środa, 19 grudnia 2018

4 miesiąc Klary!


Klarcia skończyła 4 m-ce.
Waga: 5300g
wzrost około 58 cm
Pieluchy: pampers "3" od dziś!
Jak pomyślę jakie to wielkie w porównaniu do tych "0"to aż mi się płakać chce..

Ciężko trafić z ubrankami dla tego mojego bobasa. 
Najlepsze okazały się (z ubrań) body z Tesco, chociaż był moment ze 56 były za małe a 62 sporo za duże. Oraz body z 5-10-15 r.62.
Spodenki - w większości używamy legginsów, rozmiar 56 powoli chowamy a wyjmujemy 62. 
Nasz hit: legginsy które są od spodu cieplutkie i wyglądem przypominają jeansy. I cienkie, ale zdobione legginsy z kappahl - no jak na Klarę szyte!
Niestety, lidlowe spodenki do tej pory się nie sprawdziły. 
Pepco jedynie kilka pajacy, body są za szerokie.

Natomiast piżamki pajace musi mieć wąskie. Wąskie długie nogawki, nic szerokiego bo w tym się topi, nóżki "latają" i ewidentnie jej to przeszkadza.


A teraz nowości ;)
Hit hitów - Klara łapie zabawki do rączek a co za tym idzie, od razu ładuje do paszczy. A jak się wścieka, jak jej to wypada z rączek czy buzi. No białej gorączki dostaje.
Trzyma nas za palce, najczęściej podczas jedzenia.
Przez kilka dni hitem był grzyb vel oskalpowany Shrek :D czyli grzybek od mombella.
Oprócz tego, stary gryzak delfin (kiedyś komuś kupiłam i tak leżał w opakowaniu nowy) delfinek - jego pyszczek idealnie się nadaje do gryzienia.
Mamy też gryzaczek z różnymi końcówkami (ala słoneczko) jednak nie podszedł Klarci, nie umie go złapać a jak już włoży do buźki to się dławi :/
No i mój nabytek zeszłotygodniowy - balli piłeczka ażurowa miękka. Też nie spotkała się z akceptacją :/ myślałam, że skoro oballa nie może włożyć do buzi, to to będzie lepsze, bo giętkie itd. No niestety. 
Nie wiem jak jej pomóc, do jej dać. Już nawet zaczęliśmy smarować dziąsła żelem p.bólowym bo widzimy, że ją boli.
Jeszcze podoba się jej żyrafka Sophie - ale często gdzieś sobie uraża dziąsełko gryząc ją i popłakuje.
Ale metodą prób i błędów, może coś się uda.



Od 2tygodni Klara się "wyregulowała" z jedzeniem. Już nie dojada co chwila po troszku, tylko 120ml co 2,5-3g. :)
A 12.12 dostała pierwsze 150ml i całość wciągnęła!!! i dała radę bez jedzenia 4g :D


Ogółem jest pogodna, nie płacze. No chyba, że spóźnimy się z jedzeniem.. to wtedy płacz straszny.
Daje się przebierać, ubierać, ale najgorsze zuoo to czapka. No koszmar. Chociaż wreszcie trafiłam z czapką - miękka na polarku na mróz z h&m. I cienka wiązana taka bardziej ciasna niż luźna z 5-10-15.
Kupiłam też bobasowi apaszkę miękką pluszową, udało mi się dobrać idealnie ale byłam z Klarą i mierzyłam.


Lubi leżeć na macie w swoim kąciku, ale jak za długo i jest sama, to krzyczy. Ostatnio kładę ją na klin, żeby była w innej pozycji i na pleckach i na brzuszku.
Przewraca się z brzuszka na plecki, ale musi być dobrze ułożona, inaczej próbuje złości się aż w końcu krzyczy i płacze.
W drugą stronę to jeszcze nie idzie.


Szczepienia zniosła dobrze, w tym m-cu mieliśmy w ciągu 2 tyg aż dwa. Najpierw pneumokoki, później kontynuacja tych z pierwszego szczepienia.
Przy pneumokokach było tylko kilka rzadkich kup. Przespała cały dzień. Na szczęście nic się nie działo więcej. Nóżka obrzęknięta nie była.
Przy tych ostatnich szczepieniach też nic się nie działo, już tyle nie spała, co poprzednio. I płakała tylko chwilę, a rozpłakała się już przy końcu. Tak więc uff. Potem oczywiście tulaski, mleczko i dom.


Noce nadal prawie całe przespane, z reguły jak idzie spać ok 21 to pobudka ok 6 rano, albo 5. Kilka razy zdarzyło się, że obudziła się wcześniej. Raz było tak że pobudka na mleko była o 3 w nocy. Zjadła, zasnęła i od razu została odłożona do łóżeczka. Obudziła się, ale 10 min później zasnęła. I spała do 8!
No i raz mieliśmy z mężem trochę ciężkie dni, jesteśmy tylko ludźmi ;) ewidentnie to czuła - pobudki co ok 2g i to nie na mleko. Tylko po prostu niespokojny sen.. Smoczek! Bardzo nas to zaskoczyło, że aż tak wyczuła nasze emocje.
Raz było tak, że od 22 do 7:30 spała, ale wtedy nie spała w dzień od 16tej. Była też jeszcze jedna taka sytuacja ze od 16 nic. Zero snu. Tylko wtedy nie chciała wieczorem mleka, płacz taki jakby coś ją bolało. Zasypiała prawie, ale nie do końca. Pobudka i płacz. Chyba przeładowanie było. Tatuś zachował zimną krew i uśpił.


Chodzę z nią do kościółka na mszę dla dzieci. Śpi, budzi się albo przy wyjściu z kościoła albo już w domu.
Byłyśmy 6.12 na roratach. Był Mikołaj, było sporo dzieci, Klara nie spała, musiałam ją tam nakarmić, ale nie płakała. Trochę była w wózku trochę na moich rękach. Rozglądała się. Wszyscy byli nią zachwyceni.
Na koniec jak Mikołaj dzielił słodyczami to poszłyśmy popatrzeć do przodu :) podobało się! Za rok sama pójdzie! :)


Zaczyna się nam też układać dzień, drzemki w ciągu dnia.
Staram się ją kłaść w sypialni, ale nie w łóżeczku. Nie zawsze. Ostatnio widzę, że potrzebuje bliskości, więc leżymy na łóżku. Ale nie zawsze chce być tulona.
Czasem na drzemkę w ciągu dnia zaśnie po mleku. Ale staram się jej tego nie uczyć.
Śpi max 30 min. Od czasu do czasu 1,5g pośpi. No i spacer, ok 2g, przesypia.


Nie akceptuje nowego smoczka 3m+. Ma go chwilę, pluje. Bywa tak że się nim dławi. Próbowałam na spaniu dawać, próbowałam podczas spaceru, podczas zabawy w dzień.. odruch wymiotny. Koleżanka mi uświadomiła, że prawdopodobnie jest za duży i za daleko jej sięga. Więc nie będę jej zmuszać, bo dziś się mocno popłakała jak zrobiłam zamianę...
A i tak używamy do snu głównie. Po godzinie dwóch wyrzuca go. Nie domaga się go w nocy. Chyba ze 2x zdarzyło mi się, że wstawałam "na smoka".
Na razie chyba olejemy temat, spróbujemy za kilka tyg.


Niebawem czeka nas, a raczej Klarę, zasypianie bez gniazdka.. już ledwo się w nim miesci.. oj sprawdziło się w 200%.


Kolki ustąpiły. Od m-ca nie było większych akcji, kilka razy tak popłakała, ale bujaczek - wibracje dały radę.
Raz musiałam pomagać windi. Bo męczyła ale cały dzień i nic. Bujaczek nie dał rady.


Co jeszcze.. 

6.12 był u Klarci Mikołaj.  Zostawiłyśmy mu mleczko z Klarcią :).
Już w nocy nieco podrzucił, jak Klarutek spał; ale mama pomogła Klarci otworzyć przed południem jak już się zebrałyśmy z łóżka, śniadanie było itd ;)
Tak przy okazji machnęłam córci sesję Mikołajkową! Mój Słodziak to idealna super modelka!
Klara dostała gryzaka grzyba, kostkę pluszową, bluzę, wspomnianą już lampkę.
08.12 byliśmy w ZG u dziadków i kuzynki. Klarcia dzielnie podróż zniosła. Jechała już bez wkładki! Rośnie nam dzidziuś..
Na niepokój podczas jazdy w ciemności mamy lampkę misia, która jest silikonowa. Przy niej Klara zasypia. W samochodzie też z nią zasnęła. Nie przeszkadza też mężowi w prowadzeniu samochodu.

13.12. Robiłyśmy z Klarą pierniczki! Robiłam ciasto i zostało mi trochę. Więc wycięłam trochę kształtów, dałam Klarci do zabawy foremki, dotykała ciasto.
Próbowaliśmy odbić rączki ale nie bardzo się udało ;)


15.12 spadł chyba centymetr śniegu. Oczywiście pokazałam Klarci. Zrobiłam kulkę nawet!  Bardziej zainteresowana była aparatem niż śniegiem...
Dotknęła, oczywiście nie wiedziała o co biega ale nie wzdrygała się ani nie płakała.


17.12. Ubierałam choinkę. Klara dostała bombki do podglądania, takie nietłukące się oczywiście. Leżała w bujaczku przy mnie przy choince.
Zdjęcia są w kolażu przy Mikołajkach ;)


Światełka się podobają bobasowi! Jak zaczarowana  ale nie patrzy cały czas.
Pewno się zastanawia co to to jest ;)


Chyba nas dopadł jakiś wirus.
Wczoraj Klara zrobiła pięć wodnistych kup. Ale jadła w miarę normalnie, wypiła nawet kilka łyków wody.
A dziś dopadło nas dorosłych..
W sumie ją mam rewolucje w jelitach mega. Wyglądam jakbym była w ciąży :/
Mąż też narzeka na brzuch.
Dzisiaj Klarze nic już nie jest, jeszcze rano była woda wręcz w pieluszce, teraz już wszystko wróciło do normy.



W sobotę jedziemy na Górny Śląsk.
Rodzice moi kupili Klarze do łóżeczka nowy materac i prześcieradło, czekają także pokrowce na przewijak, ręcznik.. to wszystko mama kupiła żeby było tam u nich juz.
Dziś mama dzwoniła, że kupili pampersy, mleko, wodę, podkłady, woreczki na 💩.
Łóżeczko jest moje, to samo w którym Klara spała m-c temu. Będzie, myślę, wiosną odnawiane.
Prezent mikołajkowy u rodziców też na Klarę czeka - sensoryczne piłeczki (3 o różnych kształtach) i piżamki!
To chyba tyle. Być może uda mi się coś skrobnąć podczas świąt.


Życzymy Wam Kochani zdrowych, rodzinnych, spokojnych i zimowych świąt Bożego Narodzenia!

Takie dzieło tegoroczne.. Moje.



sobota, 8 grudnia 2018

Okulista

Byliśmy z Klarcią u okulisty.
Kontrolne badanie prosiła pediatra żebyśmy zrobili.

Termin mieliśmy mieć później, czyli po ukończeniu 4mca życia, ale w sumie do tego magicznego momentu został tydzień to raz. Dwa - ze względu na święta i sylwestra nie było wizyt w terminach nas interesujących. Wyjeżdżamy na Górny Śląsk i nie będzie nas dość długo.

No więc tak, po przyjściu do gabinetu, pani doktor zebrała wywiad. Poprosiła o ułożenie Klarci jak najbardziej pionowo. Co nie do końca jest idealne, bo Klarcia jeszcze nie trzyma główki sztywno i "lata" na boki.
Pani doktor najpierw zbadała Klarę tak "na sucho" tzn zasłaniała jedno oczko, dotykała noska palcem, sprawdzała czy wodzi wzrokiem za palcem (nie do końca, na chwilę a potem traciła zainteresowanie ;) ).
Następnie zakropiła Klarci oczka (co wywolało niestety płacz) i czekaliśmy 20min aż źrenice się rozszerzą.
Przez cały ten czas nosiliśmy ją na zmianę. Nie chciała być odłożona do fotelika, no i światło ją raziło niestety. Nie było miejsca, gdzie moglibyśmy z nią pójść żeby nie przeszkadzały jej światła. Przy pediatrii było ciemniej ale bałam się z Klarą tam iść, gdyż było sporo dzieci. A w tym okresie chorobowym to moment jak coś złapie.

Po 20min pani doktor wyszła do nas, popatrzyła Klarci w oczka i stwierdziła, że to już czas.
Próbowała zbadać Klarci oczka takim przenośnym autorefraktometrem (urządzenie (sterowane mikroprocesorem) do komputerowego badania ostrości wzroku na podstawie pomiaru krzywizny rogówki i soczewki układu opt. oka; mierzy się kąty odbicia i załamania skolimowanej wiązki światła padającego na powierzchnie (przednie i tylne) rogówki i soczewki w kilku płaszczyznach - żródło wujek google). Nie do końca się to udawało - tu znowu Klara musiała być pionowo.
Później spróbowała jeszcze innej maszyny taki przenośny aparat ale tu był problem również, Klara musiała prosto i pionowo nieruchomo trzymać główkę. Ale to pikuś.. w prównaniu do tego że ona non stop miała oczka zamknięte :/ Przy każdej próbie na siłę ich otwarcia był płacz :/ No był hardkor. Już nawet miało być kolejne podejście w czwartek. Ale koniec końców pani doktor udało się jej tam pozaglądać.

Klara ma wadę wzroku - nadwzroczność. Milion myśli w ułamku sekundy :/ pewnie każda mama to zna. Ale! ogółem dzieci do roczku mają taką wadę wzroku i nic się z tym nie robi. Jednak Klara ma dość sporą bo -3,5 i -4 jednak pani doktor na razie kazała ją obserować.
Nam się wydawało że zezuje, a okazało się, że to co nasza córcia robi to zbieżność i to normalne jak chce skoncentrować swoją uwagę na czymś blisko niej. Mamy zalecenie obserwować oczka i w razie gdyby coś nas niepokoiło - przyjść. Niekoniecznie do lux medu, można też do niej do drugiej placówki w innym miejscu.
Powiedziała nam co mamy obserwować - np jak jedno oko patrzy prosto a drugie zupełnie w inną stronę lub gdyby oba oczka szły każde w inną stronę.
Z reguły takim bobasom się to zmienia około roczku. I albo ta wada się zmienia, albo zupełnie zanika albo zostaje. I wtedy też, jak Klara skończy roczek, mamy przyjść do kontroli z nią.
Nie powiem, że mi nie ulżyło.

Po zakropieniu oczu Klara nie mogła być na dworze, zwłaszcza, że świeciło słońce. Raziło ją i pani doktor mówiła żeby jej nie dodawać stresu wychodzeniem.
Następnego dnia również miałyśmy nie wychodzić na światło słoneczne.
Dodatkowo - w domu - nie paliłam dużego światła tylko mniejsze punkty i lub świece. Żeby jej nie męczyć.
Po 3 dniach oczka miała normalne i nie raziło Klarci światło.

Kontrola jak będzie miała roczek.

niedziela, 2 grudnia 2018

Ciemieniucha

Jeszcze zanim Klara się pojawiła i potem jak już była na świecie powiedziałam sobie, że moje dziecko nie będzie mieć ciemieniuchy. Bo to okropne, fe, brak higieny itd. Przecież nie po to myjemy naszemu bobasowi głowę codziennie, żeby to coś było na tej główce.
Cóż, gadać to sobie mogę a życie życiem.

Aż do pewnego dnia, kiedy zauważyłam, że Klara ma strasznie suchą skórę głowy. Ale pomyślałam, że trzeba smyrnąć lekko kremem i będzie git. No i wyczesać główkę szczoteczką miękką.
I ..olałam temat. Staram się nie wariować, nie szaleć. A tym bardziej nie szukać nic po necie.
U Podopiecznych mnie nic nie ruszało, a ze swoim panika? Nieee.
Poza tym, niespełna 4mc dziecko? Chyba ciemieniuchę mają malutkie bobasy? Hmm. I tyle w temacie.

Tydzień temu Klara leży u męża na brzuchu. On tak patrzy na tą główkę i coś jej dłubie! I woła "ona ma coś dziwnego na głowie we włosach".
Więc pomyślałam, że no jednak dopadło i nas.
Ale powiedziałam mężowi, żeby podczas mycia bardziej intensywne mył jej główkę i już. A ja potem szczoteczka i wyczesać.

A, że piątek mieliśmy zaklepany u pediatry, to pomyślałam jeszcze, że się upewnię, ale najpierw zadziałam w domu.
Wyjęłam saszetkę z płynem (chyba w szkole rodzenia dostałam próbki) i mąż umył Klarci włoski.
Nic to nie dało, 2 dni a efekt żaden.

Przełknęłam dumę, dzwonię do mamy. Pytam co robić.
Pada odpowiedź: oliwka, cienka czapka której nie będzie żal jak się nie dopierze. 15-20 min przed kąpielą wmasować oliwkę we włoski, tak konkretnie. Nałożyć czapę i potrzymać do czasu kąpieli. Wtedy ta "skorupa"zmięknie.

W piątek u pediatry zapytałam, potwierdziła ciemieniuchę, ale niewielką i powiedziała że nawet sama szczoteczka wystarczy (ale nie było poprawy w czasie 1tyg, bo już to robiliśmy). Więc spróbowaliśmy mamy sposobu.

My dodaliśmy od siebie jeszcze ten płyn do mycia.
Robimy tak:
- przed kąpielą smaruję oliwką główkę, sporo ; nakładam duży płatek kosmetyczny i czapkę. Na ok 15 min. Zanim idziemy się myć
- w wanience mąż spłukuje trochę tą oliwkę i masuje główkę
- i teraz do akcji wkraczam ja, biorę myjkę na rękę, na nią daję na nią płynu na ciemieniuchę i tym masuję główkę
- na koniec spłukujemy obficie główkę, żeby te kosmetyki zmyć i wychodzimy już z kąpieli :)
- na przewijaku, przed ubraniem piżamki wyczesuję Klarci główkę miękką szczoteczką dość intensywnie.
Minęły 3 dni takich zabiegów, a tego żółtego czegoś jest już o połowę mniej!
Uff :)
Jest światełko w tunelu ;)



A jak było u Was?
Dopadło też Wasze dzieciaczki? Jeśli tak, jak to wyglądało? A może  sobie inaczej niż my?

wtorek, 27 listopada 2018

Usg przezciemiączkowe

Kilka dni temu Klara miała usg przezciemiączkowe.
Usg pozwala na zbadanie struktury mózgu, jam mózgu i naczyń krwionośnych w jego obrębie.
Klara miała je robione, ponieważ urodziła się malutka, jako hipotrofik. W ciąży za bardzo nie chciała rosnąć i przybierać na wadze więc dla świętego spokoju pediatra na wizycie dała nam skierowanie na to badanie.
Czasem noworodki mają to badanie już w szpitalu. U nas tego nie było, sprawdziłam w książeczce zdrowia oraz na wypisie Malutkiej ze szpitala.

Na to badanie czekaliśmy prawie 2 m-ce, poszliśmy prywatnie do LuxMed.

Klarcia była dzielna :) to badanie nie boli, ale trzeba leżeć nieruchomo co w przypadku naszej dziewczynki wydawało się nam niewykonalne. Przynajmniej tak myśleliśmy hihi. Bo na miejscu nasza dziewczynka słuchała się pani doktor i ładnie spokojnie leżała.
Samo badanie trwa nie więcej niż 5 min. Lekarz smaruje główkę żelem i przykłada głowicę do główki. Na ekranie wszystko widać :)
Oczywiście nasza dzidzia leżała ze smokiem, ale to niczemu nie przeszkadzało. A wręcz pomogło, bo nie była taka aktywna.
Dopiero po wyjściu z gabinetu była maruda. Ale zjadła mleczko i zasnęła. Szybko wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy do domku.

Wszystko jest w porządku! Nasza malutka dziewczynka rozwija prawidłowo.

Niebawem czeka Klarę jeszcze okulista i prawdopodobnie neurolog, ale to jeszcze nic pewnego.


Poza tym, Klara coraz aktywniej bierze zabawki (i nie tylko) do rączek. Ładnie trzyma i od razu pakuje do buźki. Jak czegoś nie da się wsadzić do paszczy, denerwuje się.
Sprawdza, bada, poznaje świat. No i coraz aktywniej zachowuje się w wodzie. Wczoraj nóżkami tak fikała, że podłoga mokra :) ubaw mieliśmy z niej.


Jak tam prezenty na Mikołaja? Ogarnięte? Czy jeszcze nie :) Kupujecie coś powoli już też pod choinkę?

poniedziałek, 19 listopada 2018

Kamienie milowe w życiu Klary cz1.

Wczoraj leżąc na kanapie z Klarą standardowo bawiłam się z nią pluszakami

A w zasadzie tygrysem z Puchatka, jest taki fajny, idealny pluszak do małych rączek (mamy jeszcze Kubusia, Kłapouszka, Prosiaczka i Hefalumpa).
Dałam do Klarze pod dłonie, a ona je otworzyła i zaczęła dotykać.
Podobnie zrobiła z małym niedźwiadkiem, którego w piątek jej kupiłam. Ale tylko chwilę go trzymała, zdążyłam szybko zdjęcie zrobić ;)

Nawet wieczorem mówiłam mężowi, że chyba zaczyna wreszcie otwierać te zaciśnięte piąstki.

Dziś rano bawiłam się z Klarą małpką w bujaczku, podczas dojadania śniadania.
I nagle Klara chwyciła małpkę za ogon! A chwilę później ten ogon wylądował w paszczy hihi.
Na koniec moje dziecko stwierdziło, że małpy są niedobre i wywaliła ją :))

Popołudniu znowu tak sobie leżałyśmy i dałam tygrysa znowu do rączek. I tym razem widziałam bardziej świadome dotykanie zabawki, oczywiście tygrys też wylądował w paszczy mojej córci.
Widać musiała sprawdzić czy mięso tygrysie się nadaje dla 3 m-c dziecka hihi.

A wieczorem daliśmy jej krem do pupy haha. I bardzo wnikliwie mu się przez dobrą minutę przyglądała.

Ubaw po pachy, ale też duma i radość.
W zasadzie na to czekaliśmy, na reakcję naszego brzdąca na zabawki, na nas. Bo za rękę czy palec to wcześniej mnie trzymała, ale zabawki nie były fajne ;)

Ciekawe, co będzie następnym krokiem milowym w życiu naszego Okruszka.. Byle nie zęby.. Chcę się nacieszyć tym słodkim bezzębnym uśmiechem, bo mój Pysiak non stop się uśmiecha!


☀️ słoneczko moje :) *_*

Dziś ma 3 m-ce i 10 dni!

poniedziałek, 12 listopada 2018

Po trzecim miesiącu.. Dużo się dzieje ;)

Klara skończyła 3 miesiące.
Już nawet nie wiem kiedy to przeleciało.
Żyjemy z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień.

Jeździmy z Klarą po mieście, byłyśmy odwiedzić moich Podopiecznych (Lilkę i Tymka).  Jechałyśmy oczywiście autobusem.
Klara, podróżniczka moja mała jak zasnęła w autobusie pierwszym, tak się nie obudziła, aż do domu dzieciaków.
Później niestety Tymi ją obudził. Oni nie mają takiego bobasa i ciągle zapominał, że nie wolno rzucać autami (wytzutnia ;) ) przy małym dziecku. Aż w końcu walnął takim wielkim plastikowym o drewnianą podłogę i Klara w płacz :(
Długo nie dała się uspokoić.

Nadal się boi dźwięków takich głośnych, nawet w domu jak coś robimy głośno to się przestraszy.

Moja Podróżniczka była też na weekend u dziadków. U męża rodziców byliśmy na 2 noce.
Łatwo nie było, mieliśmy pod koniec pierwszego dnia atak kolki.
Daliśmy radę, ale ciężko z rodzicami dogadującymi nad ramieniem..oskarżającymi nas o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.

W temacie podróży powiem Wam, że jak jechaliśmy do teściów, było ciemno. Klara jechała już autem z nami jak było ciemno. Jednak wtedy całą podróż spała. Teraz nie spała i się niepokoiła. Myślę, że może to dlatego że nie widziała co się dzieje, nie widziała zabawek tylko słyszała nas z mężem.
W końcu zasnęła ale trzymając mnie za rękę. Na godzinę.
Karmienie w połowie drogi i później dalej drzemka. Ale ponownie trzymając mnie za rękę.

W temacie kolek. Klara całkiem dobrze sobie radzi na tym nowym mleczku. Minęły 2 tygodnie od ataku! Myślę, że to ogromny sukces naszej maleńkiej dziewczynki.
Windi już też prawie nie używamy.
Za to często pomaga nam bujaczek. A raczej jego wibracje hihi.

Wreszcie zaakceptowała wózek. Już nie muszę jej 2 kocy wkładać :) teraz oprócz materacyka gondoli ma śpiwór. I jak jest ciepło to ma tylko dół a na górę kocyk. A jak zimno, to zapinam górę i już.
Ze 2 tyg temu kupiliśmy Klarci podusię do wózka od lamillou "świnkę chudzinkę" i jest dobrze. Ma ją w wózku i ta główka tak bardzo jej nie lata w wózku. Mieliśmy angels wings, ale Klara jej nie lubi.
Na razie została schowana.

Taka ciekawostka: nasz bobas nie toleruje innych butelek niż Tonmee Tippee z antykolkowym systemem.
Tommee Tippee bez tego zaworka przygarnie, ale jak ma dobry humorek.
Podobnie było ze smokami lovi - wymieniliśmy na nowe, bo te co miała od urodzenia, zrobiły się brzydkie matowe. Stwierdziliśmy, że należy dokonać zmian dla jej bezpieczeństwa.
Cały dzień ją przekonywałam do nowego. Zaakceptowała po 2 dniach :)

Dokładnie w przed dzień ukończenia 3 m-ca zrezygnowaliśmy z pampersów "1". Od 2 tygodni zakładaliśmy "2"głównie na noc i czasem na spacerek. Ale te jedynki są już ciasne więc wykończyliśmy całą otwartą paczkę a nową, która nam została, dostała  szwagierka, która za 3 m-ce rodzi drugie dziecko.
A my "jedziemy"już tylko na dwójkach.

Waga naszego bobasa - 4700g. Rośnie :)
Nie bardzo wiemy ile ma cm, stawiam na 58 ;) bo ciuszki 56 są idealne a niektóre na 62 są prawie dobre lub ciut za duże jeszcze.
Generalnie, co sklep to inną rozmiarówkę nosi Klara.

Ogółem jest pogodną, zadowoloną dziewczynką. Mało płacze! Chyba, że jest mega głodna.. to wtedy.. aż klękajcie narody, wrzask jest tak że chyba cała dzielnica wie, że to nasza Klara tak wrzeszczy hihi.
Lubi sobie poleżeć na rączkach. Nie trzeba nosić. Często oglądamy tak seriale czy programy.

1.11 br zrobiliśmy w pokoju przemeblowanie pod kątem uzyskania miejsca do zabawy dla naszego niemowlaka.
Mamy matę z Lidla, pod to mamy koc (docelowo będą puzzle piankowe).
Wokół kładziemy zabawki no i my sami też siadamy obok. Bywają chwile ze 10 min sama tam leży (tak jak w środę, kiedy pakowaliśmy rzeczy na wyjazd).

W sobotę, 3.11 zauważyłam że Klara dostrzega już swoje dłonie. Jak je oczkami zlokalizuje, to patrzy na nie o sobie je ogląda.
No i od 3 tygodni wciska rączki do buźki a od wczoraj mega intensywnie (czyżby już ząbki?)
Kupiłam jej najmniejszy gryzak świata ;). W rączce go trzyma. Ale do buzi nawet jak trafi, to minę ma jakby jej ktoś krzywdę robił haha.



Od czwartku, 9.11 br jesteśmy na Górnym Śląsku u rodziców.
Podróż była ciężka. Do Wrocławia jeszcze jakoś w miarę. Ale później mieliśmy kryzys. I to aż taki, że byłam przekonana, że już na tym MOPie zostaniemy.. no koniec końców po butli mleka po tym jak zasnęła na rękach, udało się ją włożyć do fotelika i jechać dalej. Następny przystanek był tylko na siusiu nasze, Klara była w samochodzie, szliśmy na zmianę.
Obudziła się na bramkach w Gliwicach, zażądała mleka. Zjadła w foteliku 60 ml i zasnęła. A wszystko to w korku przed bramkami hihi.
Tylko staliśmy.
Zauważyłam, że jak jest ciemno a Klara nie śpi, to bardzo się niepokoi. Mimo, że nas słyszy.

U moich rodziców Klara śpi w łóżeczku. W moim łóżeczku!
Co prawda jest zniszczone ale to tylko farba. Wiosną planuję je odnowić. Niestety, łóżeczko ma wymiary 140x60 cm i nie ma obecnie do niego materaca. Mamy pożyczony, na tej części gdzie jest materac Klara śpi (w gniazdku jeszcze więc nie wędruje po łóżeczku) reszta jest obłożona grubym kocem.
Docelowo moi rodzice będą zamawiać materac dla Klarci, taki na wymiar specjalnie.
Z domu zabraliśmy też monitor oddechu. Nie mogłam go nie zabrać.

W pierwszy wieczór Klarę kąpaliśmy w misce, ale niestety okazało się, że nie do końca to się sprawdza. Klara jeszcze nie siedzi przecież, niby miała pozycję półleżącą, ale zrobiła mostek i mąż ledwo ją utrzymał.
Następnego dnia bratowa kupiła wanienkę, teraz Klara kąpie się w wanience w dużej wannie.

Bratowa odnalazła przewijak, co prawda jest zniszczony, ale mamy pokrowiec (nie wiem po co go wrzuciłam do tej walizki, ale to była dobra decyzja), więc nie przeszkadza nam to, że cerata jest popękana na bokach.
Mama zamówiła jeszcze 2 pokrowce na zmianę.

Zostało wyjęte krzesełko do karmienia żeby Klara mogła z nami być przy stole. Ale okazało się, że jeszcze jest za duże, tzn jego oparcie jest zbyt pionowe.
Ale to model sprzed 14 lat! Pierwsze plastikowe krzesełka!
My mamy ten sam model też peg perego, ale kupiony m-c temu i jego oparcie rozkłada się do prawie leżącej pozycji.


W sobotę, 10.11 Klara poznała resztę mojej rodziny, która nie była u nas w Poznaniu na chrzcie. Oni nawet jej nie widzieli, tylko na zdjęciach.
W sumie jest 25 osób..
Były to odwiedziny i małe party z okazji chrztu.
Klarcia dzielnie zniosła gości. Większość czasu była u mnie na rękach, trochę u męża.
Trochę przy gościach spała :) nawet w bujaczku była.
Wszyscy stwierdzili, że Anioł nie dziecko. A jak na koniec (przed kąpielą o 21) zaczęła płakać, już ze zmęczenia, to kuzynka moja "to żyje! I potrafi nieźle płakać" :) bo do tej pory Klara była cichutka :) na sam koniec pozwoliłam kuzynce wziąć ja na ręce. Wcześniej bałam się ataku kolki itp. Już mieliśmy taką sytuację.
No i obowiązkowo chrzestny też musiał ją mieć na rękach - niech się chłopak uczy ;)

Klara uwielbia swoją 14l kuzynkę. Z wzajemnością :) moja Bratanica w piątek ponad godzinę się bawiła z Klarą na kocu na podłodze.

Ogółem jest zupełnie inaczej niż u moich teściów. Może dlatego, że moi rodzice mają już dwójkę dzieciaków? I mieszkają z nimi w domu?

Mieliśmy pierwszą próbę w chuście. Oprócz tego, że Klara usiłowała mnie zjeść i nie podobały się jej schowane rączki to nie było źle.

U dziadków na Śląsku!



Inne NOWOŚCI:
09.11 równo w 3 m-cu Klara sama przewróciła się z brzuszka na plecki!!
10.11 słyszałam pierwszy głośny śmiech Klary! Pierwszy raz, rozbawiła ją moja ciocia (była nauczycielka hihi) więcej się to nie powtórzyło.

Strasznie szybko to przeleciało. W środę wracamy już do Poznania :(

Następne odwiedziny tutaj na Boże Narodzenie.

poniedziałek, 22 października 2018

Szczepienie w przychodni :)

Klara miała drugie po szpitalu szczepienie, a zarazem pierwsze wg kalendarza szczepień. 16.10.2018 :)

W naszej przychodni po przyjściu, ogarnięciu malucha i dopytaniu kto ostatni, odbywa się ważenie dzieciaków.
Przy okazji można sprawdzić też ile bobas ma cm, ale tylko niemowlak, bo miarka jest do 75 cm hihi. Zmierzyli też obwód główki (38cm). Myślałam, że więcej pomiarów będzie, a tu nic. Ale może teraz się już nie mierzy aż tak dokładnie dzieci.

Następnie wg kolejności jest kwalifikacja do szczepienia.
Najpierw wywiad, później badanie przez pediatrę i ew odpowiedzi na nasze pytania.
Tym razem dostaliśmy skierowania na:

- - usg przezciemiączkowe (pani doktor powiedziała, że trzeba sprawdzić czy wszystko jest w porządku ze względu na niską wagę urodzeniową).

- - skierowanie do poradni okulistycznej - generalnie nie ma potrzeby żeby szła, ale jakiś czas temu zauważyliśmy, że Klara trochę zezuje no ale to normalne podobno u niemowlaka; jednak my z mężem mamy problemy ze wzrokiem i chcielibyśmy sprawdzić wszystko żeby potem nie było wyrzutów (ja od 10mca nosiłam okulary).

I jeśli wszystko jest ok, to wychodzimy do poczekalni i znowu wracamy do pokoju gdzie odbywa się ważenie i mierzenie. Tym razem na szczepienie.

Klara dostała 2 szczepionki - wzw B trzecią dawkę i drugie 3w1: IPV (polio); Hib i DTP (błonica, tężec i krztusiec) w oba udka.
Trzymał ją mąż za nóżki i rączkę, ale na kozetce. Ja tuliłam buźkę, mówiłam (choć pewnie nie słyszała) i po - podawałam smoka i niestety dmuchałam w usta, bo się nam zaniosła dość konkretnie. Pielęgniarka powiedziała, że to normalne i że w zasadzie nie muszę dmuchać bo sama ten oddech złapie. Kurka no ja się przeraziłam. Bo to był płacz taki zupełnie inny no ;( bólowy.

