wtorek, 9 lutego 2021

Wyprawa po zabawki!

Zrobiłam sobie i Klarci 'wycieczkę'.

Pojechałyśmy na drugi koniec miasta po... Wiaderko i łopatki!

Wczoraj tak się wkręciła w przesypywanie śniegu, że aż mi żal było że nie ma tutaj łopatki itp. no i się dowiedziałam, że w sklepie dziecięcym są. 

Więc szybko rano w autobus i na osiedle do centrum ;) bo moi rodzice mieszkają w części gdzie są domy.

W autobusie tam super, było pusto. Klara zachwycona, bo siedziała na siedzeniu i wszystko widziała. A nasze sanki stały obok, na miejscu dla wózków.





A po wyjściu z autobusu poszłyśmy saneczkami do owego sklepu.
Na górze (tam gdzie są światła ;) ) jest główna ulica mojego rodzinnego miasta.


W sklepie oczywiście przetestowana została połowa zabawek. 
Kupiłam też Klarci czapkę (ni huhu nie mogłam znaleźć Klarci czapki żeby nie spadała jej na oczka albo nie było odkrytych uszu). Nie obyło się też bez piłeczki ;) mama ma miętkie ❤️ i zawsze coś drobnego kupi.

Za to powrót był jak zwykle z 'przygodami' ;)
Wyszłyśmy skrótem na przystanek, ale oczywiście to nie była ta strona. Sprawdziłam w tel na rozkładzie jazdy o której bus jedzie iiii okazało się za za. 3 min! A my miałyśmy do przejścia ze 100m + przejście dla pieszych ze światłami..
Więc matka polka sanki pod pachą jedną, dziecko niczym małpka pod drugą i biegiem. Na pasach już ją postawiłam no i z daleka widzę, że jedzie bus. Więc ja do Klarci, że musimy szybko biec, że autobus zaraz będzie na przystanku, że jeszcze kawałek, a ta biedna obiema rękami mnie trzymała. 
Nagle się okazało, że do nie ten!!!
A naszego busa na tablicy nie ma! Byłam pewna że pojechał wcześniej. Usiadłam z Klarą pod wiatą na przystanku i wzięłam głębszy oddech. Nagle pyk! Autobus. Nasz! Więc sanki pod pachę, Klarcia za rączkę i udało się. 
Zdążyłyśmy. 

U kierowcy kupiłam bilet. Tym razem było sporo osób, a autobus objechał pół miasta hahaha.
Ale udało się! 

Wysiadłyśmy, zaliczyłyśmy piekarnię, sklep mięsny, spotkałam koleżankę ze szkoły, gdzie w życiu bym się jej tu nie spodziewała! 
I z takim śmiesznym rogalem wróciłyśmy do domu.




Klara jeszcze godzinę szalała z kuzynem i psem. 






Po powrocie zupka i w mig odlot na drzemkę. 




4 komentarze:

  1. No mialyscie wycieczke z przygodami! :D Powiem Ci, ze gdybym miala sie teraz znow ogarnac z trolejbusami i kolejka podmiejska w mojej Gdyni, chyba nie dalabym rady! Moja siostra nadal mieszka pod Trojmiastem, a jak po 10 latach chciala gdzies jechac SKM'ka, to mowila ze z zamym kupnem biletu prosila o pomoc ze 3 osoby! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkurzało mnie, że nie mogę się swobodnie przesiadać, że jestem ograniczona jednym busem... Ale przygoda była :D Klarcia przyzwyczajona do komunikacji miejskiej szczęśliwa na siedzeniu (zwykle w wózku jest).

      Usuń
  2. Ja uwielbiam jeździć autobusami i obserwować świat za oknem. A tramwaje to dopiero przygoda ! :)

    OdpowiedzUsuń