czwartek, 9 marca 2023

Dno :(

Zaczął się marzec. Już witałam się z gąską. Już oczami wyobraźni widziałam słońce i conajmniej 10-15 stopni. Tymczasem widzę śnieg i zimno. 

Nasza córeczka ma już (prawie) kompletnie urządzony pokoik. Znaleźliśmy w końcu lampę, która pasuje zarówno i do mniejszego dziecka, no i ciut później też będzie okej. A jak się znudzi można wymienić na inną. Zamówiliśmy również duży dywan, bo Klara coraz częściej bawi się w swoim pokoju na podłodze. Ten mały dywan był tymczasowy, bo nie mieliśmy w ogóle koncepcji na ten pokój.






Domek dla myszek Maileg zyskał
nowe kolory ścian ;) zgodnie z kolorami
w pokoju Klarci :)

Klara miała zapalenie oskrzeli z którym walczyliśmy ponad tydzień. 

Po drodze miałam umówioną wizytę do ginekologa dziecięcego. Już kilka razy to przekładałam, ze względu na choroby. Koniec końców udało nam się pójść we wtorek. Niestety diagnoza się potwierdziła. Sklejone wargi sromowe mniejsze. Pani doktor zdecydowała na wizycie że ręcznie tego nie zrobimy, za duży postęp sklejenia. I należy to zrobić mechanicznie. Najlepiej to zrobić od razu za jednym zamachem żeby dziecko już nie stresować i kolejny raz nie przychodzić na wizytę i jeszcze na zabieg. Oczywiście zgodziłam się, jak ona mi powiedziała, że będzie wszystko pod znieczuleniem. Uporała się pani doktor z tym całkiem sprawnie i w zasadzie bez bólu. Poszłyśmy szybko do action, obiecałam Klarci nagrodę. Kupiliśmy piłkę. 

Potem na koniec wizyta w toalecie i ogromny płacz. Wiadomo: rana + siusiu = ból. Chyba przesiedziałam tam z pół godziny. Najpierw na toalecie, a potem na jednorazowym tronie. Nic tylko płacz przy każdej próbie wysiusiania się. Już nawet była mała czekoladka na zachętę i osłodę. Nic. Koniec końców poszłam do Rossmann i kupiłam pantsy. I tak używamy ich jeszcze na noc. Klara się zgodziła, żeby jej tego pantsa założyć. A ja pomyślałam że może właśnie dzięki temu że pójdziemy będzie go miała, to jeżeli się zachce jej siusiu, uwagę odwróci się czymś innym. Czy może po prostu zrobi "w drodze". Ale niestety nie było tak łatwo bo w drodze do knajpki na obiad kilka razy wstawała i trzymała się za krocze i płakała. Obiad, na szczęście, udało się zjeść bez problemu (bardzo chętnie zjadła bo lubimy tam chodzić). A jeszcze na Placu Wolności - w drodze - spotkałyśmy mnóstwo gołębi. Które bardzo chętnie wskakiwały mi na ręce. Klarze 2 razy też wskoczył na rękę, ale nie zdążyłam do końca zrobić fajnego zdjęcia. Bo ona od razu wołała, że ma lecieć haha.  

Widok na Farę Poznańską.
Z końcem uliczki jest Rynek. 
Aktualnie w jednym wielkim remoncie.




Prawie jak papuga haha!

W domu było gorzej. Każda próba siku czy kupy to płacz. Nie mówiąc już o tym że nie było mowy o umyciu jej. Na szczęście następnego dnia już nie było tak źle. Jeszcze tylko napiszę, że byliśmy prywatnie, zapłaciłam niecałe 600 zł.

Gdy już mi się wydawało, że najgorsze mamy za sobą, zauważyłam u Klary dziwne krostki. A w zasadzie nie do końca dziwne ponieważ już raz je miała. I gdzieś mi się jeszcze po głowie obijało, że to może być właśnie to. Ale krostek ma bardzo dużo i płacze że boli i swędzi. Ma w uszach i pomiędzy pośladkami. Jestem prawie pewna że to ospa.

Przecież moja córeczka miała iść w poniedziałek do przedszkola, a ja miałam w końcu zacząć pracować jako fotograf. Miałam w końcu ruszyć z kopyta. Tymczasem zapowiada się na dłuższe posiedzenie w domu ponieważ krostki są na szyi, rękach i za uszami. Oraz na pośladkach. Idąc do przedszkola, mogłaby zakazić rówieśników. A w środę mają wycieczkę do gospodarstwa agroturystycznego.. ;( tak bardzo się cieszyła na ten wyjazd. 

Jestem ogólnie załamana. Bardzo duże pieniądze płacimy za przedszkole plus dziecko nie ma terapii która jest jej bardzo potrzebna. W domu bardzo ciężko z nią ćwiczyć i uczyć. 

Chce mi się płakać. Serio. Ostatnio w ogóle jest mega mamoza, tylko mama. Byłam na 💅, to po godzinie dzwoniła że mam wrócić do domu, bo bardzo mnie potrzebuje. Eh. 

My z mężem też nie do końca się dogadujemy więc przypuszczam, że niestety ona to odczuwa. :(

Mam ochotę rzucić to wszystko w diabły i wyjechać. Gdzieś, gdzie jest ciepło i słonecznie. 


Edit:

PO WIZYCIE U LEKARZA: Klarcia ma ospę :( dostała hascovir, piankę do smarowania, fenistil i octenisept. Wysypaną ma całą klatkę piersiową, plecki. Ale najwięcej ma na pupce i w miejscach intymnych :( conajmniej 2tyg w domu przed nami. 

Smarowanie pianką po prysznicu.


Mogę skoczyć z mostu?

3 komentarze:

  1. Ja moje smarowałam wałkiem jak miały ospę :D Obie na raz zachorowały i były całe wysypane. Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klara też dość mocno wysypana. Najgorsze były miejsca intymne, uszy (w środku), twarz i we włosach.
      Dziś już pojawiły się tylko dwie nowe krostki. Liczę, że idzie ku dobremu. Bo jutro mija tydzień odkąd zauważyłam pierwsze krostki.

      Usuń
  2. Uch, biedactwa, cos nie mozecie wyjsc z tych ciaglych chorob... :( Szkoda faktycznie, ze tyle Klara traci z przedszkola i terapii, ale co poradzic? Te przedszkolne lata sa zawsze chorobowo ciezkie... Na szczescie mala nie idzie jeszcze w najblizszym czasie do szkoly, wiec ma czas na terapie i nadgonienie rowiesnikow.
    Pokoik ma przesliczny! Kolorowy i idealnie przystosowany dla takiego malucha!

    OdpowiedzUsuń