sobota, 18 lipca 2020

Kapryśne pogodowe dni

Dramat z tą pogodą.
Dwa dni były w miarę, z czego jeden dzień do południa super upalny a my zamiast na plaży, byliśmy w Łebie w mieście.
Chcieliśmy na plażę, ale nie było się gdzie wcisnąć. Dramat.
Obejrzeliśmy miasto i zdecydowaliśmy się pojechać na ruchome wydmy.
Z info z punktu wycieczek wiedzieliśmy, że droga dla wózków jest fatalna więc nastawiłam się na to że zrobię 11 km z młodą na sobie.

Chcieliśmy podpłynąć statkiem. Ale koszt w obie strony to 130 zł (3 km płynie).
Więc szliśmy.
W połowie drogi wydawało się że grzmi.
Ale uparłam się iść do końca.
Wyszliśmy na wydmy i jak nie huknie! Kurrrrde. Zawał!
Zrobiłam kilka zdjęć i biegiem na dół. Już padało. Grzmiało, wiało, padało całą drogę powrotną.
Przemoczeni byliśmy aż do bielizny.
Tylko Klara miała nogi mokre, od góry była okryta.

Od wczoraj pogoda ciut lepsza, ale bez bluzy na plaży się nie da. Zwłaszcza, że Klarcia nie siedzi w miejscu, tylko biega głównie przy wodzie.

Do tego ma katar ogromny i wczoraj miała stan podgorączkowy :(


Wczoraj mieliśmy też dzień bez drzemki!
Pobudka o 9 i padła po kolacji o 19:50!


Dzisiaj już powrót ;(
Oczywiście do poniedziałku zapowiadają mega pogodę :(

Łeba - ruchome wydmy...



Tak ukrywałam
Klarę żeby chociaż
częściowo była sucha.







Wczoraj, Rozewie latarnia.
I plaża poniżej latarni.





A
pod wieczór Byliśmy już na "swojej"plaży.





Dziś już jest ciepło!!! Ehhhh. 

chciałam zostać jeszcze ze 2 dni, nie dość że nie ma miejsc to jeszcze martwię się o Klarę.
Nie ma kataru, ale zaczyna pokasływać 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz