niedziela, 22 grudnia 2024

Aaale zaległości!

Zacznę od tego, że jesteśmy w miarę na bieżąco na insta. 

Klara całą jesień się trzymała, w połowie grudnia trochę chorowała. Ale! To było zupełnie inne chorowanie niż jeszcze rok temu! Aż nie do wiary. Było mniej, lżej, krócej. Z czego w szkole nie była całe 4 dni! 

Ogólnie nam się dziecko zmienia w trybie ekspresowym. Zaczęły się bunty w szkole (o domu nawet nie mówię), ale chodzi chętnie. Gorzej ze wstaniem, bo oczywiście wieczorem trzeba przedłużać ile się da. Prawie cały czas mąż ją wozi samochodem, później go zostawia i jedzie zbiórkomem do pracy. Popołudniu odbieram ja i często razem wszyscy wracamy do domu. W szkole ma dodatkowe zajęcia: plastykę i kulinaria. 

Na logopedii praca wre! Coraz częściej słyszymy "cz" nie "c"! Zaczęło się też kląskanie językiem! Czego nigdy nie było. 

Znowu Klara podjęła decyzję, że skraca włosy. 

Rośnie nam fanka detektywów Lassego i Mai!


Ale największymi sukcesami są: -

 samodzielne zakupy. Np obiadu w ulubionym miejscu. Dostaje kasę i ma sobie kupić ulubiony obiad. Wiadomo, że panie wiedzą po co przychodzimy :D ale no mimo wszystko idzie bez mamy, ja jestem dalej ale ją widzę

- częściej zagląda nam w talerze i próbuje, choć nie wszystko

- wyjście z mamą na korowód ulicy SW Marcin 11.11!

- wyjście z mamą na koncert Arki Noego! 90% w słuchawkach, ale stała sama, przy barierkach - ja byłam ciut za nią. Nie było kurczowego trzymania się mamy! Nawet były małe podrygi. 

Święta spędzamy u teściów w tym roku. 

Sylwester najprawdopodobniej w domu.

Grudzień minął migiem. Do świąt. 

Sesje wypełniły mi prawie cały wolny czas. 

Właśnie skończyłam ostatnią sesję zdjęciową świąteczną obrabiać.

sobota, 14 września 2024

Drugi tydzień zerówki...

 ... Przyniósł nam zebranie, trwające 2,5g! 

Nie wiem, czy wiecie, ale weszła w życie tzw "ustawa kamilkowa" (nowelizacja ustaw chroniących dzieci przed przemocą) i w związku z tym pani dyrektor musiała nam wszystko przekazać. A ona uwielbia być gwiazdą, gadać i takie tam. W związku z tym 1,5g gadała 🤦.

Potem byliśmy oglądać sale w których uczą się nasze dzieciaki. Następnie spotkanie z wychowawcą. Średnie, ale po udało mi się z nią pogadać w cztery oczy. 


W tym tygodniu Klara już zostawała do 14:45. 

Śniadaniówki wracają puste, co bardzo mnie cieszy. 


Ale chciałabym się z Wami jeszcze czymś podzielić. 

Jak teraz byłam latem tak długo z Klarą w domu, miałam okazję wnikliwie przyjrzeć się (czy też przysłuchać) jej mowie. Ogólnie z tym poszła jak burza. Gada non stop. Pyszczek się nie zamyka. Ale nie daje mi spokoju często "wychodzący" język przed zęby, czy też to że je mając otwartą buzię. Wszyscy mi mówili, żeby ją tych rzeczy nauczyć. Że jak to, 6 letnie dziecko nie je z zamkniętą buzią? Że jak to "wybrzydza" albo czegoś nie przełknie. No halo, a my dorośli? Też mamy tak, że nie jesteśmy w stanie czegoś przełknąć itd. 

Ale do brzegu. 

Czekałam na wrzesień, na to zebranie, żeby się też dowiedzieć co szkoła zapewni mojej córeczce. Ze względu na opinię i orzeczenie z poradni. Okazało się że przysługuje jej gdzieś pół godziny tygodniowo, niekoniecznie będzie to forma 1 na 1. Brak mi słów, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. No więc już nie czekałam, napisałam do naszej pani Agi, neurologopedy. Poprosiłam o konsultację. O diagnozę. O porozmawianie z naszą Klarą. Pomyślałam, że najwyżej powie, że byle tak dalej.

Byłyśmy więc w środę u pani Agi. I co wyszło? A to, że moja dziewczynka ma dużą wadę wymowy. (R mówi pięknie, tu jest problem z głoskami syczącymi: s, z, c, dz). I trzeba to opanować teraz, bo w szkole będzie za późno. Będzie źle wymawiać, źle pisać i czytać. Został zrobiony test 6 latka, który ogólnie wyszedł dobrze, jak na wszystkie problemy, z którymi Klara musiała się zmierzyć w swoim życiu. 


Miałam ogromnego farta, bo znalazł się dla nas termin w środy na 15:15! Zaraz po zerówce. Zjeść, siku, pić i przejść do gabinetu. 

Dziwi mnie, że skoro w przedszkolu miała dwie logopedie, nikt ani słowem nie wspomniał o wadzie wymowy. Żesz.. Już dawno byśmy działali. Fakt, nie jest za późno. Ale trzeba działać. My na koniec roku w przedszkolu dostaliśmy podsumowanie, wszystko nad czym trzeba pracować i takie tam. I ani słowa o tym. No przecież to było 1 na 1. Pani neurologopeda mówi, że tego nie dało się nie zauważyć. My rodzice to co innego. Mamy prawo nie wiedzieć. Ale nauczyciel w przedszkolu terapeutycznym, logopedycznym.. :( 

Odchorowałam to oczywiście następnego dnia. Ciśnienie, w nocy nie mogłam spać.. głowa pełna myśli, żalu itp. 

Ale działamy! Kasa jakoś się uzbiera. 


Wczoraj odebrałam Klarę zmęczoną, marudną, ciągle na nie. Wieczorem doszła gorączka. Co 8g wraca. Na razie nie wiemy z czego. Dziś ogólnie jest dziecko jak zdrowe. Tyle że co ok 8g jest 38,5. Jeśli do poniedziałku nie minie, pediatra. 

Dobrego weekendu! U nas 🌧️.

Wczoraj po wyjściu ze szkoły.

PS. Agatko, tak, szkoła prywatna. W tym samym nurcie, kierunku co przedszkole. 






poniedziałek, 2 września 2024

Zerówka!

 No i mamy początek roku szkolnego! 

W tym roku, Klara poszła do zerówki, w szkole. 

Rozpoczęcie mieliśmy na 8:30. Zbiórka pod szkołą, a po dzieciaki wychodziła wychowawczyni. Po kolei każdy się przedstawiał i dostawał kotylion ze swoim imieniem. A potem ustawiali się w pary i razem szli już do sali. Z tego co wiem tam się rozbierali z ubrań wierzchnich (rano było chłodno) i było przedstawienie o lesie. A potem troszkę siedzieli rozmawiali z panią wychowawczynią oraz mieli chwilę na zobaczenie okolicy swojej sali. 

Dzisiaj było tylko półtorej godziny. A od jutra Klara zostaje od 8:00 do około 12:00. 

W środę mają pierwszą wycieczkę i będą w szkole dopiero (po wycieczce) przed 14tą. 

Dzisiejszy dzień był ogólnie spoko. 

Klarci się podobało poszła uśmiechnięta! i nawet nie miała czasu pożegnać się z mamą. Przed wejściem zdążyła mi tylko pomachać :D 

W swojej grupie ma trójkę dzieciaków z którymi chodziła do przedszkola. W sumie w grupie jest osiem dzieciaczków. Jest też nowa wychowawczyni.

Wszystko spoko tylko od jutra czeka mnie przygotowanie śniadaniówki na drugie śniadanie.

Od piątku będę wykupywać obiady dla Klary która będzie przywoził do szkoły catering. Taki catering obsługuje całą szkołę i wszyscy zamawiają od nich jedzenie. W szkole nie ma gotowania dla dzieci, tak jak było w przedszkolu. 

Właśnie na jutro zrobiłam pierwsze gofry, bo Klarcia nie je zbytnio pieczywa. A kanapek w ogóle. 

Więc wstępnie na jutro będzie miała gofry pszenno orkiszowe, z odrobiną czekolady i kawałkami granatu który uwielbia. Wstępnie do tego jeszcze jabłko i chyba kabanoski. To dla mnie nowość. :)


Moja panienka! 

Kiedy to minęło?!
Dopiero była taka malutka... A tu już szkoła! :O

A jak u Was początek nowego roku szkolnego?





wtorek, 30 lipca 2024

Uzbierało się..

Piszę i piszę i ciągle coś ;)

W niedzielę wróciliśmy z ZG.




U nas różnie. Raz na wozie raz pod wozem ;)

Klara skończyła przedszkole z końcem czerwca, lipiec wolny. 

Koniec przedszkola był chorobowy - oskrzela. Ona się wykurowała, choć byłam pewna że to nigdy nie nastąpi. Potem chorować zaczęliśmy my z mężem. Na 4 dni przed wyjazdem na Mazury lekarz orzekł: oskrzela. Dostaliśmy leki i pojechaliśmy ;) Łatwo nie było. Oj nie. Połowę urlopu byliśmy jeszcze chorzy..

A ja miałam 40ur. Byli moi rodzice i teściowie. 

Na Mazurach było super! Kocham! Mogłabym tam mieszkać. Przeżyliśmy tam jedną ogromną burzę, taką mega nawałnicę. Jechaliśmy do naszego pensjonatu. 20 km z sercem w gardle, w ogromnej ulewie, burzy i spadających gałęziach na jezdnię. 

Zwiedziliśmy kilka nowych miejsc (zamek Reszel i SW Lipka, zamek Ryn). Byczyliśmy się nad jeziorami i przy basenie. 

Klara zachwycona wyjazdem, ona jest dziecko wody, więc wiadomo, że będzie super.

Zrobiła się też samodzielna. Sama nakładała sobie jedzenie ze szwedzkiego stołu, z piciem musiałam pomagać, bo były duże dzbanki. Sama chodziła na plac zabaw, widziałam ją z okna. Nie zawsze, ale bywało tak. Jednak basen bardzo kusił, obok jeszcze wyjazd z posesji na ruchliwą drogę. To tylko 5l dziecko. Wiadomo.

Miała okazję kierować tramwajem wodnym :) ależ była radość! 


Jezioro Śniardwy.
Klif w Szerokim Ostrowiu.



Burza nadchodziła nad jezioro Czos

Próbowałam SUP! 
PIERWSZY RAZ W ŻYCIU. 

RYN - jez Ołów

Zwiększanie zamku Ryn

Lasek. Dobry lasek.
Nasz pensjonat miał hamaczki 

Mrągowo

Tramwaj wodny!
 (I resztki malunków na buźce z rana z festynu).

Pierwsze gokarty!

Rejs statkiem pirackim w Mikołajkach.



Plaża wiejska. 
Ratownicy obecni!

Zamek Reszel i moja mała wiedźma ;)

Św Lipka

Śniadanko!

Mikołajki

Nasz pensjonat miał staw i rowerki wodne :)


Ja, po miesiącu załatwiania i testowania, mam w końcu aparaty słuchowe. Nie macie pojęcia jaka to dla mnie radość. Nie jest idealnie, ale jest bardzo dobrze. I nie było prawdą, że nie nadaję się na to by mieć aparaty. Chociaż być może ostatnia ogromna infekcja spowodowała, że jednak mi przysługują. Trafiłam też do audiologa, który mnie pokierował dalej. To jest też ważne. 

Wracając jednak do życia ;) 

Klarcia od września zaczyna zerówkę. Będzie już w szkole, gdzie najprawdopodobniej pójdzie za rok do 1 klasy. Wraz z nią idzie 4 dzieci z obecnej grupy. 3 prawdopodobnie będzie nowa. 

- - Wczoraj (29.07) Klara miała szczepienie min. Krztusiec. Noc była spokojna, za to dziś gorączka. I śpi. Przy okazji było mierzenie i ważenie:

Waga: 19kg 

Wzrost 112 cm. Ubranka na 122 zaczynają być dobre. 

4.08 wyprawiamy Klarci urodziny na sali zabaw. Ona bardzo o tym marzyła. Wybraliśmy małą salkę, tylko dla naszego ekipy. Tematyka: frozen :D

W 2poł sierpnia jedziemy do teściów, trochę pomóc przy remoncie. A potem do moich rodziców, bo już na Klarę doczekać się nie mogą. 

W miarę na bieżąco jestem na insta. 

Popołudnie pracujące 📷, więc zmykam. 



sobota, 6 kwietnia 2024

Konie!

 Była zima, nadeszła w końcu wiosna. A nie, nie wiosna. Lato! 

Klara bardzo prosiła nas o wizytę w stajni, u koni, o możliwość opieki nad koniem. Dzięki znajomej mamie z przedszkola, dowiedziałam się o Asi. I jej konikach. Od słowa do słowa i w marcu mieliśmy iść pierwszy raz na hipoterapię. Ale pogoda nie dopisała. 

Dziś był właśnie dzień spotkania z końmi. 

Ale żeby nie było tak pięknie. Na dzień dobry, Klara musiała przenieść kilka baniaczków z wodą dla koników (wraz z innymi dzieciakami). 

Później wyczesanie konika no i wreszcie usiadła na grzbiecie! Następnie dostała dwie szczotki do czesania i nie ma że się nie chce ;) info o zasadach też było i nie ma że boli.

Później Asia zrobiła z Klarą kilka ćwiczeń, była rundka na grzbiecie. Takiej radości nie widziałam dawno! 

A pod koniec myśmy sobie rozmawiali, a Klara zapoznawała się z konikami siedząc na belce siana. 









Ona go w pewnym momencie nad objęła
za głowę trochę. A ten nic. 0 reakcji. 

Za tydzień będziemy ponownie. O ile pogoda dopisze :)


Ja od marca nie mogę się wydobyć z choroby.  Angina, potem zablokowało mi uszy i tak jest do dziś. Ledwo słyszę. Do tego zaczęłam kaszleć, ale chyba to z kataru. Bo osłuchowo jest wszystko super. 

Mam już dość tego chorowania! 

Klara na razie chodzi do przedszkola od miesiąca. 

środa, 10 stycznia 2024

2024! Epopeja czas start! ;)

Prawie już o blogu zapomniałam. Nie mam ostatnio na nic czasu.

Grudzień był tak instensywny, że szok. Klara przedszkole - weekendy minisesje świąteczne - w tygodniu w czasie Klarci przedszkola przyjeżdżała moja mała Podopieczna. Tak więc sami widzicie, miałam co robić. W dodatku na tydzień przed świętami Panna Klara się pochorowała, więc siedziałyśmy uziemione w chacie. Ale przy tym moim wiecznie wymagającym dziecku, nie bardzo dało się popracować przy kompie. Do obróbki zdjęć muszę mieć pewną rękę i skupienie, a jak mnie ktoś ciągle woła.. ;) sami wiecie jak to jest. 

Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy u moich rodziców. Było hmmm OK. Coraz mniej takiej otoczki świątecznej, kościół - obiad i odpoczynek. Tyle że my w jednym pokoju, bo mimo że duży dom to miejsca nie ma, a dziadkom odpoczywającym nie chcieliśmy przeszkadzać.. Wieczerza była do kitu, bo Klara najpierw była głodna, ale musiała czekać (jak my wszyscy w sumie). Na Śląsku zalewa się robaka, żeby nie gryzł cały następny rok. To tak symbolicznie po kielonku, ale też jest składanie życzeń. Z racji tego, że mój tata ma 2 braci z rodzinami, to jest tłok. Ale tylko "głowy" rodziny chodzą pomiędzy domami (domy są oddzielone od siebie o ok. 10m) i też pogaduchy, no wiadomo. I to się przedłuża. Dzień wcześniej się umawiali na godziny, ale coś im nie wyszło i koniec końców jedliśmy o 18:30. W dodatku upominki pod choinką, dziecko już widziało że SĄ więc nie jadło, bo są upominki i ona by chciała już otwierać. A tu zonk, bo przecież trzeba poczekać aż wszyscy skończą posiłek.

Ogólnie z prezentów się cieszyła, trafione. Choć trochę dużo. Bo chrzestna postanowiła zrobić kilka mniejszych. Jeszcze dziadkowie, chrzestny.. Nie mówię, że to źle, ale tyle tego było, że Klara nie mogła się na niczym skupić. Nasz jeden upominek otworzyliśmy dopiero w domu, u siebie!

W Wigilię rano spadł śnieg, było cudownie! Niewielki mróz, no bajka! Klara już przed 10 była na dworze z psem! Wróciła (po 2,5g!) prawie przemoczona. Ubrania dały radę. Jak przy tym jestem, to napiszę Wam, że w tym roku zdecydowałam się zakupić jej komplet narciarski z c&a. Super się sprawdza, materiał jest jakby ciut śliski. Długo czyściłam miejscowo kurtkę, bez jej prania. Tej ze smyka tak się nie dało wyczyścić niestety. A cena podobna. Niestety, późnym popołudniem było po śniegu. Ku rozpaczy mej córki.


Na deszcz 🐕nie wyjdzie, łaskę robi
że wyjdzie na szybkie siku.
Za to na śniegu mógł siedzieć i siedzieć i jeść go.

Turlanie się po śniegu obowiązkowo musiało być.
I jeszcze dłubanie palcem w śniegu też.
A potem: mamaa palec mnie boli z zimna :D 

Parę fotek ot tak ze świąt. 


Fotka świąteczna mego autorstwa :)

Stajenka w moim kościele parafialnym.

Spacer po parku zdrojowym.
Wieczorem fajnie to jest podświetlone.
I tłum dzieciaków.

Tulasy niezliczone.



Po świętach wybraliśmy się do Gliwic, do kolejkowa! Było fantastycznie, nie wiem kto miał więcej frajdy - my rodzice, czy Klara. 
Tymczasowa wystawa świat z piernika, to było fenomenalne. I ten zapach!!!




Statek płynął!





Sylwester zaś był u brata męża. Po świętach wróciliśmy do siebie po to by dwa dni później wyjechać w Lubuskie :) Sylwester był ok, choć panny nie dały nam ani pograć ani "poświętować". Gwiazdy poszły spać 22:30 (moje to się słaniało ze zmęczenia, ale nieee nie będę spać, będę się bawić, bo kuzynki mają tyyyle fajnych zabawek). Ale za to pojadłam prze-py-szne sushi. Oni tam mają mega to żarełko na dowóz. I tym razem miałam okazję spróbować takiego bardziej słodkiego sosu. Mmm.. pycha! Udało nam się zagrać we wsiąść do pociągu Europa, a potem północ, życzenia i spanko! Gwiazdy pobudkę zarządziły o 7:20! oj było ciężko. Zwłaszcza, że nie na swoim, ciężko było mi zasnąć. Spałam na "szezlongu"? podnóżku? jakby (nie wiem jak to nazwać) od narożnika. Bo kanapa ma takie 3 szerokie poduchy i śpi się fatalnie, ale do siedzenia milutko się zapaaada w niej. A ta druga część narożnika jest cała. Dla mojego kręgosłupa to taki półśrodek. Niestety, tam nie ma gdzie spać. Najmłodsza (5l) z rodzicami, najstarsza na górze łóżka piętrowego u siebie, Klara na miejscu młodszej kuzynki. Obok niej na materacu mąż ;) Ale jedna noc, daliśmy radę.



