poniedziałek, 13 lipca 2020

Wakacje nad morzem!

Jesteśmy tu od sobotniego popołudnia!
Po drodze zwiedziliśmy Bydgoszcz.





Pogoda nad morzem straszna.
Jeszcze w sobotę popołudniu było w miarę pogodnie, wczoraj też w miarę słonecznie, mega wieje wiatr. Gdyby nie wiało, byłoby całkiem przyjemnie.

Wczoraj daliśmy radę na plaży 2 godziny.
Ja nawet (nowy) strój założyłam! Ale co z tego, po 15 min szczerkałam zębami...
W końcu założyłam bluzę :(
Klara opatulona po czubek nosa spała
w wózku na plaży.
Niedziela..
Gwiazda Północy



Popołudniu zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerami. Klara pierwszy raz siedziała w krzesełku rowerowym! Było ok, ale były też momenty niepokoju. Objechaliśmy tylko miasteczko do punktu widokowego i powrót.


Dziś wybraliśmy się do Pucka. W mieście pusto! Na molo.. Pusto.
Bliżej zatoki to już dramat, bo głowy urywało. Wyświetlana temperatura na budynkach pokazywała ok 14-15 st :(
Do tego co chwila padał deszcz.







Wróciliśmy do siebie, a mieszkamy w meeega super willi, podrzemkowaliśmy trochę. Później zabawa na sali zabaw i poszliśmy nad morze.

Tym razem nad morze poszliśmy bez wózka! Ale w podorędziu miałam nosidło ergonomiczne lennylamb. I użyłam go na koniec, jak wracaliśmy z knajpki, w której jadamy rybki.




Klara się zajada rybami! Jak nigdy.
Muszę w domu częściej robić ryby. Wczoraj mieliśmy flądrę. Dziś sandacz. Klarci smakuje! No i obowiązkowo surówka do tego!
Jemy z reguły ja z Klarcią jedną porcję a tatuś drugą ;) Klara dostaje na osobnym talerzyku, bo zdarzają się ości i no boję się że coś mogłoby się stać.
Więc podtykam porcjami.



Niestety..
Ku mojej ogromnej rozpaczy Klarcia średnio chce na plaży być.
Jak wchodzi do wody, to szybko jest mokra, później ryczy, chce w ogóle wychodzić z plaży.
Nie bawi się (nawet z nami) w robienie babek czy coś w tym stylu.
Zabrałam zabawki licząc, że się pobawię z nią ot tak w piasku, żeby była sucha. To zaraz uciekła i na schody (zejście przez wydmy jest schodami).
Byliśmy może z 15 min. W tym czasie wpadła do wody i cała do przebrania. A przy 15 st nie chcę jej rozbierać.
Boję się, że się pochoruje. Schizuję, wiem.
Ale wróciliśmy z Karpacza z paskudną chorobą (luty) i nie mam ochoty tego przechodzić ponownie.

Biorę oczywiście po kilka kompletów ubrań na zmianę.
Ale jak raz porządnie się zmoczy to już foch i ucieczka i płacz ;(((
Ehhhh.


Powrót do domu w sobotę :(

Zapraszamy tutaj.. insta świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz