piątek, 8 stycznia 2021

Moje dziecko mnie nie słucha! :(

Byłam z Klarą w mieście na placu zabaw. Była mama z dwiema dziewczynkami (ok 3 latka i może 6 lat) i tata z chłopcem ok 7-8 lat. 

Po zabawie dziewczynki szły do domu. Ja też chciałam powoli iść już, bo zrobiło mi się zimno. Zaszło słońce i było wilgotno.

Zaciągnęłam młodą na ławkę, dałam piciu i mówię, że idziemy spacerem do domku babci i dziadka.

Idziemy. 

Wychodzimy z placu zabaw, odchodzę tak ok 100m. A Klara mi uciekła i wróciła na ten plac, bo był tam chłopiec z tatą! I moje wołanie, gadanie nic nie dało. Powiedziałam jej papa, to ta mi jeszcze pomachała i powiedziała swoje urocze "paaa" 🤦 Zazwyczaj to działało. Mówię papa i lekko odchodzę. A na Klarę nie działa. Więc odeszłam. Schowałam się, ale widziałam ją.

Przyszła w końcu, oczywiście dumna z siebie. Zanim zdążyłam zareagować, odeszłam z nią kawałek. A ta nagle uciekła w inne miejsce. Zresztą byłam też ciekawa co ona zrobi jak mnie nie będzie. Schowałam się. Tym razem uciekła do dwóch tańczących nastolatek. Odeszłam, ciekawa byłam co zrobi. Tańczyła z nimi.

Po jakimś czasie (5 min) one ją przyprowadziły. Wzięła je za ręce i przyszła z nimi!

Ja byłam w takim szoku, że hej. One odeszły a ta.. Biegiem za nimi.

Zawołałam ją raz. Widziałam że nawet nie słyszy. Tym razem w kilka susów dopadłam ją.

Porwałam dziada na ręce i zaniosłam tam, gdzie stał wózek. Nagadałam jej, ale tak się trząsłam że hej. Z nerwów, ze złości na nią. Wierzgała nogami i krzyczała. Jak ją niosłam.

Powiedziałam, że jeśli mamy nie słucha, to idzie za rękę. I poszłam jakieś hmm 200m do pobliskiej cukierni, bo chciałam do WC, przebrać młodą i kupić sobie herbatę gorącą. A Klara zaczęła próbować robić unik i wyciągnąć rękę z rękawa tak, żebym trzymała tylko kurtkę. Nie udało jej się to się darła. A ja się modliłam żeby nie spotkać nikogo znajomego. 

Potem mi zasnęła w mig w wózku, ale w sumie nie wiem co jej mam mówić. Jak mam postępować. Pierwszy raz miałam takie sytuacje.

Jeszcze przed Bożym Narodzeniem taka nie była!!! 

W domu podobnie się zachowuje. W sensie, że jak coś jest nie tak jak ona by sobie życzyła, to krzyczy i tupie nogami albo wierzga nimi na wszystkie strony. :(

To dopiero dwa i pół roku, a co będzie dalej??!!

Plac zabaw na który uciekła..

Tańczące dziewczyny..

Nie wiem jak do niej podejść.. ona uszy zatyka, albo nawet jak nie zatyka to jakby mnie nie słyszała. Można mówić i mówić i jak grochem o ścianę. 


2 komentarze:

  1. Hmmm... Chyba wiekszosc rodzicow musi przez to przejsc. Pamietam jeszcze jak nieraz z M. wychodzilismy z placu zabaw, ja ciagnac za reke ryczaca wnieboglosy Bi, a on niosac wrzeszczacego i kopiacego Nika. :D Nie jestes sama! Mlody urzadzal nam tez scenki w sklepie z rzucaniem sie na podloge... To byly czasy... Zaskakujaco, teraz do nich tesknie, choc wtedy para mi szla uszami! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Typowy bunt, książkowe zachowanie można powiedzieć. Jesteście tak mądrymi rodzicami, że jestem pewna, że dacie radę przez to przebrnąć za co mocno trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń