla wyjsc za drzwi. Ale dosc szybko sie przyzwyczaili i juz potem wpadali i nawet sie za mna nie ogladali. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pamiętam swój pierwszy dzień jako niania z maluchem około 2-letnim. W pewnej chwili płakał i on i ja. On bo chciał do mamy a ja bo się bałam, że jednak nie nadaję się do pracy, o którą tak walczyłam. Na szczęście po kryzysie wyszło słońce i było tylko lepiej. I u Was tak będzie, jestem pewna :)

    OdpowiedzUsuń