Nowy Rok. Z rana dziewczynki jeszcze się w miarę bawiły, ale potem było coraz gorzej. Kłótnie, obrażanie się jedna na drugą, do tego siostry robiły sobie dość hmmm niefajne złośliwości i krzywdy.. oj było gruboooo. W każdym razie, w południe pojechaliśmy na obiad do teściów (sami, we 3kę). Było miło, ciepło (komiiineeek love). Klara ostrożnie podchodziła do kominka, wszystkich upominała! awantura była, bo dziadek otworzył drzwiczki, jeszcze się poparzy itp. Trochę się tam pobawiła, poganiała. Obiad jadła na trzy raty ;) ale zjadła! 

Wieczorem pojechaliśmy do domku i tak oto jesteśmy już u siebie.

U dziadków skarpetki antypoślizgowe
musiałby być, bo w rajstopach się ślizgała.
Ale ostatnio mamy problem ze skarpetkami.
Wszystko "gryzie".



Na razie nie mam sesji, skupiam się teraz troszkę na podciągnięciu socjal mediów, miałam sesję wizytową sama ze sobą haha (ustawiłam parametry tel i ustawiłam męża żeby klikał ;P ). Dziś zmieniłam fotkę w tle.. z perspektywy czasu widzę co jak ma być. Mam też mentoring. Dzięki moim kochanym rodzicom udało się to marzenie spełnić. Co prawda tylko online, ale mentorka jest do dyspozycji, w grudniu pomagała mi przy obróbce (duużo więcej niż z kursów wyniosłam). Nie, że ona obrabiała moje fotki, tylko mówiła co gdzie poprawić co z czym. Korzystałam z pustego mieszkania koleżanki. Bardzo, bardzo chciałabym mieć swoje studio. Ale do tego jeszcze trochę. Najpierw muszę zacząć zarabiać tak żeby móc pokryć wynajem czegoś. Ale w tym grudniu żyłam jak na skrzydłach. Za to teraz jestem dętka.

Klara jakoś się trzyma, miała w grudniu gorszy czas jeśli chodzi o pkole. Jest jeden chłopczyk w jej grupie nie radzący sobie z emocjami..oj przeżywała mi to długo. Sama też ma lepsze i gorsze momenty. Teraz powoli odkładam kasę na eeg. Nie udało się od września, bo a to nie było terminu a jak był to dzień przed dziecko z katarem. A do badania musi być zdrowa, żeby wynik był  nie zafałszowany.

Wróciłam z nią na terapię si, coś tam też próbuję z nią w domu działać. Psychologa troszkę odpuściłam, bo koszty..250zł 45min.. terapia si też kosztuje niemało, a jest mocno potrzebna.

W małżeństwie też raz lepiej raz gorzej. Ostatnio gorzej, ale co będę pisać. Życie. Po 18 latach ze sobą czasem jest już rutyna, przyzwyczajenie..

Aa! w dzień babci moja babcia ma 90lat!!

Za tydzień Klara ma balik w pkolu. Chce być wróżką lub wróżką Cynką Dzwoneczek. Błagam o kciuki, żeby się nie rozłożyła! bo na świąteczne dni w pkolu była chora..


Kończę, nie wiem kiedy znowu napiszę.