sobota, 8 grudnia 2018

Okulista

Byliśmy z Klarcią u okulisty.
Kontrolne badanie prosiła pediatra żebyśmy zrobili.

Termin mieliśmy mieć później, czyli po ukończeniu 4mca życia, ale w sumie do tego magicznego momentu został tydzień to raz. Dwa - ze względu na święta i sylwestra nie było wizyt w terminach nas interesujących. Wyjeżdżamy na Górny Śląsk i nie będzie nas dość długo.

No więc tak, po przyjściu do gabinetu, pani doktor zebrała wywiad. Poprosiła o ułożenie Klarci jak najbardziej pionowo. Co nie do końca jest idealne, bo Klarcia jeszcze nie trzyma główki sztywno i "lata" na boki.
Pani doktor najpierw zbadała Klarę tak "na sucho" tzn zasłaniała jedno oczko, dotykała noska palcem, sprawdzała czy wodzi wzrokiem za palcem (nie do końca, na chwilę a potem traciła zainteresowanie ;) ).
Następnie zakropiła Klarci oczka (co wywolało niestety płacz) i czekaliśmy 20min aż źrenice się rozszerzą.
Przez cały ten czas nosiliśmy ją na zmianę. Nie chciała być odłożona do fotelika, no i światło ją raziło niestety. Nie było miejsca, gdzie moglibyśmy z nią pójść żeby nie przeszkadzały jej światła. Przy pediatrii było ciemniej ale bałam się z Klarą tam iść, gdyż było sporo dzieci. A w tym okresie chorobowym to moment jak coś złapie.

Po 20min pani doktor wyszła do nas, popatrzyła Klarci w oczka i stwierdziła, że to już czas.
Próbowała zbadać Klarci oczka takim przenośnym autorefraktometrem (urządzenie (sterowane mikroprocesorem) do komputerowego badania ostrości wzroku na podstawie pomiaru krzywizny rogówki i soczewki układu opt. oka; mierzy się kąty odbicia i załamania skolimowanej wiązki światła padającego na powierzchnie (przednie i tylne) rogówki i soczewki w kilku płaszczyznach - żródło wujek google). Nie do końca się to udawało - tu znowu Klara musiała być pionowo.
Później spróbowała jeszcze innej maszyny taki przenośny aparat ale tu był problem również, Klara musiała prosto i pionowo nieruchomo trzymać główkę. Ale to pikuś.. w prównaniu do tego że ona non stop miała oczka zamknięte :/ Przy każdej próbie na siłę ich otwarcia był płacz :/ No był hardkor. Już nawet miało być kolejne podejście w czwartek. Ale koniec końców pani doktor udało się jej tam pozaglądać.

Klara ma wadę wzroku - nadwzroczność. Milion myśli w ułamku sekundy :/ pewnie każda mama to zna. Ale! ogółem dzieci do roczku mają taką wadę wzroku i nic się z tym nie robi. Jednak Klara ma dość sporą bo -3,5 i -4 jednak pani doktor na razie kazała ją obserować.
Nam się wydawało że zezuje, a okazało się, że to co nasza córcia robi to zbieżność i to normalne jak chce skoncentrować swoją uwagę na czymś blisko niej. Mamy zalecenie obserwować oczka i w razie gdyby coś nas niepokoiło - przyjść. Niekoniecznie do lux medu, można też do niej do drugiej placówki w innym miejscu.
Powiedziała nam co mamy obserwować - np jak jedno oko patrzy prosto a drugie zupełnie w inną stronę lub gdyby oba oczka szły każde w inną stronę.
Z reguły takim bobasom się to zmienia około roczku. I albo ta wada się zmienia, albo zupełnie zanika albo zostaje. I wtedy też, jak Klara skończy roczek, mamy przyjść do kontroli z nią.
Nie powiem, że mi nie ulżyło.

Po zakropieniu oczu Klara nie mogła być na dworze, zwłaszcza, że świeciło słońce. Raziło ją i pani doktor mówiła żeby jej nie dodawać stresu wychodzeniem.
Następnego dnia również miałyśmy nie wychodzić na światło słoneczne.
Dodatkowo - w domu - nie paliłam dużego światła tylko mniejsze punkty i lub świece. Żeby jej nie męczyć.
Po 3 dniach oczka miała normalne i nie raziło Klarci światło.

Kontrola jak będzie miała roczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz