poniedziałek, 25 października 2021

Logopedia 2

Za nami druga wizyta pani logopedki. 

I już wiem, że moje dziecko koncentruje się tylko przez kilka minut, że biega, skacze, wariuje :( a ten pierwszy raz potrafiła się skupić 10 min naraz. Jak to się stało? Nie wiem. 



Ale pani dobrze wie, że tak dzieci robią. Powiedziałam, że ma sobie Klarę dyscyplinować po swojemu, w sensie że to ona ma ją przywołać czy zachęcić. Bo ja niestety nie mam na to wpływu. Zlewa mnie moje dziecko :( Pozabierałam większość rzeczy, które były w pobliżu. Ale ponoć jak się skupiła na danej rzeczy to już było spoko. I zaczyna powtarzać. Ale nadal są to słowa. To nie są zdania. Nawet krótkie. Jedyne co, to takie dłuższe "ja, mamom, tata tam! Baba dziudziuu. Brum, Ba! Hauhau!" (Chyba wszyscy wiedzą: że ona jedzie z mamą i tatą do babci dziadka autem. Do Kuby i psa). To jest jedyne zdanie takie hmm długie. A tak to np "tata mamom plum", jedziemy na basen. "Mamaaa tu! Łiłii" (łiłi to rower). 

Ale to jest mowa 2l dziecka. To 9mcy młodsza kuzynka Klary mówi o wiele wiele więcej. Zagada człowieka na amen. 

Na logopedii wyszło też, że nasza Klara ma silną potrzebę gryzienia. Babeczka jej mocno wymasowała buzię. Zresztą, szczoteczkę do zębów gryzie co sił. Lub ssie. 

Oprócz tego, coraz częściej naraz używa obu rąk (np przy jedzeniu: dwie łyżki naraz, dwa widelce, przy rysowaniu: dwie kredki w obu rękach). Tu nie ważne którą ręką rysuje itp tylko żeby nie robiła tego naraz. 

Zakupiliśmy gryzak logopedyczny. Rekomendowany przez neuro i logopedę oraz babkę od si. Eh... Niestety, jest mega awantura. Nie chce go. Wyrzuca go. Ale takie bobasowe owszem chce (mamy słonia z mombella). Ale on jest zbyt miękki i za krótki. Miał zastąpić smoka przy zasypianiu. Ciężko to widzę. Dodatkowo palce, a czasem całe rączki lądują w buzi :( 

Nasz klocek LEGO - gryzak. 

Niby ma go mieć w sytuacjach, gdzie używaliśmy smoka. Teraz smoka nie ma, ma gryzaka, smok jest już tylko do samego zaśnięcia.

Zakupiliśmy piłkę lekarską 1 kg i zaczynamy działać. Codziennie po parę minut robimy ćwiczenia. Znowu swobodna zabawa i jak się nudzi to znowu coś z zestawy ćwiczeń od terapeutki si. Na razie finansowo ciężko, żebyśmy chodzili na zajęcia. Jeśli po miesiącu nie będzie poprawy, wtedy oczywiście zaczniemy chodzić na ćwiczenia. 

Jeszcze brakuje nam kilku rzeczy, ale nie wszystko naraz. 

Jedynie nie mamy dogoterapii. Koszta są spore - 100 zł za 45 min. Raz lub dwa na mc, bo nie ma takich miejsc za bardzo. 

Od razu uprzedzam, że myśleliśmy o własnym czworonogu. Ale raz: nie wiem czy podołam szczeniak sikający wszędzie i Klara na tym samym etapie ;) dwa: co z psem w przypadku naszych wyjazdów? Czy zniósłby 4 albo czasem 6g podróż? No i finansowo..a nie daj Bóg, chory. I najważniejsze: gdzie z nim iść na siku/kupę? Tu wokoło same bloki :(  

To chyba tyle, jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia. 

Dziś dzień dyni. W przedszkolu też ale oni to tak robią... Byle było. Zrobimy sobie z dziewczynami sąsiadkami własny dzień dyni, już po pobraniu krwi. 




2 komentarze:

  1. Moje dzieci miały elementy dogoterapii w ramach wwr. Nie wiem, czy nadal to tak realizują ale może warto spróbować? Fundacja "Mały piesek Zuzi" w Poznaniu... Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mają miejsc. Ale my też nie mamy na razie funduszy na dodatkowe zajęcia. Jednak jak możemy to korzystamy z usług sąsiadów i korzystamy z chwil zabaw z ich pieskami na spacerach.

      Usuń