Ale babka jest całkiem fajna, ma podejście do dzieci, jest miła i w ogóle zachwycona tymi maluchami :D


Następne szczepienie w połowie listopada :)

Jesteśmy 6 dni po szczepieniu i nic się nie działo, nie było gorączki, na udkach nie ma śladu.

wtorek, 16 października 2018

Klara na Cytadeli

Jako że nasz poznański tabor autobusowy to pojazdy niskopodłogowe, łatwo się poruszać nimi po mieście.

Klara swój autobusowy pierwszy raz miała mając 7tyg. Pojechałyśmy sobie na cytadelę.
W zasadzie nie musiałam jechać z nią ale musiałam dokonać rezerwacji restauracji na moją familię. A że nie mogłam się dzwonić.. To wiecie.. Nie przyszedł Mahomet do góry to góra przyszła do Mahometa ;)

Trafiłam na cudowną pogodę, choć chłodną.
Klarcia zasnęła w autobusie i w zasadzie przespała całą kilkugodzinną wyprawę.
Cytadela jest idealnym miejscem do spacerów. Jak się zmęczymy, to umberto czeka :)

W zasadzie by poruszać się po mieście Klara potrzebuje:
- Swojego miejsca (w naszym przypadku wózek)
- mleka i wody (2 porcje mm + 2 porcje wody gorącej w kubku termicznym + trochę wody zimnej w razie w) oraz śliniaczka
- ubranek na zmianę
- pampersów, mokrych chusteczek i podkładu
- kocyka grubszego
- wygodnego ubranka
Pod wózkiem mam zawsze przykrycie od gondoli i folię od deszczu.
Zabieram również książeczkę zdrowia córeczki i - od niedawna - przytulankę.

Teraz kilka organizacyjnych spraw..
Do autobusu wjeżdżam środkowymi drzwiami przodem wózka, raczej na koniec.
Jak już wszyscy się wepchną.
Stawiam go budką w stronę kierowcy i blokuję koła.
I ot cała filozofia.
Wyjeżdżam tyłem, czyli najpierw wychodzę ja, następnie wyjeżdża wózek. Inaczej często małe przednie koła wchodzą pomiędzy krawężnik a autobus i nagle drzwi zamykają się na nas lub wózku. I te kółka się blokują.. Nikt nam nie chce czy nie może pomóc.. No i później nerwy tylko są niepotrzebnie.

Klara pierwszy raz w autobusie

Klara pierwszy raz na cytadeli.

I pomyśleć, że busem jechaliśmy jakieś 15 min.. Ehh tak blisko a tak się nie chce...



PS dziś mieliśmy szczepienie i moje biedne maleństwo jest ledwo żywe :(

czwartek, 11 października 2018

Pierwsza podróż Okruszka!

Nasza DWUMIESIĘCZNA już Kruszynka ma za sobą pierwszą dłuższą podróż poza dom.
Pierwszą podróż poza miasto Poznań.
Pojechaliśmy do Zielonej Góry do rodziców męża na urodzinki. Klara miała 8 tygodni.

Mieliśmy już pojechać wcześniej, jednak nie składało się. A może to i dobrze ;) Dzidzia jest starsza i już oswojona z nowym fotelikiem samochodowym.
Ponieważ podróżujemy z nią po mieście.

Często rodzice boją się podróży z takimi bobaskami.
Przyznam szczerze, też się bałam. Bałam się, że w najmniej odpowiednim momencie, Klara zacznie płakać na jedzenie, a my nie będziemy mogli jej podać mleczka.
Ponieważ trasa wiedzie autostradą, nie zawsze jest możliwość zatrzymania samochodu już teraz natychmiast. A głodna Klara = wściekła Klara czyli wrzask nie z tej ziemii ;)
Poza tym, bałam się, że dostanie ataku kolek i potem wszyscy będą na mnie patrzeć jak na wyrodną matkę. Wszyscy uważają, że córcia ma kolki przez karmienie mlekiem modyfikowanym. Co nie do końca jest prawdą, ponieważ znam kilka mam kp których maluchy mają/miały kolki. Tak więc nie jest to regułą.
Ale do celu.

Pierwsza podróż naszej małej dziewczynki odbyła się w sobotę, 6.10.2018.
Wyjechaliśmy rano.
Gdy Klara słodko spała, my z mężem siebie przygotowaliśmy, zjedliśmy śniadanie i potem gdy się obudziła, zostało nam tylko nakarmienie Brzdąca, ubranie jej i zapakowanie do fotelika samochodowego.
Dzień wcześniej wieczorem wszystko spakowałam do małej podróżnej torby.


A więc co zabrałam?
pół domu hahaha
1) Akcesoria jedzeniowe:
- butelki wyparzone gotowe do użytku
- mleko modyfikowane cała puszka - nie dzieliłam na porcje, ponieważ mamy małego Głodomora w domku i często bywa tak że zje mniej a częściej więc nigdy nie wiemy czy zje np 90ml czy tylko 30. Oddzielne dwie porcje zabrałam tylko na czas podróży żeby szybko je przygotować
- wodę żywiec: przegotowaną (czyli tą na której robimy malutkiej mleczko, ciepłą w termicznym kubku - dwie porcje na dwa karmienia) i nową w butelce 1,5 litrowej (do zagotowania u teściów po przyjeździe)
- śliniaczek - nasz maluch często jeszcze ma za dużo w buźce i się leje a co za tym idzie, oblewa mleczkiem ubranko.
- szczotkę do mycia butelek (nie mam ochoty korzystać z .. czegoś ;) malutka ma swoją i już)

2) Ubranka
W sumie miałam 2 zmiany ubrań plus to w czym córeczka jechała plus dodatkowe body na długi rękaw oraz ubranka spacerowe.
Ubrania domowe:
- cieńszy komplecik body plus leginsy, 
- grubsze spodenki zapinane na ramionkach (wtedy dodatkowa warstwa na klatce piersiowej grzeje bobasa), 
- 2x body z długim rękawkiem.
- bluzę dresową, 
- czapeczki dwie: jedną wiązaną pod szyją którą Klara dostała od blogowej cioci Ani i jedną cieńszą
- grubszy pluszowy kombinezon
- cienki dres jednoczęściowy

3) Pieluszki
- 12 pampersów plus paczka mokrych chusteczek
Z niemowlakiem nigdy nic nie wiadomo. Często bywa tak, że zakładam świeżego pampersa i nagle bum! siku albo kupa :)
- 2 pieluszki tetrowe i jedna była w bujaczku

4) Inne:
- Kocyki grubsze 2 jeden ocieplany, drugi pleciony jesienny i cienki do samochodu
- Otulacz
- 3 podkłady jednorazowe babydream
- Zabawki (żeby starsza kuzynka mogła się "pobawić" z Klarą) oball z kuleczkami, słonik, karty kontrastowe czuczu - koniec końców nic się nie przydało ;) bo to jeszcze nie ten etap ale czasem malutka reaguje na dźwięki, a Ola się domaga żeby "coś" z małą robić
- Ulubiona przytulanka (obowiązkowo!) jechała z nami już w samochodzie, 
- Ulubiona zabawka - pluszowa sowa którą mamy przy przewijaku i Klarcia coraz częściej ją próbuje "zagadać" - towarzyszyła nam (tak jak w domku) podczas przewijania
- Szczeniaczek na dobranoc - melodyjki które towarzyszą nam przy karmieniu czy też usypianiu.
- Smoczek lovi x2 (spacerowy plus nowy domowy)
- Gniazdko (plus pieluszki które w nim były, jak zwykle w domu

5) Sprzęty:
Wózek
Bujaczek leżaczek

6) Leki:
- czopki rokurczowe na ataki kolkowe
- espumisan
- paracetamol w czopkach

7) Inne obowiązkowe
Fotelik samochodowy co jest podstawą podróży
Książeczka zdrowia Klary (Matylda jest na stałe na rączce wózka)



Do samochodu spakowałam posiłek Klary na drogę: porcje mleczka, wodę ciepłą i zimną oraz butelki.
W torbie od wózka miałam dodatkową zmianę ubranka, pieluchy, chusteczki mokre i podkład do przewijania. Ale to jest stałe niezmienne.

Gdy Klarcia spała, mąż wstał pierwszy, spakował do samochodu sprzęty.
Później wstałam ja, zjadłam śniadanie oporządziłam się i powoli budziliśmy Bobasa.

Karmienie, przebieranie i z chwilą gdy mąż ją włożył do fotelika.. Ulała hehe. Prosto na fotelik. Ale szybko szmatką ogarnęłam. 
Na drogę Klara miała na sobie body z krótkim rękawem, tshirt, jeansy, cienkie skarpetki i kapcioszki.

Oczywiście spacerowy smoczek plus pan muślin obowiązkowe.
Tym razem Klara nie zasnęła w samochodzie od razu.
Dosyć długo patrzyła a to na zabawkę a to na cienie padające od słońca. Aż w końcu wyjeżdżając z Poznania zasnęła :)
Wydawało mi się, że jest chłodno a ona śpi i będzie jej zimno. Przykryłam więc Klarę cienkim kocykiem. 
Gdy po 2g się obudziła, okazało się że jest spocona :(
Obudziła się idealnie, gdy byliśmy na parkingu McDonald i skończyliśmy jeść lody.
Tym razem mleczko dostała "siedząc" za kierownicą hihi.
Po odbiciu, chwilę pochodziliśmy po parkingu i ponownie została włożona do fotelika.
Resztę drogi  raz spała raz nie.


Po przyjeździe na miejsce niestety została obudzona. Nikt się nie przejmował, że bobas śpi.
Po wyjęciu z fotelika i rundce po domu zrobiła się niespokojna. Zaczęła płakać. Nowe, zupełnie nie znane otoczenie..
Następnym razem zrobimy to inaczej.

Uspokoiła się w pokoju gdzie ją nakarmiłam, przebrałam bo okazało się być ciepło. 
W swoim gniazdku 15 min drzemała.
Później przeniosłyśmy się do pokoju, Klara wylądowała w bujaczku i zabawiała ją starsza kuzynka.
Gdy się zmęczyła, poprostu w nim zasnęła. Ale ja albo mąż byliśmy obok i mówiliśmy do niej.
Częściej niż zwykle domagała się mleczka (choćby dla samego pociumkania) i bardzo nie podobało się podrzucanie przez babcię. My tego nie robimy, więc dziecko tego nie znało.
Poszliśmy na mały spacer, przydała się tylko bluza - było ciepło.


Butelki myliśmy i wyparzaliśmy tak jak w domu, w garnku. Po wyjęciu z wrzątku na jednorazowe ręczniki i już.
Zaraz po przyjeździe zagotowałam wodę dla naszego Maluszka, żeby mnie później nie zaskoczyła tym, że chce jeść a woda wrząca.

Podróż powrotna była już łatwiejsza.
Zmieniliśmy dziecku ubranko - jechała w samym body na długi rękaw i w spodenkach.
Ponieważ jadąc do jeszcze ją okryłam i przy wyjmowaniu na mleczko okazała się spocona, teraz postawiłam na cienki otulacz bambusowy.
Jakieś 15-20min przed wyjazdem nasz Okruch został nakarmiony i przewinięty.

Zasnęła przy wyjeździe z domu dziadków, po drodze obudziła się "na smoka" (jak dobrze że jest łańcuszek do smoka :D ) i spała dalej. Aż do wejścia do domku swojego :)

Aa, podróż była tak krótka że nie było potrzeby przewijania Malutkiej.
W razie czego miałam podkład pieluszki i chusteczki pod ręką i byłam gotowa na parkingu w samochodzie zmienić pieluchę. Już to robiłam, to nie nowość dla mnie.

Tak oto nasza Podróżniczka ma za sobą pierwszy długi wyjazd.

W listopadzie czeka nas ok.5g podróż. Do drugich dziadków.
Wtedy będzie ciekawie ;)

PS. Dziś Klarcia ma 9 tygodni!
W sobotę wielki dzień - chrzciny.

piątek, 5 października 2018

Klarcia i pierwsze spotkanie z łabędziem ;)

Tym razem wycieczka była trochę dłuższa. Wybrałyśmy się nad jezioro.


Najpierw z domku na autobus - całe 15min marszu.
A potem 50min autobusem, przesiadka i następny autobus (na 3 przystanki).
Ten następny autobus po przesiadce przyjeżdża taki hmm starszy - jeden z pierwszych niskopodłogowych. I albo kierowca nie chce opuścić nam autobusu w bok, albo nie może.
Przy wsiadaniu w stronę jeziora bez problemu weszłam z wózkiem.
Natomiast przy wysiadaniu i wsiadaniu przy jeziorze był problem. Nie ma przystanku tylko wsiada się z poziomu jezdni. Zapomniałam, że trzeba zablokować przednie skrętne kółka. Bo jedną ręką trzeba trzymać wózek a drugą dziecko żeby nie wypadło! :/ A kółka jak to kółka, każde w swoją stronę. Tak więc na przyszłość, zablokowane kółka nie rozjeżdżają się w różne strony.

Również zabrałam wszystko do jedzonka tak, żeby Klara nie była głodna.
2 porcje mleka plus 2 butelki jedna z zimną wodą, druga z wrzątkiem.
Plus pieluszki - standardowo. Zawsze pod ręką.
Tym razem wzięłam cieplejszy kocyk, bo jak to nad jeziorem  - wieje i szybko robi się chłodno.

Zabrałam też jedzonko dla łabędzia. Tak jak z Rysiem, tak i z Klarcią będziemy karmić łabądka.

No i tak Klara zaliczyła na śpiocha spotkanie z łabędziem :)
Późną wiosną będziemy jeździć tam stópki moczyć!
Spotkaliśmy się z Zosią, Szymkiem i ich mamą, od której Klara dostała ekstra czapę!


czwartek, 27 września 2018

SIEDEM TYGODNI

Minęło 7 tygodni.
Klarcia zaczyna się zmieniać. Coraz częściej widzimy z dnia na dzień zmiany.
Już nie jest taka kruchutka, chociaż jeszcze nóżki takie chudzieńkie ma. Robi się bobaskiem.

Od kilku dni kąpiemy ją już bez pieluszki. Ale nie zawsze. Czasem ma taki niepokój, słychać jak niespokojnie oddycha, więc szybko opatulamy ją tą pieluszką. I spokojna jest.
Pirzez kilka pierwszych kąpieli spała w wanience!
Przy kąpieli jak już jesteśmy, to powiem Wam, że mieliśmy kilka sytuacji, że tuż po włożeniu do wody plum.. kupka hihi.
Zdarza się i tak :)

Mamy taki rytm, mleko -> kąpiel (tata kąpie) -> smarowanie i zakładanie piżamki (to robi mama)-> mleko cd -> usypianie na noc (przeważnie usypianie i dokarmianie to już moja rola).



Moja słodka mała dziewczynka wyrosła z rozmiaru 44, 50 ma dobre, niektóre 56 już też są ok. Jedynie z pepco czy auchan piżamki są duże a body za małe :/. Cieszy mnie to bardzo bo masa ubranek na nią czeka.


Była ostatni raz położna, 20.09 br.
Klara wtedy ważyła 3200g.
Obgadałyśmy wszystko i jeszcze więcej, była ponad godzinę. Super babka, żałuję że przychodzi tylko kilka razy.
Poczułam się lepiej, spokojniejsza się zrobiłam.


Mamy za sobą pierwsze szczepienie!
25.09br.
Wzw B. Klarcia była ostatnia w kolejce tego dnia. Najpierw ważenie - 3800 :)
U pediatry na kwalifikacji biedna płakała, bo ją obudziliśmy. Prawie godzina czekania, w końcu zasnęła.
Tam oczywiście rozbieranie, badanie.
Jak się już uspokoiła, trochę czekaliśmy na samo szczepienie.
Mąż został oddelegowany do trzymania małej. Ale okazało się, że nie trzeba jej trzymać, bo leżała na kozetce, tylko musieliśmy jej trzymać rączkę i nóżkę. Już podczas układania był płacz bo to przecież zamach na jej wolność..
A potem tak płakała że przez chwilę aż się zanosiła. Jednak szybko mąż ją utulił, ja jeszcze ogarnęłam dokumenty i też ją trochę tuliłam.
Szybciutko zasnęła.
Całe popołudnie była śpiąca.
Ale nic się nie pojawiło. Żadne gorączki itd.


Nie śpiąca Klara = marudna Klara.
Niby leży, ale szybko się jej samej nudzi.
Coś tam próbujemy z nią robić ale nie bardzo się da.
Taki głupi ten etap, bo jest już aktywna po karmieniu, nie śpi, ale mam odczucie że jeszcze nie widzi dobrze. Bo niby średnio zwraca uwagę na zabawki, mamy kontrastowe czaro-białe karty i mrB termoforek, ale no coś nie bardzo jej to pochodzi.
Nie umiem jej nosić na rękach.
Przodem do mnie nie da się, jest taka wiotka. Główka jej lata jeszcze. Bardzo szybko się denerwuje, płacze.
A tyłem do mnie też jeszcze ciężko.
Bo ta głowa ciężka. A w pionie powinniśmy ją nosić żeby to wszystko ładnie schodziło w dół..(kupka ;) ).
Nie planowałam zakupu maty edukacyjnej, bo z doświadczenia wiem, że dzieci się prawie wcale tym nie interesowały - a to dodatkowe (nie małe) koszta.
Nie mam też karuzeli - nie wiem czy na nasze łóżeczko się da ją zamontować to raz - dwa nie wiem, czy by się tym zainteresowała. Jak zabawka gra, to się nie interesuje chociaż słucha.
Dostaliśmy szumisia - niestety (jeszcze?) na nią nie działa. Ale też nie była do niego przyzwyczajona. Do tej pory krzystaliśmy z konika morskiego grającego melodyjki (przy zasypianiu) plus z owieczki z bijącym sercem (ale to też nie działało).
Na bujaczek jest jeszcze za mała. Nie zdaje on egzaminu ;( co mnie smuci bo 7 lat schowany, nowy wręcz, czekał na kogoś.. jest zbyt lekka i drobna do niego.
Po cichutku myślę o innym..o tiny love

Ale! Zaczęłam jej czytać książkę.. "Masza i Niedźwiedź" którą uwielbiam.
Jak jest fatalna pogoda, nie da sie wyjść na spacer, albo jak ma czas na tulenie to siedzę i czytam. Albo poprostu jak pije mleczko.



W dzień nie zawsze zaśnie sama, często trzeba jej pomóc - siadam przytulam i już przysypia. Albo śpi u nas na łóżku na kołdrze.
Ale cwaniara jest, bo nie zawsze zaśnie tylko czuwa ;) położona często 10 min później się budzi hihi. Naładowana! :)
Ale są chwile ze śpi ładnie i godzinę!
Ogółem noce śpi w łóżeczku, w gniazdku (Nobla temu kto je wymyślił!!).
W ogóle w gniazdku jest wszędzie i bardzo go lubi. Nam też np łatwiej ją potem przenieść do łóżeczka.
Na spacerach też nie zawsze śpi.
Od weekendu śpi w śpiworku i jest dobrze. Ona ciepła, ja spokojna że się nie odkopie.


Nocny sen - postanowiliśmy jej sami nie budzić na jedzonko, tylko czekaliśmy aż się sama obudzi. Niestety budziła się ok 3 (od 22) ale za to potem rzucała się na butelkę i do rana co godzinę jeść bo głodna.
Wróciliśmy do stałych pór. Tak co 3,5-4g. Pobudka.
Ale jakby po kilku dniach zaczyna się to normować i budzi się sama ok 2:30, 5:30, 7:30 lub max 8:00.

Przeszliśmy całkowicie na nowe mleko, bebilon comfort.
Kolki są, ale pojawiają się rzadziej. Mamy czopki rokurczowe od lekarza, w razie w podajemy. Już nie czekamy aż to się rozwinie. Nie chcemy jej męczyć. Bardzo się boję, że przepukliny dostanie od takiego płaczu.
Dwa dni było spokoju i znowu atak :(
Tak bardzo mi jej żal.. Nie umiem jej uspokoić nie podając leków.
Ale idzie ku dobremu!


Czas na porcję fotek..
A trochę tego jest, bo jestem nieobiektywna i najchętniej wrzuciłabym tu te 3tys hihi ;)


Wieczorową porą.

Gniazdko i łóżeczko..
Czasem sama w łóżeczku zaśnie.
Ale nie zmuszamy jej do tego.

Oprócz Maszy pokazujemy karty kontrastowe czuczu.
Termoforek mrB pomaga przy 
bolącym brzuszku.

Pierwsze spacery tylko we dwie!

Moja mała śliczna Księżniczka jest całym moim światem i nie wyobrażam sobie żeby jej nie było.