niedziela, 27 grudnia 2020

Święta święta i po!

Święta spędziliśmy u dziadków w Zielonej Górze. 

Przyjechaliśmy 22.12 wieczorem. Tutaj tatuś miał rodzinną "imprezkę" urodzinową.

W zasadzie tylko Wigilia była rodzinna, byliśmy całą rodziną na wieczerzy. Reszta świątecznych dni, to wizyty na mieście i u kuzynek


W Wigilię Klara miała drzemkę. Byliśmy na długim spacerze (2g). Zupka i odlot. Ostatnio już prawie nie śpi w dzień. Chyba, że jest mega zmęczona. Jeśli ma sporo wrażeń ;) Klarcia przepięknie jadła! Co prawda tylko barszczyk (z łososiem, bez uszek i pierogów - były z leśnymi grzybami) ale i spróbowała kilka łyżeczek karpia. 




Z prezentów się ucieszyła. (I się nimi bawi!) Chyba najbardziej z pociągu parowego Duplo i drewnianych klocków oraz z kolejnej figurki pieska (firmy schleich). Dostała też memorki domino, ale tutaj klapa kompletna - totalne zero zainteresowania. Nic! Nawet popatrzeć nie chciała. Tak samo jak na książkę z bajkami Tuwima. Nie wiem czy będzie kiedyś zainteresowana. Na razie mamy trzy grube książki z baśniami i zero zainteresowania nawet w domu. Dostała też pluszowy plecaczek królik szary- Lalka Metoo. Tylko na nasze nieszczęście zjeżdża jej z kurtki :( a tak cudownie z nim wygląda.


Pierwszy dzień świąt - długi spacer i zabawa przed domem dziadków. Popołudnie spędzone u kuzynek.



Szaleństwom dziewczyn nie było końca.
W tym czerwonym to Klara ;)


Drugi dzień świąt - również długi spacer leśny i zabawa przed domem dziadków. A po obiadku pojechaliśmy oglądać świąteczne iluminacje na deptak w Zielonej Górze. Potem jeszcze trochę wymęczyć malucha do kuzynek. 







Pierwsze spotkanie z Mimem!!

Niedziela, 27.12. Już po świętach. Po drugim śniadaniu pojechaliśmy z kuzynkami i ich rodzicami na drugi koniec miasta, do Zatonia. Do parku przy ruinach pałacu. Byliśmy tam już w październiku. Teraz ten park jest odnowiony, jest kawiarenka (niestety na wynos) i były dzikie tłumy po ciepłą kawę czy herbatę, bo dziś był mrozik i wiatr.

Tym razem mieliśmy swój wózek. Wczoraj byliśmy pewni, że nie ma go co brać i Klara będzie tuptać. Niestety, przy pierwszej lepszej okazji chciała na rączki :/ więc ją na zmianę nosiliśmy. Był też moment, że jechała w wózku młodszej kuzynki. To trochę mnie odciążyło. Choć wózek kuzynki nam się średnio podobał (Klara miała bardzo mało miejsca i ciągle zjeżdżała, mnie się ciężko podbijało wózek z 12 kg bąblem na pokładzie). Ale daliśmy radę. 

W parku na górce jest śliczna altanka z ławeczkami. Latem albo wiosną - bajkowo tu musi być. Dziś świeciło słoneczko!




Oprócz tego bawiliśmy się nowymi zabawkami i tymi zabawkami które dziewczynki mają u dziadków. 


Nie powiem, że było idealnie. Bo nie było. Ale przynajmniej spędziliśmy czas inaczej, więcej spacerów, więcej wspólnego czasu z małą spędziliśmy. 


Ten wyjazd ma jeden hmm minus - Klara podłapała fatalne zachowanie kuzynki młodszej! szok, nie ogarniam! Moja mała córeczka nigdy się tak nie zachowywała! Nigdy nie uciekała na mój widok, prawie zawsze jak wołałam to wracała. Wiadomo, nie jest aniołkiem. A odkąd tu jesteśmy, to (głównie) poza domem jest dramat. Wczoraj na mieście kilka razy uciekała, a jak na coś nie pozwalałam to ryk histeria i krzyk. Na szczęście nie rzucała się na ziemię. Ale to jest zachowanie o 9 m-cy młodszej kuzynki. Nie mojej Klary. Pierwszy porządny kontakt z dzieckiem w podobnym wieku i takie zachowanie. :/ 


Plan na jutro (28.12) to ostatnia wizyta u kuzynek, a potem w drogę na Górny Śląsk. Do drugich dziadków. 

3 komentarze:

  1. Jaka sliczna filizanka na pierwszym zdjeciu!
    A Klarcia miala przesliczna sukienusie na Wigilii!

    Heh, no tak to z dzieciakami jest, ze rzeczy pozytywne trzeba im do glowek "tluc", a potem i tak okazuje sie, ze nauka poszla w las, za to, to co nie trzeba lapia same i to w mig. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filiżanka jest z duka. Ma spodeczek, ale nie zabierałam go na wyjazd :D

      Usuń
  2. Ale Mała słodko wygląda z tym plecaczkiem :)

    OdpowiedzUsuń