Mamy za sobą pierwszy tydzień w pracy. Codzienne jeżdżenie, wieczorem pakowanie się... Chociaż mam wszystko przygotowane, rano tylko dokładam jedzenie i robię picie. Wyrabiamy się w godzinę po wstaniu. Tzn 50 min+dojście do autobusu.
Zaczynamy wpadać w jakąś rutynę.. Tak myślę.
U młodego wcale nie jest łatwo. Pierwsze trzy dni było całkiem spoko. A potem wróciły jego straszne histerie. Jak tylko mama czy tata się odsuwali na parę centymetrów, ten wpadał w ryk :( a co za tym idzie, Klara też od razu robi się niespokojna, chce na ręce do mnie. W czwartek skończyłam z nimi obojgiem na kolanach. Młody prawie godzinę ryczał.
Bardzo bardzo było mi żal Klarci, bo ona nie za bardzo wiedziała co ma ze sobą zrobić, ten prawie bez przerwy płakał. Miałam ochotę uciec. Serio. Zabrać Klarę i w nogi, jak tylko mama dziecka wróci. Ale przetrwałam. Całą drogę do domu przepłakałam. Chyba z emocji ;) w dodatku było deszczowo, zimno, szaro, smog i mgła wisiały nad miastem.
Zabieram tam Klarci jej zabawki, ale ona nie chce się nimi bawić. Młody nie ma za dużo zabawek, jakieś takie no nijakie są. Ale ona się bawi. Chociaż najczęściej siedzi i się buja na bujaku little tikes.
Jest też piesek, niewidomy. Trzy światy z nim.. Eh.
W piątek 19.02 byliśmy kilka godzin sami z maluchem. (A rodzice wychodzą na 2g od początku). Klarcia padła na drzemkę. Udało mi się ją uśpić. Maluch oczywiście płakał, ale już nie tak bardzo bardzo. I przede wszystkim, zjadł obiad! To chyba mały sukces.. Bo nigdy nikt inny niż mama i tata go nie karmił. Bardzo się bałam, że jednak nie dam rady. Ale udało się podać ten obiad :)
Dojazdy są ciężkie. Nie będę ukrywać. Ale jest jedna przesiadka, na tym samym przystanku. Więc nigdzie nie chodzę. Prawie jakbym ciągiem jechała! Wysiadamy z autobusu i dwie minutki później nadjeżdża tramwaj. Tylko z przystanku niestety mamy ok 15-20 min marszu. Jest jeszcze możliwy dojazd autobusem, alee on jedzie dłużej. Plus że połowę czasu drogi z tramwaju, mamy za sobą wtedy. Bo przystanek autobusowy bliżej niż tramwajowy. W drodze do domu Klara zazwyczaj śpi w wózku. Całą drogę przesypia.
Zobaczymy co będzie dalej.. nie jest łatwo. Ale nikt nie mówił, że będzie. Do 1.03 jesteśmy 3g. dz. Od 1.03 ok 6/6,5g. dz.
Poczatki zawsze sa trudne, ale z czasem na pewno bedzie lepiej. Maluch przyzwyczai sie do Ciebie, zlapiecie wspolny rytm i porozumienie. I super, ze mozesz pracowac z Klara. Wydaje mi sie, ze nie kazdy by poszedl na taki uklad. Wiekszosc matek jednak woli zeby niania skupila sie na ich dziecku...
OdpowiedzUsuńMały się do Was przyzwyczai na tyle, że niedługo będzie płakać ale przy Waszym wyjściu- zobaczysz. Moim najgorszym koszmarem w pracy kiedy byłam nianią było to jak rodzic był w domu, dziecko o tym wiedziało a mimo to zamykał się w innym pokoju i nie wolno mu było przeszkadzać. I jak wytłumaczyć dziecku, że muszę wystarczyć mu ja kiedy mama albo tata siedzą w pokoju obok?
OdpowiedzUsuńTego się boję.. Mama jest na zdalnym... Ale chcemy to zrobić tak, że ona będzie wychodzić a jak tata go czymś zajmie to wtedy ona przemknie do pokoju na górze. My tam mało bywamy na górze więc jest szansa że młody się nie zorientuje. Mama ma wychodzić jak my będziemy na dworze ;)
UsuńPowolutku wszyscy przyzwyczaicie się do nwoej codzienności. Fajnie, że możesz być razem z Klarcią.
OdpowiedzUsuń