wtorek, 27 grudnia 2022

Po świętach..

 ..chorowicie :(

Święta spędziliśmy u teściów. Szczerze? Było smętnie, nijako. Ani to święta, ani to niedziela. Tak to odczułam. 

Upiekłam mężowi tort. Urodzinowy. Pierwszy raz w moim życiu. Całkiem smaczny był. Dacie wiarę, że nikt nie skomentował?! Eh. 

Wigilia - jako tako byle jako, najstarsza kuzynka tak bardzo nakręciła Klarę na PREZENTY, że ta na kolację nic nie zjadła. Tylko to się liczyło. Od rana zresztą, tylko o tym dziewczynkom mówiła :/ nijak nie mogłam chce cieszę córce nic wytłumaczyć, bo Tamta wie lepiej. Później też oczywiście nie wróciła już do jedzenia. W efekcie czego awantura w nocy o jedzenie. A mąż już zdychał. 

Najpierw, w Wigilię wieczorem, poległ mój mąż. Gorączka, dreszcze, wszystko go bolało. Ale rano, w pierwszy dzień świąt, jakoś było. Pod wieczór zaległ. I już wysoka gorączka, dreszcze, senność, trochę kataru. Przespał cały drugi dzień świąt. Gorączka non stop. Po lekach spadała. 

Wczoraj rano trochę Klarcia miała gorączki. Takie 37,7 ale po oczkach było widać, że coś nie tak. Cały dzień na mnie przesiedziała. Nawet bawiła się ze mną, będąc u mnie na kolanach. Taka sytuacja: popołudniu, 17ta. Klara kładzie się na łóżko i w ułamku sekundy zasypia. Już widziałam, spora gorączka jak na nią. 38,2. Dostała nurofen forte, spadło, obudziła się po 1,5g i oczywiście nie mogła zasnąć. Dopiero o 21:30. 

O północy poszłam spać, 2 się obudziłam (przed snem patrzyłam czy jest ok) to już była lekko ciepła. Tuż przed 3 poczułam, że jest gorąca! 39,8. Dostała nurofen, ale zanim zaczął działać, to prawie cała mi się rozebrała. Coś tam gadała, prosiła o masażyk stóp i nóg i śpiewać pieski małe dwa. Byłam na wpół przytomna, ale dałam radę. Usnęła. Ja coś o 5. 

Od 8 obdzwoniłam chyba wszystkich pediatrów w ZG, których mi polecono i których znalazłam w necie. 

W lux med dostałam zgodę na pediatrę z zewnątrz, za zwrotem kosztów. Niestety, brak. Uzgodniliśmy, że jedziemy do Poznania. Bo mieliśmy, prosto z ZG, jechać na Górny Śląsk. W końcu znalazłam na jutro, na 18tą wizytę prv. 

I już nikogo wcześniej nie znalazłam. Nie chciałam jechać na wieczorynkę, bo tam nie ma pediatry, a oczekiwania to ok 5g. Nie chciałam, żeby jeszcze się męczyła czekaniem. Lepiej jej w domu. 

Jesteśmy w domu. Klara już śpi. Niestety z gorączką 38,5. Kładła się spać cała się trzęsąc. :(

Jutro zostaję sama na placu boju. Serio. Mąż musi wrócić do pracy. :( 

Upominek od Dzieciątka ze Śląska, jest już w drodze do Klary..

Godzina minęła, gorączka nie spadła. Ale się nie podnosi. To dobry znak. Dziś mąż z nią śpi. Bo ja ostatniej nocy nie spałam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz