My jeszcze u dziadków na Śląsku.
Nie wiem, serio, nie mam pojęcia, jak my wrócimy do domu. Nie będzie psa, nie będzie ogrodu, nie będzie wylegiwania się na leżaku w cieniu obok bawiącej się Klary.
Kuzyn już coraz mniej bawi się z młodą, a ona za nim jak ćma.. Ale on już ma 11 lat, ciężko oczekiwać, że będzie się z trzylatką bawił ;)
Klara przy upałach wchodziła z nami do basenu, ale potrafiła się też bawić wiaderkiem i wodą wlaną do taczki. Albo wodą wlaną do "dziurek" materaca dmuchanego. Tam kąpała wszystkie swoje zwierzaki - figurki.
Praktycznie cały tydzień spędziliśmy przed domem. Wczoraj byliśmy w restauracji wieczorem całą rodziną. A dzisiaj pojechaliśmy do parku zdrojowego na plac zabaw.
Nie jest idealnie. Nie nie. Moim rodzicom nie podoba się wiele rzeczy, np z wychowania Klary, ale najwięcej przykrych słów słyszę na temat swojego wyglądu. ;( Niestety, ostatnie wydarzenia - praca, niedogadywanie się z mężem i problemy z zachowaniem Klarci, sprawiło, że zaczęłam zajadać stresy. Nie jest źle ale super też nie. Jednak to raczej nie powód, żeby mi kazania walić raz po raz i umawiać mnie bez mojej zgody do natur house (tam moja mama się odchudza już kilka lat). Wieczorami ukrywam się trochę przed rodzicami..
Do Poznania wracamy w czwartek.
--------------------------------------------
Patrząc na Klarę zastanawiam się, jak będzie wyglądało to jej przedszkole. Mam wrażenie że ona jest czasem na etapie dwuletniego dziecka, a nie trzyletniego. W niektórych momentach czasem jest nawet mądrzejsza niż 3 latek. A w niektórych mam takie odczucie, że jest jak dwulatek. Ciężko mi to opisać.. na przykład kwestia rozbierania się, czy wciągania na siebie ubrania. Niby wie co z czym, ale nie chce tego robić. Krzyczy i awanturuje się, żebyśmy to my jej to zrobili, czyli na przykład w ciągnęli te spodnie. Albo kwestia butów był moment, że sama pięknie te buty odpinała z rzepów i ściągała, a teraz nie chce nawet ich odpiąć, ale ściągnąć i owszem. O wszystko jest walka - obiad nie taki, kubek nie ten, picie nie to. Klara, jemy obiad. Nie! Albo zaczyna jeść i pluje po drugim czy trzecim razie :/ zaczęła się bawić sama, 5 min ale dobre i to.
Niestety, jesteśmy tutaj ponad tydzień, a ona niby chce iść do babci ale i tak płaczliwym głosem woła nas. W nocy się budzi i nas woła. A łóżeczko dostawione do łóżka. No chyba, że śpimy razem w jednym łóżku, to śpi bez pobudki.
Boję się, jak będzie wyglądała kwestia odpieluchowania. Ostatnia próba była w Boże Ciało. Później była dwutygodniowa blokada - nie dawała nam dotknąć tej pieluchy. O smoku to już nie wspomnę, bo jak mnie nie było, to bardzo sobie rekompensowała moją nieobecność, domagając się go non stop. Dopiero to u rodziców ponownie go ograniczyliśmy tylko do snu. I po zaśnięciu wyciągam jak sama go nie wypluje.
Myślę i myślę..Neurolog dziecięcy?! Psycholog?! Albo tylko i aż terapeuta SI?
Jedynie na plus zmieniło się to że bardzo mocno ograniczyło się bicie i gryzienie nas.
Myślę, że warto zasięgnąć rady doświadczonego psychologa.
OdpowiedzUsuńBo wiele latach to jedno, a dojrzałość emocjonalna to drugie. Masz wątpliwości, warto je sprawdzić. Czasem dziecku wystarczy miesiąc lub dwa żeby nabyć jaką umiejętność, która wcześniej była nie do przejścia. Ważne, żeby to była osoba z doświadczeniem i umiejętnością współpracy z dzieckiem, bo to wcale nie takie oczywiste. U nas dwa takie spotkania, w naszym domu, w komfortowych dla dziecka warunkach dużo nam dały.
Spotkanie z terapeutą SI też może być pomocne, choć ja bym raczej zaczęła od psychologa. Trzymaj się ciepło.
No właśnie był moment, że próbowałam nas umówić do terapeuty si. Ale wakacje są i pod tym kątem jest dramat. Już byłam umówiona nawet ale musiałam iść do szpitala. A chciałam żebyśmy byli oboje z mężem.
UsuńDzięki za podpowiedź.