poniedziałek, 2 grudnia 2019

Zwykłe szare dni

Kochani, u nas tyle się dzieje, że nie mam kiedy usiąść i porządnie napisać posta.

Po powrocie z urlopu wpadłam w wir codzienności i tak zostało.
3 dni w tygodniu chodzimy z Klarą do pracy, a w zasadzie ja 3 ona 2 hihi bo w czwartki mam na 16:30 a Klara dopiero się budzi z drzemki.

Powolutku szykujemy się do świąt, do Mikołaja. W tym roku liczyłam po cichu ze moi rodzice przyjadą, no ale nie dają rady :(
Zdradzę Wam, że Mikołaj 6.12 przyniesie Klarci organizer na spineczki oraz drewnianą ciuchcię z klockami :)
Natomiast nie wiemy co Aniołek przyniesie, bo ona nie ma czasu na zabawę.


Nowości z życia wzięte..
Klara opanowała schodzenie i wchodzenie na łóżko/kanapę i wykorzystuje to bardzo bardzo aż powiem Wam, za bardzo.

Rozrzuca ubrania, otwiera szafki u wyciąga ciuchy i rozwala.

Uwielbia robić pranie i pauzować pralkę.

Puka do drzwi hihi.

Do łask wrócił wózek i lala.

Próbujemy coś rysować kredkami.
Na razie najczęściej rysuje.. Sobie po brzuchu :/

Zaczyna interesować się zabawkami do ciągnięcia, biega z tym po całym domu.

Bardzo ładnie sama je śniadania - pomidorowelove i ogorkowelove, gorzej z obiadami. Mam odczucie jakby nie chciała warzyw za bardzo. Je ale nie w takich ilościach jak śniadanie. Mamy za sobą parówki sokoliki, bardzo smakują. Co kilka dni pół zje (chciałaby więcej ale na razie jeszcze ograniczam).

Ciężko zasypiać, bo wszystko takie ciekawe.. Ostatnio dramat jest z tym snem.
Ma za sobą sen od 22-7:20 bez pobudki.
z reguły 21:30-5:30/6:00 i czasem dosypiamy do 7:30.

W sobotę, w Andrzejki, byłyśmy u fryzjera, Klara ma lekko podcięte włoski. Jak mi dziecko wydoroślało nagle!

Jesteśmy też po sesji zdjęciowej świątecznej, zdjęcia za kilka dni będą.

Jeśli jest głodna, stoi pod blatem w kuchni, popłakuje i próbuje na niego sięgnąć.

Na basenie (wtorki) sama wskakuje do wody z brzegu, czasem z nurkiem. Generalnie uwielbia basen. Śmieje się na głos jak widzi makaron do pływania. Nurkuje ale nie ma tak żeby to bardzo lubiła.

Znowu mam problemy ze zmianą pieluchy.
Ucieka, czasem z gołym tyłkiem, już raz trochę posikała nam łóżko. Nawet pantsów nie mogę włożyć, bo też ucieka. Ubrać się lub przebrać też nie, bo gdzie ona będzie siedzieć minutę. Kurtka? Zapomnij matka. Ubieram na siłę.

Wielbi ojca swego haha.
Mam wrażenie, że mnie nie lubi.




Na koniec zapraszamy Was do innego świata, takiego podróżniczego.
Udało mi się ogarnąć częściowo Budapeszt.
Reszta się pisze.
Tutaj wpis o podróży do i z Budapesztu.
Tutaj wpis o naszych początkach zwiedzania stolicy Węgier.
Zapraszamy serdecznie!



1 komentarz:

  1. Czyli z Klary jest lobuziak! :D To w sumie dobrze. To znaczy, dla nas - matek, ktore musza za tymi rozrabiakami nadazyc, to nie tak dobrze, ale zawsze zastanawialy mnie dzieci, ktore gdzie je sie posadzilo, tam siedzialy. A znam takie. Moje Potwory, tak jak Klara, zawsze mialy motorki w doopkach. ;)

    Kochana, mi tez sie wydawalo, ze Bi za mna nie przepada jak byla malutka. ;) Tylko tata i tata, jak byl w domu, to moglam nie istniec. Wszystko zmienilo sie jak skonczyla tak z dwa i pol latka. M. byl naprawde swietnym opiekunem niemowlakow, natomiast na zajecia ze starszymi dzieciakami juz nie mial koncepcji ani checi. A ja siadalam i rysowalam, lepilam z plasteliny, ukladalam puzzle, itd. I nagle Bi zaczela bardziej lgnac do mnie, a tata pozostal dobry do usypiania, bo kladl sie z nia na lozeczko i nieraz zasypiali razem. :D I poki co tak zostalo. Nawet jak M. jest w domu, to Potwory ze wszystkim leca do mnie. Ciesz sie wiec, Kochana ta "tatoza" Klarci, bo przyjdzie czas, ze sie nie opedzisz... ;)

    OdpowiedzUsuń