czwartek, 15 lipca 2021

Szczyt zdobyty!!

Klara wczoraj zdobyła szczyt! Swój pierwszy na nóżkach ;)

Mianowicie zdobyła Skrzyczne!!


Ale od początku. Pojechaliśmy sobie do Szczyrku. Najpierw kolejką gondolową na Halę Skrzyczeńską. Tam zjedliśmy niewielki obiad i Klara miała okazję się pobawić na mini placu zabaw. A widoki...rozpływałam się!




Mąż miał nam zrobić foto przy
kanapach, przy wyciągu. Tyle zrobił ehh.



Tam po jakimś czasie została włożona do nosidełka, które pożyczyłam. Nasze zostało sprzedane, bo Klara nie chce w nim już siedzieć. A nie chciałam trzymać, bo mniejsza nie będzie ;) żeby nie było cyrku, wytłumaczyłam jej co i jak, dlaczego musi siedzieć w nim. A musiała, bo wjeżdżaliśmy kolejką z kanapami. Klara jest zbyt ruchliwa, bałam się że jeden ruch i nie przytrzymamy jej. Bezpieczniejsza była w nosidle na mnie. 

No i wjeżdżaliśmy na górę. Z Hali Skrzyczeńskej na Zbójnicką Kopę.


Tam teoretycznie chcieliśmy sobie tylko pochodzić, porobić fotki. Tak sobie tam błądzimy i nagle jest znak, że Skrzyczne 20 min. Podjęłam decyzję za nas troje. Idziemy! Oczywiście że idziemy! Jeszcze po drodze pytałam ludzi jaka trasa, żeby w razie co wrócić. 

Były oczywiście momenty "nieee, domuuu" wołane z płaczem. Ale obiecałam, że jak dojdziemy do takiego małego domku, to tam kupimy dla niej soczek (miałam w plecaku, piła cały czas wodę) i ciacho. Po drodze był piesek, szli dziadkowie z dwójką dzieciaków szkolnych. Patysie i kamyczki. No i pod koniec znowu pytałam jak trasa i czy to daleko. Klara nie miała butów na górskie tereny, my adidasy. Ale w swoich primigi dała radę. No i nosiliśmy ją na rękach (nosidło - zuoo). 

Wietrzymy brzuszek ;)



Biegiem do schroniska ;)

Po 45 min byliśmy na szczycie!! Potem schronisko i od razu dostała soczek. 200 ml duszkiem poszło ;) w schronisku jogurtowe ciasto ze śliwkami pychaaaa.



Powrót z przygodami, bo nie zapisałam do której wszystko czynne, a internety mówiły trochę inne rzeczy. I wyszło na to, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozmu. I pojawiły się na naszej drodze wyrozumiałe i pomocne osoby ❤️. 

Muszę Wam powiedzieć, że pogoda to była mega. Nie czuło się upału, wiał lekki wiatr. Klara została wysmarowana filtrem 30, mąż też. Ja tylko 10, bo już opalona jestem trochę.

I takim oto sposobem pierwsza wyprawa w góry, na szczyt za nami! :) 

Na koniec zajechaliśmy do centrum, na lody i moczenie stópek w rzece.. Jak za starych dobrych czasów. 🥺




Klara była tak zmęczona, że w mig w aucie zasnęła. 

2 komentarze:

  1. Gratuluję tego zdobytego szczytu! 🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!! Powiem Ci, łatwo nie było. Ale udało się. Może z czasem jej się spodoba.

      Usuń